Jak Microsoft po cichu buduje swoje motoryzacyjne imperium
No dobrze, może nie tak po cichu, bo oficjalnie chwali się prasówką, kiedy tylko wymyśli coś nowego. Ale przebić mu się przez doniesienia o samochodzie Apple (który nie wiadomo, czy istnieje), Google czy Ubera jest mu trudno. Zobaczmy więc, co mogliśmy przegapić.

Zanim zaczniemy przegląd, pozwólcie, że przytoczę krótką historyjkę z naszego redakcyjnego komunikatora. Jak zwykle trwa tam dyskusja o tym, jaki to Apple jest cudowny i jakie fantastyczne są jego usługi w przeciwieństwie do tego, co serwuje Microsoft. I wtedy - w środku urlopu - na Slacku pojawia się Maciek Gajewski, rzuca bombę, że "to i tak wszystko - czy tego chcemy czy nie - stoi na Microsofcie", po czym znika.
I ma rację (choć Piotrek Grabiec nadal utrzymuje, że ten "emejzing" stoi na "medżiku"). I to samo stwierdzenie może być niedługo słuszne w przypadku rynku motoryzacyjnego. O co chodzi? Zobaczmy. Zobaczmy w ilu motoryzacyjnych aspektach Microsoft już teraz ma coś do powiedzenia.
Przykład prosto z dzisiaj - Microsoft nawiązał "wieloletnią współpracę" z Renault-Nissan. Inteligentne, połączone samochody, nowe usługi dla kierowców, zarządzanie samochodem na odległość. Co za tym stoi? Azure.
Kilka miesięcy temu mogliśmy przeczytać bardzo zbliżony komunikat, tylko marka była inna - na Azure do przetwarzania danych i jako podstawę do tworzenia nowych rozwiązań zdecydowała się Toyota.
W podobnym czasie podobne partnerstwo z Microsoftem i wybór Azure ogłosiło BMW.
BMW nie do końca jest w twoim guście? Ok, rozwiązania Microsoftu planuje od przyszłego roku, pod nazwą "In Car Office" wdrażać Mercedes. Cały pakiet ma pomóc nam zarządzać swoim czasem i podnieść naszą produktywność - po to, żeby było nas stać na jeszcze lepszego Mercedesa.
W styczniu tego roku Volvo ogłosiło, że - o ile posiadamy opaskę Band 2 - będziemy mogli ze swoim nowiutkim Volvo... porozmawiać. Dosłownie - będziemy mogli mu wydawać komendy głosowe. Mówię więc do nowego S90 T6: bądź mój!
Skoro już w Szwecji jesteśmy, to warto dodać, że Microsoft do spółki z Volvo pokazali też jak może wyglądać w przyszłości zakup auta. Z wykorzystaniem HoloLens, oczywiście.
Harman, czyli dostawca m.in. samochodowych systemów informacyjno-rozrywkowych zapowiedział w styczniu, że jego produkty będą oferowały dostęp do wybranych usług Office 365, czyli m.in. Skype'a i OneNote'a.
Kto jeszcze korzysta z usług Microsoftu? Chociażby Ford. Porzucono wprawdzie platformę Microsoftu dla systemu, który widzi kierowca, ale chociażby aktualizacje oprogramowania wykorzystują już Azure.
Nie zapominajmy też, że Microsoft zainwestował grube miliony w Ubera. Mówiło się nawet o 100 mln dol.
Podsumujmy więc tę, i tak pewnie niekompletną listę. BMW, Mercedes, Toyota, Ford, Volvo, Renault, Nissan. W każdym z nich jest chociaż kawałek Microsoftu. Kawałek, za który trzeba zapłacić twórcy. Z pewnością nie są to wszystkie marki, jakie znamy, lubimy i wybieramy, ale bez wątpienia ogrom tego, co sprzedaje się na całym świecie.
A że klienci nie będą tak naprawdę wiedzieć, że korzystają z rozwiązań Microsoftu? Że nie będą mieli samochodowego odpowiednika Windows 10 Mobile? A komuż to przeszkadza, skoro pieniądze będą płynąć tam, gdzie trzeba? A Microsoft będzie miał swoje ciche, dostatnie, azur'owe wybrzeże motoryzacyjne...