REKLAMA
  1. Spider's Web
  2. Technologie

W świecie Apple pewne są tylko dwie rzeczy - nowy iPhone i podatki

Przy czym tego nowego iPhone'a nie jestem do końca pewien. Może kiedyś im się znudzi, jak już będziemy się porozumiewać iTelepatycznie. 

30.08.2016
16:23
wwdc 2016
REKLAMA
REKLAMA

Prawo podatkowe nie jest moją mocną stroną. Wiele mu zawdzięczam - dwukrotnie wyleczyło mnie z bezsenności, ale z góry przepraszam, jeśli w całym sporze Google z Komisją Europejską nie dostrzegę jakiegoś niuansu, który wytrawnemu doradcy podatkowemu czy księgowemu od razu rzuca się w oczy.

A jest na co patrzeć, ponieważ Apple stoi na skraju najwyższej kary tego typu w historii.

Kojarzycie zapewne Irlandię. Sympatyczny kraj wyspiarski, dużo zielonego, piwo, whiskey, Święty Patryk, Roy Keane, no i Dublin, w którym swoje europejskie kwatery mają najwięksi technologiczni giganci świata. Jeśli chcemy coś załatwić z (na przykład) Facebookiem poprzez jego lokalne oddziały, to generalnie jest to droga przez mękę.

droga przez mękę class="wp-image-513337"

GIODO próbował nawet jakiś czas temu w oparciu o orzecznictwo TSUE kwestionować ten stan rzeczy, ale to już materiał na osobną dyskusję. Prawnicy i organy ścigania rwą włosy z głowy, bo każda sprawa przechodząc przez zagranicę się wydłuża. W każdym razie giganci technologiczni upodobali sobie Irlandię i kiedy dochodzimy do szczegółów podatkowej sprawy Apple okazuje się, że nie bez powodu. "Zielona wyspa" prawdopodobnie potrafiła zadbać o swoich "vip-ów", a sprawę przez blisko trzy lata badała Komisja Europejska.

Komisji Europejskiej nie spodobało się, że Apple w Irlandii traktowane jest jako firma specjalnej troski i płaci podatki wedle zdecydowanie niższej stawki, niż konkurenci. Firma założona m.in. przez Steve'a Jobsa w przeszłości porozumiewała się z Irlandczykami w sprawie szczególnych warunków obecności molocha w europejskim państwie. W rezultacie jabłkowcy płacili od wypracowanych przychodów podatek mniej więcej na poziomie 1%, a z czasem ponoć jeszcze mniej, podczas gdy standardowa stawka podatkowa w tego typu sytuacjach powinna wynosić 12,5% (co i tak wydaje się być bardzo uczciwą propozycją.

Zdaniem KE tego typu porozumienie jest jednak sprzeczne z prawem powszechnie stosowanym na Starym Kontynencie, w szczególności poprzez preferowanie wybranych przedsiębiorców poprzez przyznawanie im preferencyjnych stawek podatkowych. Jest w tej ocenie pewna logika, już nawet patrząc na nią w oderwaniu od przepisów, nie bylibyście chyba pocieszeni - prowadząc np. salon meblowy - gdyby polski rząd praktycznie zwolnił konkurencyjną IKEA z podatku. To kwestia zasad.

Należy tutaj zrozumieć istotę sporu.

Irlandia ma whiskey i leprechauny, ale to generalnie kraj bez jakiejś istotnej roli geopolitycznej czy gospodarczej. Takie więc Apple, które zatrudnia 5500 osób w samym tylko Dublinie, to i tak gigantyczny zastrzyk dla gospodarki tego kraju. Najwyraźniej gra była warta świeczki, by zrzekać się nawet części podatków.

Komisja Europejska na takie postawienie sprawy absolutnie się nie godzi.

W rezultacie Apple będzie musiało zapłacić do kasy Irlandii 13 miliardów zaległego podatku wraz z odsetkami, co jest oczywiście astronomiczną sumą. Dodajmy na przykład, że dotychczasowy rekord tego typu kar wynosił ok. 1,5 miliarda euro w przypadku francuskiej firmy z sektora energetycznego. Amerykański koncern zapowiada jednak odwołania. Nie stoi tutaj na straconej pozycji, ponieważ swoje wsparcie wyraźnie zasygnalizował już przed kilkoma dniami dość wyraźnie rząd Stanów Zjednoczonych.

W naturalny sposób na straży swoich interesów stanie też Irlandia. Jakkolwiek zabawnie by to nie brzmiało, w końcu KE nalega, by dodatkowo zasilono jej budżet o miliardy euro. A jednak, realne korzyści z obecności Apple są najwyraźniej większe, niż płacenie podatków po powszechnie obowiązujących stawkach.

Z kolei skoro ktoś w Unii Europejskiej musi stawać przeciwko Brukseli to jakoś dziwnym trafem intuicja podpowiada mi, że w tych postulatach może poprzeć ją Polska. Z drugiej strony będzie za tym przemawiała pewna racja stanu, wszak regulacje unijne są niczym innym jak odstraszaczem przedsiębiorców. UE słusznie obawia się tego, że jedno z państw oferuje bardziej preferencyjne warunki podatkowe kusząc tym samym duże podmioty, podczas gdy mogłyby one równie dobrze wybrać inne, piękne, europejskie miasta: Hamburg, Bonn, Frankfurt czy Berlin.

REKLAMA

W kuluarach słyszy się, że negocjacje TTIP upadły i wiele wskazuje, że Stany Zjednoczone są gotowe iść na "wojnę" w celu obrony jednej ze swoich największych korporacji. Zwłaszcza, że niewykluczone jest, by w przyszłości podobnej postaci "kary" pojawiły się w przypadku doszukania się podobnie preferencyjnego traktowania przez Irlandczyków także innych znanych amerykańskich firm.

Nie tylko z sektora technologicznego, w spekulacjach anglojęzycznej prasy przewija się już gdzieniegdzie McDonald's czy Starbucks.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA