REKLAMA

Dostał 15 tys. dol., bo grał online. Ile naprawdę zarabiają esportowcy?

Na czym tak naprawdę zarabiają esportowcy i czy legendy krążące o ich zarobkach mają w sobie chociażby ziarnko prawdy?

esport
REKLAMA
REKLAMA

Przypominam sobie słowa rodziców „ucz się dziecko, bo jak będziesz przy tym komputerze tylko siedzieć, to nic z tego nie będzie”. I myślę sobie, że jakby tak człowiek postawił się wtedy takim, głoszonym nie tylko przez moich, ale i innych rodziców, powszechnym wtedy przekonaniom, że przyjemność jaką jest granie może prowadzić tylko i wyłącznie do kłopotów, to bylibyśmy na zupełnie innym etapie rozwoju tej dziedziny.

Stało się jednak inaczej. Wszyscy powoli dojrzewamy do tego, iż zawód „gracz” naprawdę funkcjonuje, a tym najlepszym daje możliwość życia na wysokim poziomie. Zatem jak zarabiają esportowcy? Po kolei!

Turnieje

Wszelkiej maści zawody oraz turnieje to bardzo oczywista forma zarabiania. Gracze, niczym drużyny piłkarskie, mają wiele profesjonalnych turniejów organizowanych przez różnorodne ligi takie jak ESEA Pro League, CEVO czy najnowsza liga FACEIT – ECS. Mecze eliminacyjne rozgrywane są najczęściej przez wiele tygodni, by na końcu najlepsze drużyny mogły zmierzyć się w rozgrywkach offline i powalczyć o imponujące sumy.

Rekordową dotychczas pulą nagród może poszczycić się The International 5 – turniej w Dotę 2 rozegrany na początku sierpnia 2015 roku. Łączna pula nagród wynosiła aż 18 mln dol., a za pierwsze miejsce, które przypadło drużynie Evil Geniuses, jej gracze otrzymali łącznie ponad 6 mln dol.! Skąd się biorą takie pieniądze? Czy kogoś dziwi fakt, że w większość pochodzą one od... samych fanów?! Organizacja Valve wyłącznie „dołożyła się” do całej puli (jej wkład stanowił około 10 proc. tej kwoty).

Przytłaczająca większość sumy pochodziła ze środków uzyskanych ze sprzedaży wirtualnego Kompendium turnieju (w dwóch wersjach - jedna za 9,99 dol., druga za 26,99 dol.), którego 25 proc. wartości trafiało właśnie do puli nagród. Zakup Kompendium dawał jego właścicielowi określone korzyści. Było to bowiem coś na kształt interaktywnego programu, który pozwalał śledzić na żywo przebieg spotkań turnieju, obstawiać wyniki rozgrywanych meczy czy stać się posiadaczem cyfrowej karty z wizerunkiem esportowego idola.

Dodatkowo Kompendium oferowało właścicielom wiele różnorodnych bonusów w zależności od tego, ile łącznie pieniędzy wpłacą oni na konto turnieju. Jak widać świetnie przemyślana strategia opróżniania kieszeni sympatyków Doty 2 przerosła oczekiwania wszystkich. Zobaczymy jak będzie w tym roku.

Poniższa grafika przedstawia podział nagród jakie otrzymali zdobywcy poszczególnych miejsc:

dota 2 nagrody class="wp-image-497224"

Inne z esportowych tytułów także biją rekordy puli swoich nagród. Jeżeli chodzi o CS:GO, Valve zakomunikowało na początku tego roku, iż chcą zwiększyć (aż czterokrotnie!) pule nagród w turniejach typu Major, która wynosi teraz 1 mln dol. Warto zaznaczyć również, iż zdobywca pierwszego miejsca zgarnia dokładnie połowę tej kwoty.

Turnieje to nie tylko walka o z góry przewidziane nagrody. To także, jak w przypadku właśnie CS:GO, profity ze sprzedaży naklejek. Podczas turniejów typu Major fani mają możliwość zakupienia poprzez platformę Steam różnorodnych naklejek z autografami swoich ulubionych graczy czy całych drużyn.

Podczas ESL One Katowice 2015 sprzedaż tzw. „stickerów” zasiliła kieszenie graczy biorących w niej udział o dodatkowe 1,5 mln dol.! Biorąc pod uwagę, iż tę kwotę należało podzielić na szesnaście występujących tam drużyn, daje nam to 93,75 tys. dol. na drużynę. Oczywiście podział ten jest czysto teoretyczny – bardziej popularnym drużynom, których naklejki kupowano częściej, dostała się większa część tej kwoty. Jak widzimy jednak nie sposób bagatelizować dodatkowych profitów, które wynikają z udziału w turniejach typu Major.

Esportowe kontrakty, sponsorzy, transfery

Chociaż niektórzy mocno wzdrygają się na porównywanie esportu do sportu tradycyjnego, czasem procesy zachodzące w obu tych dziedzinach są absolutnie identyczne. I zupełnie jak w piłce nożnej, gdzie zawodnicy podpisują kontrakty czy też transferowani są do innych drużyn, tak samo jest i z esportowcami.

Jeżeli chodzi o kontrakty pomiędzy graczami a ich organizacjami, to są one dosyć restrykcyjne i dlatego właśnie ciągle dosyć mało wiemy o konkretnych liczbach, które oferowane są graczom za reprezentowanie danej organizacji. Nawet po jego wygaśnięciu gracze niechętnie rozmawiają o wypłacanej im w trakcie trwania współpracy stałej pensji czy bonusach związanych z osiąganiem satysfakcjonujących wyników.

W listopadzie 2014 roku, Złota Piątka, czyli Polacy reprezentujący rosyjską formację Virtus.pro, podpisali z nią kontrakt na kolejne dwa lata. Mówiło się wtedy, że jest to zarazem najdłuższy jak i najdroższy kontrakt w historii esportu CS:GO, miał on bowiem opiewać na rekordową, nigdy oczywiście nieujawnioną sumę. Notabene – niedługo kontrakt ten wygaśnie, jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą się losy Polaków. Czy Rosjanie nadal będą chcieli inwestować w nich swoje pieniądze, biorąc pod uwagę tak słabą ostatnio formę Polaków?

Z kontraktami ściśle powiązany jest także temat sponsorów. Każda organizacja ma swoich – ze względu na charakter branży w większości są to firmy zajmujące się sprzętem dla graczy (np. od jakiegoś czasu oficjalnym sponsorem VirtusPro stała się firma SteelSeries). Sponsorzy oferują swoim podopiecznym sprzęt, a także wspierają finansowo organizacje, które się nimi opiekują. W zamian gracze oblepiają się ich znakami na wszelkie możliwe sposoby.

Ciekawostką dla mnie osobiście od dawna był fakt, iż gracze CS:GO zawsze grają w dwóch parach słuchawek – mniejszych dousznych pchełkach oraz dużych, okalających całe ucho słuchawek. Kiedyś przekonana byłam, iż większe słuchawki nałożone na pchełki miały za zadanie wyłącznie dodatkowo wytłumić otoczenie tak, by okrzyki publiczności w żadnym stopniu nie wpływały na skupienie zawodnika. Ostatnimi czasy w jakimś wywiadzie przeczytałam jednak, iż większe słuchawki są wyłącznie po to, by widniało na nich logo sponsora.

Jeżeli mówimy o podobieństwach do piłki nożnej oraz kontraktach graczy, znajdzie się miejsca także dla spektakularnych transferów. W połowie 2015 roku nowy zespół CS:GO działający pod szyldem Team Kinguin zapragnął, by w jego składzie znalazł się norweski gracz - Håvard "rain" Nygaard, który wtedy reprezentował drużynę LGB eSports i był z nią związany kontraktem. W tym momencie TeamKinguin zmuszony został do wykorzystania argumentu finansowego – gracz został wykupiony za kwotę 40 tys. dol. A co z zarobkami samego raina? Tego możemy się tylko domyślać. Podejrzewam, iż by przejść do innego teamu zaproponowano mu odpowiednio wyższą pensję niż wypłata, którą oferowała dotychczasowa organizacja.

Dotacje na streamach

Streamowanie to kolejna forma zarobku dla profesjonalnych graczy, którzy z racji swej ogromnej rozpoznawalności mogą na niej naprawdę nieźle dorobić. Kwoty, które osiągają ci najwięksi mogą być naprawdę imponujące, lecz zależą także od wielu czynników. W jaki sposób profesjonalny gracz zarabia zatem na streamowaniu?

Zrzut ekranu 2016-05-19 o 17.10.27 class="wp-image-497225"

Zaczynając od subskrypcji kanału (w Polsce 1 subskrypcja to ok. 10 zł do kieszeni streamera), poprzez reklamy na nim wyświetlane (minimalny zysk) po to, co często przynosi największe korzyści – dotacje widzów. I tutaj przez chwile się zatrzymajmy. O wpłatach podczas streamów, które zrobiły na obecnych na nim ogromne wrażenie, można sporo opowiadać.

Swego czasu amatorzy Twitcha byli świadkami ogromnych dotacji dla najbardziej popularnych graczy gier Blizzarda, poczynionych przez kogoś o pseudonimie Amhai. Streamerzy tacy jak Sodapoppin czy Azael zaczęli otrzymywać od niego wpłaty rzędu 5 tys. czy 10 tys. dol. Suma wpłat streamerów w ciągu roku wynosiła łącznie ok. 100 tys. dol., a tożsamości hojnego fana elektronicznej rozgrywki nigdy nie poznano.

Podobne sytuacje zdarzają się także esportowcom. Jeden z graczy Virtuspro – Jarosław Pasha Jarząbkowski najwidoczniej zaskarbiając sobie sympatię bogatego widza. Otrzymał od niego kilka wpłat o łącznej wartości ok 45 tys. dol., co w przeliczeniu na złotówki daje niespełna 175 tys. zł.

Nie ma się jednak co dziwić – Jarek Pasha, to drugi esportowiec (pierwszy, jeżeli chodzi o CS:GO), który w swojej sieci społecznościowej (Twitter, Facebook, Twitch) skupia największą liczbę fanów. Poniższa grafika pokazuje jakie community budują wokół siebie profesjonalni zawodnicy League of Legends.

Inni gracze CS:GO, jak na przykład Jaryd "summit" Lazar, obecny stand-in Splyce, zdradza, iż podczas jednego dłuższego streama z samych tylko dotacji jest w stanie zarobić około 3-4 tys. dol. Osoba, która dokonuje wpłaty na rzecz swojego idola może coś do niej dopisać by wiadomość ta wyświetliła się na jego ekranie.

Widzowie Summita, w związku z tym, że ogólny czat, na którym są zgromadzeni jest mocno oblegany i przez niego kontakt z prowadzącym streama jest ograniczony, zadają mu pytania bądź przekazują wiadomości właśnie poprzez wpłacanie dotacji. Po jakimś czasie sam Summit widząc w tym atrakcyjną możliwość zarobku podniósł próg minimalnej dotacji, zwiększając tym samym swoje dochody. Sprytne, co?

Zrzut ekranu 2016-05-19 o 17.10.57 class="wp-image-497226"

Działalność własna

Oprócz tych wszystkich możliwości zarobku, które ściśle wiążą się z karierą esportową, gracze szukają także alternatywnych, chociaż ciągle zbliżonych branżowo form powiększania swoich dochodów. Nie dalej jak kilka tygodni temu gracz szwedzkiego FNATIC - Jesper „JW” Wecksell otworzył swój własny sklep ze sprzętem i akcesoriami dla graczy, ale także z ubraniami sygnowanymi logo organizacji, którą reprezentuje. Podczas otwarcia obecni byli także jego koledzy z drużyny, którzy jak widać aktywnie wspierali JW w promocji nowego biznesu.

Nie był to pomysł oryginalny, bowiem dużo wcześniej wpadli na niego nasi rodacy. Oficjalny sklep VirtsuPro, czyli marka GOLDENFIVE, działa na rynku już dobre kilka miesięcy. Sklep w swojej ofercie nie posiada zbyt wiele więcej niż ten otwarty przez JW. Można zakupić w nim koszulki, bluzy, opaski czy inne gadżety sygnowane logiem VP czy związane z samą grą.

W związku z tym, że drużyna cieszy się w Polsce ogromną sympatią, sklep nie cierpi raczej na brak zainteresowania. W tym roku jego stoisko pojawiło się także na Intel Extreme Masters w Katowicach, a dodatkową atrakcją była możliwość spotkania tam zawodników VirtusPro, którzy promowali swoje produkty.

Działalnością odbiegającą nieco od samego eSportu może pochwalić się także kolega z drużyny wspomnianego wcześniej JW - Olof "olofmeister" Kajbjer. Olof obecnie odpoczywa, nie występując ze swoja drużyną gdyż leczy kontuzję nadgarstka, która uniemożliwia mu granie na najwyższym poziomie.

Podczas przerwy w treningach Olofmeister zaskoczył swoich fanów niespodziewaną informacją – w związku z jego ogromną popularnością zaproponowano mu wzięcie udziału w reklamie, na co ten oczywiście się zgodził. Nie wiadomo jakie wynagrodzenie zaoferowano zawodnikowi FNATIC, by przekonać go do tego pomysłu. Efekt końcowy można zobaczyć tutaj:

REKLAMA

Jak widzicie, profesjonalne granie może przynieść naprawdę ogromne pieniądze, ale o te największe sumy walczą jedynie ci najlepsi. Wiąże się to nie tylko z coraz większymi nagrodami, które oferują poszczególne turnieje, ale także ze wzrostem popularności samych graczy, którzy tworząc i budując mozolnie swoje community, zyskują dzięki temu możliwość osiągania dodatkowych korzyści. Gwiazdy esportu urastają do rangi idoli niczym gwiazdy piłki nożnej, co prawda powyższe kwoty nijak się mają do zarobków osiąganych przez piłkarzy, jednak łatwo jest zauważyć między nimi pewną analogię.

Ewelina Przywara to autorka bloga 11-22, a także aktywna promotorka e-sportu w Polsce.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA