REKLAMA

Ten "elektroniczny nos" zadba o twoje zdrowie. Rozmawiamy z twórcami Emerald Air

Dbanie o powietrze w naszych domach i biurach staje się coraz modniejsze, i powstają cały czas nowe produkty, które mogą nam w tym dopomóc.

Emerald Air, czyli "elektroniczny nos", dbający o twoje zdrowie
REKLAMA
REKLAMA

Podobno dziennie bierzemy aż 20 tysięcy wdechów. Warto więc pomyśleć o jakości tego, czym oddychamy. Z takiego założenia wyszli Mateusz Zelek i Wojciech Czajkowski, założyciele polskiego startupu, którego misją jest dostarczenie produkowanych w Polsce, niedrogich urządzeń służących do monitorowania i filtrowania powietrza w mieszkaniach.

Inspiracją do zajęcia się tym tematem była choroba siostrzeńca Czajkowskiego, któremu prototyp pomógł w walce z objawami astmy i alergii, które zmniejszyły się znacząco. Do dwóch pomysłodawców dołączył trzeci - inżynier Michał Gorgoń, dzięki któremu urządzenia nabrało realnych kształtów.

Rodzinę produktów Emerald Air stanowią dwa urządzenia, działające niezależnie, ale mogące ze sobą współpracować za pomocą łączności bluetooth.

Jedno z nich to czujnik, monitorujący jakość powietrza, temperaturę, ciśnienie i wilgotność, a drugie to samoczynny oczyszczacz powietrza, który można włączyć ręcznie, lub na sygnał z czujnika. Wyprodukowano już pierwszą partię prototypów, z czego kilkadziesiąt wysłano do amerykańskich dziennikarzy technologicznych, licząc na zainteresowanie mediów.

device-22-min class="wp-image-494284"

Pomysłodawcy, wraz ze współpracownikami, wystartowali właśnie z kampanią na Indiegogo. O tym, jak działają ich urządzenia, ile chcą zebrać, i dlaczego wybrali Indiegogo, rozmawiam z jednym z twórców projektu, Mateuszem Zelkiem.

Hubert Taler, Spider's Web: Obserwując dyskusje internetowe, jak również profil projektu na Facebooku, można zauważyć, że wokół przedsięwzięcia nagromadziło się sporo pytań na temat funkcjonalności i sposobu działania urządzeń. Chciałbym się dowiedzieć - jak to się zaczęło? Widzę że są wcześniejsze próby stworzenia projektu związanego z oczyszczaniem powietrza, o wiele wcześniejsze niż planowana kampania Indiegogo.

Mateusz Zelek, Emerald Air: Aby przypomnieć okres przed próbą zdobycia finansowania musimy cofnąć się do połowy 2014 roku. Studiowałem Inżynierię Środowiska na Politechnice Wrocławskiej. A właściwie studiowaliśmy razem z Wojtkiem Czajkowskim, który teraz został moim wspólnikiem. Tak się złożyło, że wtedy właśnie jego siostrzeniec miał bardzo wcześnie zdiagnozowaną astmę i alergię. Jakość powietrza miała ogromne znaczenie dla niego. Siostra Wojtka spytała go czy można jakoś mu pomóc. Uznaliśmy to za ciekawy temat, porozmawialiśmy z profesorem przedmiotu Metody oceny jakości powietrza wewnętrznego i zaczęliśmy działać w tym kierunku. No i rozwinęło się to w samodzielne urządzenie które może pomóc wielu innym ludziom.

Czyli pomysł na sprzęt wyszedł o Was? Pytam, bo widziałem, że pojawia się bardzo wiele podobnych produktów na rynku np. z firmy Xiaomi?

Z Xiaomi jest trochę inaczej - oni zrobili oczyszczacz powietrza i czujnik, ale czujnik pyłów. My mierzymy trochę inny parametr - lotne związki organiczne. To one właśnie powodują złe samopoczucie, bóle głowy, kaszel. Czasami taki zespół objawów nazywa się syndromem chorego budynku. Każdy z nas to przeżył: wchodzimy bo bardzo ładnego budynku, na przykład biurowca, ale zaczynamy kichać, swędzą nas oczy, boli nas głowa. Wynika to z tego, że instalacje od etapu projektu były źle wykonane. Są pewne normy, które mówią, ile świeżego powietrza powinno być nawiewane i często te normy nie są spełniane, szczególnie gdy wentylacja nie jest odpowiednio serwisowana. Powstają doskonałe środowisko do rozwoju bakterii, wirusów i grzybów.

Rozumiem że macie 2 produkty: czujnik i filtr? Nie działają niezależnie (filtr nie ma czujnika)?

Filtr nie ma czujnika, jest na niego przygotowane miejsce w urządzeniu, ale na razie nie montujemy go  w celu zmniejszenia kosztów. Emerald - sensor - przesyła informacje do oczyszczacza aby się włączył; możemy nim też sterować ręcznie. Urządzenia mogą działać niezależnie, ale razem tworzą komplementarny system.

Czy sam sprzęt powstawał w Polsce? Macie inżyniera który się tym zajmował?

Historia jest taka że szukaliśmy kogoś do zespołu - inżyniera. Nie znaliśmy się na elektronice. Mieliśmy dużo szczęścia i spotkaliśmy na swojej drodze Michała Gorgonia, który ma 10-letnie doświadczenie w projektowaniu elektroniki AGD. Jest również specjalistą od software. On właśnie był brakującą cegiełką i z nim wykonanie prototypu wyszło nam szybciej. Dzięki temu wygraliśmy po drodze naszym prototypem kilka konkursów i udało nam się pozyskać inwestora. Produkcja jest wykonywana w całości w Polsce, we Wrocławiu. Dzięki temu możemy ją nadzorować, od początku chcieliśmy aby tak było, również żeby produkcja odbywała się w Polsce.

Jak widzisz produkcję w Polsce? nie taniej w chinach?

Tak naprawdę to w Polsce jest taniej do pewnej skali produkcji. W Chinach może być taniej, ale przy milionach sztuk, na razie nam to nie grozi.

Dochodzą jeszcze problemy z komunikacją i kontrolą jakości, no i brak satysfakcji wspierania polskiej gospodarki. Koszty logistyki, transportu, etc. byłyby zbyt duże przy tak małym zespole. Z Chin i z Azji można za sprowadzić podstawowe podzespoły ale płytki PCB i montaż i obudowy robione są w Polsce

W Internecie jest wiele wypowiedzi dopytujących się szczegółów działania waszego czujnika, w związku z tym mam pytanie: na jakiej zasadzie działa wasz czujnik? Mam wrażenie, że wspominacie o takich rodzajach zanieczyszczeń, jakich nie jesteście w stanie moim zdaniem takim urządzeniem osobno wykryć.

Mierzymy lotne związki organiczne - są to substancje, które wydzielają się z tynków, farb, etc, lotne, aromatyczne. Jeśli mamy ich za dużo, jakość powietrza spada. My jesteśmy w stanie stwierdzić sumaryczną ilość na jednostkę powietrza. Wiemy więc, że jest zanieczyszczenie - nie znamy konkretów. A nie ma dostępnego taniego i małego urządzenia - spektroskopy kosztują miliony. My mierzymy sumaryczną ilość - zakładamy, że niezależnie która substancja przekroczyła próg, to ma wpływ na nasze zdrowie. Te substancje mają gorszy wpływ na nasze zdrowie niż CO2. Nasz czujnik zanieczyszczeń podgrzewa próbkę powietrza aż do 300°C i próbuje spalać węglowodory, które spadły na jego powierzchnię. Dzięki wzrostowi oporu mierzymy ilość tych zanieczyszczeń. Porównywaliśmy wskazania naszego sensora ze sprzętem, który kosztuje kilkanaście tysięcy i nie odstawały, a często przewyższały dokładnością.

Podsumowując: nasze urządzenie jest elektronicznym nosem, tylko nie przyzwyczaja się jak ludzki nos.

Rozumiem że w czujniku są jeszcze inne sensory?

Tak, oprócz czujnika zanieczyszczeń chemicznych jest jeszcze czujnik temperatury, ciśnienia i wilgotności. To wszystko można zmierzyć tanio i bez dużych strat energii.

Jeszcze kilka technicznych pytań. Jak urządzenie jest zasilane?

Urządzenie posiada akumulator 1000 mAh. Jeśli ustawimy sobie przesyłanie danych w czasie rzeczywistym, urządzenie będzie działać tydzień. Gdy ustawimy pomiar raz na minutę - co moim zdaniem spokojnie wystarczy - urządzenie będzie działać co najmniej miesiąc. Po ustawieniu na pomiar co 5 minut możemy użytkować je kilka miesięcy. Mamy już gotową aplikację, którą można pobrać z App Store (na iOS) i pobawić się nią nawet bez czujnika. W przygotowaniu jest również aplikacja na Androida.

Czyli mając czujnik mogę sobie najwyżej otworzyć okno?

A mając oczyszczacz, możesz go włączyć ręcznie albo sam się może włączyć, przy współpracy z czujnikiem.

device-20-min class="wp-image-494283"

A jaka jest wydajność oczyszczacza?

Jeden sensor i oczyszczacz to 25 m2 powierzchni. Czyli jeden pokój. Wydajność to 150 m3 na godzinę, ale bierzemy pod uwagę spadek wydajności filtra - spadek prędkości przepływu powietrza, który następuje przy jego zużywaniu. Im filtr więcej pochłania tym większy jest opór jaki stawia powietrzu. W urządzeniu są filtry HEPA oraz węglowy. Filtry będą wymienialne, i będzie można dokupić je w niskiej cenie. Zależy nam żeby sprzęt był dostępny na każdą kieszeń. Na rynku są w tej chwili same drogie produkty. Xiaomi próbuje też zrobić coś taniego, zobaczymy jak to wyjdzie. Zapotrzebowanie jest coraz większe - w tej chwili złą jakością powietrza spowodowane jest aż 5 mln zgonów rocznie na świecie

Skoro o pieniądzach mowa, opowiedz, jak zaczęło się z Indiegogo. W jaki sposób wybraliście ten serwis, a nie np. Kickstarter, czy któryś z polskich?

Na spotkaniu z inwestorami i mentorami biznesu w Tel-Awiwie poznaliśmy Orena Simaniana z Indiegogo. Mamy z nim do dziś bardzo dobry kontakt i wsparcie ze strony Indiegogo. W odróżnieniu od Kickstartera, nie trzeba mieć spółki zarejestrowanej w USA czy UK. Indiegogo jest w stanie zapewnić promocję i wspiera projekt jeszcze przed jego opublikowaniem.

Chcielibyśmy bardzo, żeby w pierwszy dzień udało nam się zebrać 30%, wtedy Indiegogo umieszcza projekt w swoich kanałach komunikacji np. newsletterze czy na ich profilu Facebook. Im też na tym zależy, bo pobierają jakiś swój procent od transakcji. Doradzają nawet w naszej kampanii, mówią co poprawić, co zmienić etc. Jest jeszcze jedna rzecz: na Indiegogo można zostawić stronę kampanii otwartą, i zrobić z tego coś w rodzaju sklepu po zakończeniu kampanii.

Ile chcecie zebrać?

Minimalny cel to jedynie 30 tys dolarów - nie potrzebujemy pieniędzy na produkt, tylko do uruchomienia produkcji i zaoferowania produktu w dobrej cenie. Im więcej egzemplarzy wyprodukujemy, tym większy będzie efekt skali i mniejsza cena jednostkowa. Nie sztuka zrobić produkt, który będzie kosztował tyle co prototyp - szuka zejść z ceną, nie zmniejszając funkcjonalności.

Emerald Air zadba o Twoje zdrowie. class="wp-image-494282"

W trakcie kampanii chcemy zaoferować urządzenia dla tych, którzy wesprą nasz projekt. 69 dolarów zapewni czujnik Emerald, a 129 dolarów oczyszczacz powietrza. Będzie też poziom wspierający (poniżej minimum, bez produktu), jak i łączony, aby otrzymać oba urządzenia. Sztuk w tej cenie będzie 100.

Czy polska cena urządzenia jest już znana?

REKLAMA

Polskiej ceny jeszcze nie ustalaliśmy. Stawiamy na razie na rynek globalny. Na Indiegogo i Kickstarterze 50% wspierających jest na USA, następnie 9% z Wielkiej Brytanii, następnie z Kanady, Australii i Niemiec. To jest pięć krajów, z których pochodzi największa liczba wspierających.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w kampanii na Indiegogo.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA