Ekipa sprzątająca ma wolne, bo Sony pozamiatało. Uncharted 4 - recenzja Spider’s Web
Najlepsza odsłona serii. Najlepsza przygodowa gra akcji. Najlepsza produkcja na wyłączność dla PlayStation 4 oraz gra, dla której warto kupić konsolę. Uncharted 4 jest „naj” na tak wielu płaszczyznach, że dostałoby 10/10, gdybyśmy stosowali na Spider’s Web niesprawiedliwą skalę liczbową.
Jeżeli chcecie zobaczyć, jak wygląda najładniejsza konsolowa gra XXI wieku, włóżcie do napędu płytę z grą Uncharted 4. Żadne The Order 1866, żadne Quantum Break i żadne Killzone nie umywa się do tego, co zobaczyłem na wielkim ekranie w ciągu kilku ostatnich dni. Nowa produkcja twórców The Last of Us zawstydza innych producentów. Jeszcze nigdy nie widziałem tak szczegółowej, pięknej i bogatej w detale konsolowej produkcji.
Uncharted 4 pokazuje prawdziwą moc drzemiącą w zamkniętych konstrukcjach konsol.
Powiem wam, że gdyby tak wyglądała każda produkcja na PS4, ulepszone konsole wcale nie byłyby nam potrzebne. Warstwa wideo w tym tytule jest FE-NO-ME-NAL-NA. Nie ma tutaj słabych elementów. Modele postaci są niezwykle szczegółowe, a mimika piekielnie przekonująca. Egzotyczne lokacje są bogate w dekoracje. Pół-otwarte światy zachwycają fantastycznymi plenerami, jak z prawdziwych widokówek.
Podczas grania w Uncharted 4 wykonałem ponad 500 zrzutów ekranu. To najlepiej mówi o liczbie atrakcyjnych wizualnie ujęć, które musiałem uchwycić. Ujęć niezwykle zróżnicowanych - mamy egzotyczne tropikalne wyspy, skute lodem krainy, zatłoczone handlowe uliczki, górskie zbocza i krystaliczne dna zatok. Wspólny mianownik dla tych wszystkich miejsc to niesamowite piękno. Piękno, którego nie zobaczycie w żadnej innej konsolowej produkcji. Możecie być tego pewni.
Pomimo powalającej grafiki, Uncharted 4 nie jest tylko pustym benchmarkiem. Wręcz przeciwnie.
Bez żadnego zawahania stwierdzam, że Uncharted 4 to najlepsza odsłona serii. Mechanika rozgrywki nigdy wcześniej nie była tak dopracowana. Nic tutaj nie jest przypadkowe czy powtarzalne - każda walka, każda ucieczka, każda zagadka logiczna oraz każdy eksplorowany teren to małe dzieło sztuki. Nie tylko pod względem grafiki, ale również zastosowania.
W Uncharted 4 żaden schemat nie powtarza się dwa razy. Gra składa się z mnóstwa mniejszych, niepowtarzalnych sekwencji. Naughy Dog po mistrzowsku żongluje konwencjami, dzięki czemu każda misja jest unikalna i niepowtarzalna. W jednym momencie pracujemy jako nurek, chwilę potem gonimy za kolumną pojazdów, następnie jesteśmy na imprezie dla snobów, aby zaraz potem skakać po masztach XVII-wiecznych łodzi. Zawsze coś się dzieje. Zawsze mamy coś do zrobienia. Nigdy nie jest nudno.
Jestem przekonany, że Uncharted 4 posiada kilka momentów, które przejdą do historii gier wideo. Nie bójcie się, nie chcę psuć wam przyjemności z ich odkrywania, niczego nie zdradzam. Napiszę wam jednak, co sam poczułem - w pewnym momencie musiałem po prostu zatrzymać rozgrywkę i ochłonąć, mówiąc do siebie „-Boże, ale to było dobre!”. Do tej gry powinni być dołączani w zestawie pracownicy Naughty Dog, którym można by było przybijać piątki za każdy fantastyczny pomysł. Tych jest tutaj cała masa.
Grając w Uncharted 4 nie sposób nie wyczuć gigantycznego wpływu, jakie na Naughy Dog wywarła praca przy The Last of Us.
The Last of Us jest perłą narracji, z niesamowitym przywiązaniem do scen przerywnikowych, dialogów, emocji, mimiki oraz gry aktorskiej. Doświadczenie zdobyte przy tym tytule zaprocentowało podczas tworzenia Uncharted 4. To odsłona serii z najciekawszą historią oraz najlepszym stylem prowadzenia opowieści.
Uncharted 4 jest po prostu niezwykle ciekawe. Nathan Drake, Sully, Elena i cała reszta jest bardziej żywa, niż kiedykolwiek wcześniej. Sceny przerywnikowe to teraz długie, kilku-minutowe filmy, które zachwycają złożonością oraz autentycznymi emocjami bijącymi z ekranu. Bohaterów spaja nie tylko przygoda, ale również fantastycznie prowadzone wątki miłości, braterstwa czy chciwości. Ogląda się to lepiej, niż większość hollywoodzkich filmów akcji!
Wątek miłosny przedstawiony w Uncharted 4 to jedna z najbardziej przekonujących relacji między mężczyzną i kobietą, jaką widziałem w grze wideo. Największa petarda czeka na was jednak w epilogu. To, co Naughty Dog tam wyprawia, to już mistrzostwo świata. Jeżeli jesteście fanami serii, przygotujcie się na prawdziwą eksplozję uczuć i emocji. Takiego zakończenia fantastycznej przygody może Nathanowi pozazdrościć każdy bohater i bohaterka gier wideo.
Twórcy Uncharted 4 świetnie przesunęli balans rozgrywki. Mniej jest teraz strzelania, więcej eksploracji i zagadek.
Pierwsze Uncharted zaszło mi za skórę za sprawą fatalnej metody wydłużania czasu gry. Twórcy nasyłali na gracza jedną hordę przeciwników za drugą, przez co starcia przy użyciu broni palnej stały się bardzo męczące i monotonne. W Uncharted 4 jest zupełnie odwrotnie. Walk jest jak na lekarstwo. Gdy więc już do jakiejś dochodzi, naprawdę mamy na nią ochotę.
Co świetne, producenci jeszcze mocniej promują metodę cichego eliminowania celów. Od teraz Drake może chować się w gęstej trawie, zakradając się do swoich ofiar niczym drapieżny kot. W cichym usuwaniu przeciwników pomagają mu towarzysze, nieco bardziej przydatni niż w poprzednich grach.
Czasami walka w ogóle nie jest konieczna. Część z obsadzonych wrogami ruin jest całkowicie opcjonalna dla przejścia gry. Dodatkowo nic nie stoi na przeszkodzie, aby dyskretnie obejść bandę uzbrojonych zakapiorów, bez żadnego wystrzału i żadnego zachodzenia od tyłu. Nie zawsze jest to możliwe, ale i tak bardzo mnie cieszy, że w Naughty Dog nareszcie pomyśleli o tych graczach, których walka w Uncharted nigdy nie pociągała.
No, chyba, że mówimy o ostatecznym starciu. To jest tak epickie, tak świetnie zrealizowane, tak grywalne i mięsiste, że będziecie mieli uśmiech od ucha do ucha. Po prostu rewelacja, ale więcej oczywiście nie zdradzę.
Najgorsze jest to, że właściwie ciężko mi znaleźć coś, do czego mogę się rzetelnie przyczepić.
Polska wersja językowa naprawdę daje radę. Jarosław Boberek jak zwykle stanął na wysokości zadania. Czas kampanii dla jednego gracza również jest bardzo przyzwoity. Na średnim poziomie trudności pokonanie Uncharted 4 zajęło mi 15 godzin. Czas ładowania jest błyskawiczny. Gra zacięła mi się zaledwie raz. Nigdy nie natrafiłem na błąd uniemożliwiający przejście etapu.
Chciałbym ponarzekać, chciałbym pokazać drugą, brudniejszą stronę tego lśniącego medalu, ale jej po prostu nie ma. Uncharted 4 to cholernie dobra przygoda, masa dodatków, świetne dodatkowe opcje audio, rewelacyjna grafika, wspaniała historia i wiele, wiele więcej. Do tego dochodzi tryb wieloosobowy, w który nie mogłem jeszcze zagrać, ale obecność którego również trzeba docenić i odnotować. Mam ochotę wbić gdzieś szpilę, ale Naughty Dog nie pozostawia tym razem żadnych luk w obronie.
Zalety
- Rewelacja warstwa wideo
- Kapitalna, żywa, pełna emocji narracja
- Żonglowanie sposobem rozgrywki i mechaniką gry
- Udana polska wersja językowa
- Długa kampania dla jednego gracza
- Tryb wieloosobowy w zestawie
- Niesamowite zakończenie
- Masa znajdziek i dodatków
- Lepsza, niż każda poprzednia odsłona serii
Wady
- Hmm... dla tej gry niektórzy muszą kupić konsolę
- Ale jak to? To już koniec?
Dotychczas Sony nie miało szczęścia, jeżeli chodzi o gry na wyłączność. Killzone był bez duszy, InFamous to zaledwie dobra gra akcji, Driveclub zawiódł w momencie premiery, a The Order 1866 okazał się pusty w środku. Rewelacyjne Until Dawn to z kolei horror, co nie każdemu przypadło do gustu. Dopiero Uncharted 4 to pierwsza gra, dla której trzeba kupić konsolę PlayStation 4. Nigdy, absolutnie nigdy nie grałem w lepszą przygodową grę akcji.
Naughty Dog zawiesiło poprzeczkę tak wysoko, że nawet nowa Lara Croft do niej nie doskakuje.