REKLAMA

Kiedy gigant motoryzacji zaczyna współpracę z gigantem tech, to wiedz, że coś się dzieje

Z jednej strony firma z wieloletnim doświadczeniem w branży motoryzacyjnej, sprzedająca rocznie miliony samochodów na całym świecie. Z drugiej strony technologiczny gigant, bez którego współczesny cyfrowy świat nie wyglądałby tak, jak wygląda dziś. Co może wyjść z takiego sojuszu? Zobaczymy już niedługo, przyglądając się uważnie zacieśnionej współpracy Toyoty z Microsoftem.

Pierwsza jazda nową Toyotą Prius 2016
REKLAMA
REKLAMA

Nie jest to pierwszy przypadek współpracy tych dwóch firm. Strategiczne partnerstwo pomiędzy tymi podmiotami nawiązano już 5 lat temu. Microsoft miał współpracować z Toyotą przy tworzeniu platformy do obsługi systemów wymiany danych, z wykorzystaniem Azure (wtedy jeszcze Windows Azure).

Teraz współpraca idzie o krok dalej

O co chodzi w najnowszym ogłoszeniu dwóch firm, z których każda jest niesamowicie istotna dla swojej branży? Oczywiście o dane. Dane, które są niezbędne i teraz, i w przyszłości - gdzie niemal każdy przedmiot, w tym właśnie i samochody, będzie podłączony na stałe do internetu. Dane, które trzeba będzie pobrać, przetworzyć, powiązać z innymi, przesłać i w odpowiedni do potrzeb użytkownika sposób wykorzystać.

Znaczenie nowego etapu współpracy podkreśla przede wszystkim jeden fakt. Na potrzeby realizacji obranych planów założona zostaje zupełnie nowa firma - Toyota Connected. Zlokalizowane w Teksasie przedsiębiorstwo zajmować się będzie, z wykorzystaniem m.in. Azure, tylko zagadnieniami związanymi z zarządzaniem danymi, przetwarzaniem ich i usługami z tym związanymi. Takie posunięcie ma umożliwić szybszą pracę nad konkretnymi projektami i szybsze wprowadzanie nowych technologii na rynek.

Jakich segmentów życia mają dotykać bezpośrednio opracowane rozwiązania, oczywiście poza motoryzacją (systemy samochodowe, łączność, wymiana danych pomiędzy samochodami, usługi flotowe)? Tego akurat można się łatwo domyślić - inteligentne miasta, inteligentne domy i wszystko inne, co pasuje lub będzie pasować do bardzo szerokiego hasła IoT. Czyli - w pewnym momencie - właściwie wszystko.

Docelowo TC ma stworzyć takie intuicyjne i bezobsługowe (a przy tym mocno kontekstowe) rozwiązania, że... kierowcy będą mogli o nich zupełnie zapomnieć.

Toyota, w dobie cyfryzacji wszystkiego, chce znów "uczłowieczyć" jazdę.

Japończycy stwierdzają wprost, że prowadzone obecnie prace mają "uwolnić klientów od tyranii technologii". Może to brzmieć trochę dziwnie, biorąc pod uwagę to, że aby to osiągnąć inwestuje się w... jeszcze więcej technologii, ale nie mamy po prostu wyboru. Ze wszystkimi zdobyczami cyfrowego i ucyfryzowanego świata musimy się po prostu pogodzić - jest ich już ogromna liczba, a będzie ich jeszcze dużo, dużo więcej. Do tego stopnia, że ich obecność stanie się przytłaczająca i trudna do zniesienia.

Można za to, z pomocą właśnie technologii, postarać się o to, żeby większość tych nowoczesnych dodatków była dla człowieka niezauważalna. Tak samo jak jazda np. hybrydą nie różni się specjalnie od jazdy zwykłym samochodem wyposażonym wyłącznie w silnik spalinowy.

Rozwiązanie? Sprowadzenie większości operacji, które teraz musimy wykonywać samodzielnie, do "tła", czyli mocniejsze postawienie na kontekst, uczenie się systemów i zdolność wyciągania przez nie wniosków. Tak jak chociażby robią to teraz wirtualni asystenci w naszych smartfonach - owszem, odpowiedzą nam na nasze pytania, ale najbardziej docenimy ich wtedy, kiedy zareagują sami z siebie, dostarczając np. informacje, które dopiero mogą nam się przydać. Im trafniej przydatność tych danych zostaje przewidziana, tym lepiej.

Przykłady? Trudno wymienić wszystkie

Część z nich brzmi wprawdzie jak S-F, ale trudno jest wątpić w to, że w niezbyt odległej przyszłości staną się rzeczywistością, a niedługo później - standardem. Komunikację pomiędzy samochodami i wymianę danych np. o utrudnieniach na drodze, którą aktualnie jadą, łatwo sobie wyobrazić. Jednak spięcie samochodu z całą resztą Internetu i usług może dać o wiele więcej.

Przykładowo, jak Toyota pokazuje na filmie przygotowanym właśnie z okazji powstania Toyota Connected, odpowiedni system mógłby w trakcie jazdy na lotnisko odebrać informację o tym, że zmieniona została bramka, z której odlatujemy. Na tym jednak nie koniec - system podpowiedziałby nam także, że w takim przypadku o wiele lepiej zaparkować jest na innym parkingu, niż pierwotnie planowaliśmy, bo w ten sposób będziemy mieć bliżej. Na samym parkingu natomiast zostaniemy uchronieni przed żmudnym poszukiwaniem wolnego miejsca - odpowiednie dane prześle nam z wyprzedzeniem system parkingowy.

REKLAMA

A najlepsze jest to, że to wszystko nie będzie wymagało od nas specjalnych akcji, masy kliknięć, studiowania wielotomowej instrukcji obsługi czy przekopywania się przez kolejne poziomu menu.

Obsługi takich rzeczy nie będzie trzeba się już uczyć - to one obsłużą nas. I tak właśnie powinno to wyglądać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA