Słyszałeś to? Właśnie coś drgnęło na rynku foto
Słyszałeś to? Coś drgnęło na rynku foto. Po raz pierwszy od bardzo dawna bezlusterkowce sprzedają się lepiej, niż w ubiegłych latach. To zapowiedź zmian, czy raczej przedagonalne drgawki?
Jedną z największych i najrzetelniejszych organizacji zajmujących się badaniem zmian na rynku fotograficznym jest japońska CIPA (Camera & Imaging Products Association).
Raporty tej organizacji regularnie rzutują nowe światło na zmieniający się rynek foto. Niestety, z roku na rok to światło ukazuje coraz mizerniejszy obraz.
Od długiego czasu rynek foto jest w dużych kłopotach, bowiem boryka się ze spadkami sprzedaży. Za taki stan rzeczy odpowiada śmierć rynku kompaktów, który jeszcze kilka lat temu ciągnął cały segment fotografii. Aparatów kompaktowych sprzedawało się tak dużo, że ten segment stanowił większość dochodów i zysków producentów sprzętu fotograficznego.
Niebawem rynek „małpek” zupełnie się zwinie, choć kategoria kompaktu najpewniej zostanie z nami na dłużej. Tyle tylko, że w przedefiniowanej formie. Wszyscy czołowi producenci sprzedają obecnie zaawansowane (i drogie) kompakty, zbudowane na bazie dużych matryc i jasnych obiektywów.
Poza kompaktami mamy jednak jeszcze inne aparaty, czyli głównie lustrzanki i bezlusterkowce. W tych ostatnich coś drgnęło.
Bezlusterkowce zanotowały niespodziewany wzrost
Najnowszy raport organizacji CIPA przedstawia sprzedaż aparatów w marcu bieżącego roku. Bardzo ciekawie wygląda zestawienie tegorocznych wyników do ubiegłych lat. W segmencie kompaktów mamy dalsze spadki, co nikogo nie dziwi.
Mamy jednak wzrost w sprzedaży bezlusterkowców. W marcu sprzedało się więcej aparatów tego typu, niż w analogicznym okresie rok i dwa lata temu. To pierwszy przypadek od 6–7 lat, kiedy na rynku dzieje się taka zmiana.
Co więcej, jesteśmy tuż przed najgorętszym sprzedażowym miesiącem w pierwszej połowie roku. Od wielu lat sprzedaż aparatów w ciągu roku ma dwa gorące okresy: w kwietniu i w okolicach października. Jeśli utrzyma się bieżąca dynamika wzrostu, kwiecień w wydaniu bezlusterkowców może być najlepszy od lat!
Równie dobrze może się okazać, że mamy do czynienia z pojedynczym „peakiem”, który jest raczej wyjątkiem potwierdzającym regułę. Czy tak jest, przekonamy się w kolejnych miesiącach, kiedy CIPA opublikuje kolejne raporty.
Lepsza sprzedaż aparatów to nie przypadek. Bezlusterkowce stają się coraz lepszym wyborem.
Przez długie lata zaawansowany amator przy zakupie aparatu nie miał większego wyboru. Kierował się w stronę sprawdzonych lustrzanek, które oferowały dobry stosunek jakości do ceny. Co więcej, rynek wtórny był (i nadal jest) ogromny.
Bezlusterkowce nie miały łatwego startu. Oferowały szereg zalet (na czele z mniejszymi rozmiarami i masą), ale kosztem wyższej ceny. Nadal nowe konstrukcje potrafią kosztować krocie, zwłaszcza te z wyższej półki.
Tyle tylko, że dziś, po kilku latach obecności bezlusterkowców na rynku, możemy przebierać w modelach tańszych. Należą do nich aparaty z niższych półek oraz starsze „flagowce”, które nadal są w sprzedaży. Co więcej, stale rośnie rynek wtórny. Dziś dobrego bezlusterkowca z podstawowym obiektywem można kupić już za 1000 zł, a w przypadku sprzętów używanych, nawet za kilkaset złotych mniej.
Pod koniec ubiegłego roku sam zmieniałem aparat i wybrałem lustrzankę. Ten typ aparatu nadal ma swoje zalety i nie można go jeszcze skreślić. Mimo to, wszystkim zaawansowanym amatorom polecam bezlusterkowce, które oferują świetną jakość w coraz przystępniejszej cenie. Ten wybór ma sens.