REKLAMA

Zobacz, w jaki sposób nakręcono wielką bitwę o Winterfell w "Grze o Tron"

Ostatni odcinek Gry o Tron to prawdopodobnie najlepszy odcinek całej serii, a przy tym prawdziwy majstersztyk realizatorski. Twórcy zdradzają, jak powstawała finałowa bitwa!

Gra o Tron: zobacz, jak nakręcono wielką bitwę o Winterfell
REKLAMA
REKLAMA

Uwaga! Poniższy tekst jest naszpikowany spoilerami. Czytasz go na własną odpowiedzialność.

Dziewiąty odcinek szóstej serii Gry o Tron przypomniał mi dlaczego jeszcze oglądam ten serial. Tytułowa „Battle of the Bastards” to arcydzieło realizacyjne, stworzone z rozmachem, którego nie powstydziłoby się kino.

W odcinku widzimy tak naprawdę nie jedną, ale dwie bitwy. Obie są iście spektakularne, ale paradoksalnie, tym razem to nie smoki skradły show. Bitwa o Winterfell, kulminacja całego szóstego sezonu, jest szalenie ciekawa z uwagi na fakt, że powstała w kamerze, a nie jako grafika komputerowa.

Wszystkie sceny widoczne w bitwie są nagrane naprawdę

Producenci Gry o Tron podzielili się dziesięciominutowym mini-dokumentem, w którym pokazują kulisy powstawania bitwy. Największym szokiem jest fakt, że wszystkie sceny batalii nagrano w rzeczywistości. Trwało to aż 25 dni.

Oczywiście nikt nam nie wmawia, że w produkcji nie wykorzystano grafiki komputerowej. Owszem, jest jej mnóstwo, ale służyła ona do zgrabnego montażu różnych ujęć, powielania statystów i do dodania efektów specjalnych (np. strzał). Wszystkie szalenie dynamiczne (i często brutalne) sceny były zasługą odpowiednio przygotowanych kadrów oraz trików montażowych. Często kilka ujęć było łączonych w jedno, by zagęścić akcję. W odcinku nie wykorzystano animowanych modeli 3D!

To prawda, wszystkie sceny z udziałem koni były nagrane naprawdę! Na planie było aż 80 zwierząt. W scenach rozgrywających się przed bitwą 80 koni było ustawionych po stronie Jona Snowa, a następnie przebrano je i kręcono jako armię Ramsaya Boltona.

gra-o-tron-battle-bastards2 class="wp-image-502781"

Jednym z najtrudniejszych ujęć była pamiętna scena, w której konie galopują wprost na Jona. To także nie była grafika komputerowa. 40 koni biegło na planie wprost na Kita Haringtona.

Cała trudność przy kręceniu bitwy polegała na tym, by pokazać efektowne zderzenia bez prawdziwej kolizji zwierząt. Konie poruszały się w bardzo ciasnych formacjach, a efekt widoczny na ekranie to efekt pracy montażystów. Aby nadążyć za pędzącymi końmi kamera była zamocowana na specjalnym rigu zamocowanym na wysięgniku przytwierdzonym do… Land Rovera.

Po każdej scenie z udziałem koni potrzebna była 25-minutowa przerwa na ustawianie zwierząt i zasypywanie śladów na sztucznym śniegu.

Żadnego chaosu

gra-o-tron-battle-bastards5 class="wp-image-502784"

Ogromne pole bitwy, w którym na pierwszy rzut oka dział się absolutny chaos, było tak naprawdę precyzyjnie wyreżyserowanym spektaklem, w którym każdy aktor miał do zagrania precyzyjnie rozpisaną rolę. W nagrywaniu uczestniczyło 500 statystów.

Było to ogromne wyzwanie logistyczne, bowiem nagrania trwały 25 dni, po dziesięć godzin dziennie. Statystów trzeba było nakarmić i zapewnić im dach nad głową.

gra-o-tron-battle-bastards4 class="wp-image-502783"

Wielkim wyzwaniem było stworzenie wału z martwych ludzi i koni. Ten element również nie jest elementem wygenerowanym komputerowo. Jego większą część stanowiły manekiny. Scenarzyści musieli je ubrać i wyposażenie w akcesoria - miecze, flagi i tarcze.

Scena, w której Jon bije Ramsaya była nagrywana… przez cały dzień zdjęciowy, a konkretnie przez 10 godzin. Operatorzy nagrywali „pod każdym możliwym kątem”.

REKLAMA
gra-o-tron-battle-bastards3 class="wp-image-502782"

Reżyser Miguel Sapochnik stwierdził, że kręcenie Bitwy Bękartów było „najtrudniejszym logistycznie przedsięwzięciem, w jakim kiedykolwiek uczestniczył”.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA