Graliśmy już w Uncharted 4! Kampania dla pojedynczego gracza - pierwsze wrażenia Spider's Web
Zbliża się jedna z najważniejszych tegorocznych premier na PlayStation 4. Przedstawiciel Naughty Dog przyjechał dziś do Warszawy i opowiadał mediom o Uncharted 4, a po prezentacji mieliśmy wreszcie okazję pograć samodzielnie w kampanię dla pojedynczego gracza.
Uncharted 4 to jedna z najważniejszych premier tego roku, na którą wielu posiadaczy PlayStation 4, w tym wyżej podpisany, czeka z wypiekami na twarzy. Dzisiaj po raz pierwszy miałem okazję samemu zagrać w kampanię singleplayer.
Od Uncharted 4 oczekuję wiele.
Uncharted to cykl przygodowych gier akcji, w których gracz wciela się w postać Nathana Drake’a - zawadiackiego archeologa i łowcy skarbów. Skojarzenia z Larą Croft nasuwają się same, ale kolejne części Uncharted były znacznie bardziej nastawione na filmowe opowiadanie historii, niż wydawane w tamtych czasach taśmowo Tomb Raidery.
Pierwsze trzy części serii wciągnęły mnie niezmiernie. Nadrobiłem je co prawda po kolei długo po premierze, ale mimo upływu lat to były solidne produkcje przy których zarywałem noce. Przypomniałem je sobie niedawno po premierze Kolekcji Nathana Drake’a, czyli reedycji trylogii Uncharted gier na PlayStation 4.
Uncharted 4: Kres złodzieja to pierwsza część serii, która trafi od razu na konsole nowej generacji.
Gracze już niedługo ponownie wejdą w buty Nathana, który zostaje wciągnięty w kolejną intrygę. Tym razem fabuła skupi się na nowej postaci. W życiu Drake’a pojawia się Sam - jego, jak do tej pory uznawany za nieżyjącego, brat. Możemy spodziewać się też powrotu dobrze znanych postaci z poprzednich odsłon.
W zeszłym roku miałem okazję uczestniczyć w pokazie wersji beta trybu multiplayer. Wspólne ganianie się po ruinach i ulicach klimatycznego miasta miało swój urok, ale w Uncharted szukam przede wszystkim świetnej historii i dynamicznych i oskryptowanych scen akcji.
Uncharted 4 wprowadza nowe elementy mechaniki.
Sam pomysł na grę pozostaje ten sam. Gracz będzie parł do przodu odkrywając liniową historię. Kolejne poziomy łączą sekwencje akcji, w tym bardzo widowiskowe strzelaniny, z rozwiązywaniem zagadek. Wprowadzono za to do rozgrywki kilka nowych elementów.
Jedną z większych zmian będzie nowy system skradania. Przeciwników będzie można oznaczać, a diamencik nad głową wrogiej postaci będzie wskaźnikiem zaalarmowania, co w połączeniu z chowaniem się w trawie przypomina serię Assassin’s Creed - łącznie z podglądem konturu wroga przez ściany.
Wrogów będzie można eliminować po cichu lub rozprawiać się z nimi podczas efektownych strzelanin.
Gracz będzie mógł lawirować pomiędzy nieświadomymi NPC-ami, a brak ostrożności spowoduje zapalenie się nad ich głowami żółtych lub czerwonych lampki sygnalizujących świadomość zagrożenia. Chwila nieuwagi i nagle do bohatera pruje z karabinów maszynowych cały oddział najemników.
W eliminowaniu zagrożenia pomogą różne pukawki i usprawniony system walki wręcz. Poruszanie po planszy będzie wygodniejsze dzięki linie zakończonej hakiem, która pozwoli szybko pokonywać rozpadliny i przeskakiwać z budynku na budynek. Używający tego gadżetu Nathan wygląda niczym Spider-Man.
PlayStation traktuje markę Uncharted bardzo poważnie.
Prezentacja gry została przygotowana ze sporą pompą i przypadkowo (?) zbiegła się w czasie z premierą Quantum Break na Xboksa One. W klubie Loft 44, który wynajęło Sony, można było zagrać w kości lub karty o złote monety wymieniane pózniej na drinki, a wystrój wnętrza składał się ze sztucznych palm i terenowego auta.
Po krótkiej prezentacji nowej gry, którą poprowadził Ricky Cambier - główny projektant studia Naughty Dog - dorwałem się wreszcie do stanowiska z konsolą PlayStation 4, na której uruchomiono Uncharted 4: Kres Złodzieja. Po wersji beta trybu multiplayer wiedziałem, czego mogę się spodziewać po silniku, ale sama rozgrywka do tej pory pozostawała tajemnicą.
Jak Uncharted 4 wypada w praktyce?
Z Uncharted 4 mogliśmy spędzić pół godziny. Do dyspozycji został oddany przedstawicielom mediów 10-ty rozdział, ale mając w pamięci liczbę rozdziałów poprzednich części była to raczej pierwsza połowa gry. Zapoznałem się z fragmentem, w którym Nathan, jego brat Sam i Sully jadą autem terenowym po Madagaskarze poszukując skarbu piratów.
Dłuższy fragment dema pokazywał możliwości auta. Jeździłem po wertepach, błocie i rozpadającym się drewnianym moście bez żadnej mapy i znaczników wskazujących gdzie mam się kierować - ale znalezienie drogi nie było trudne. Bohaterowie niezależni podpowiadają, a na wertepach było widać ślady opon. Z auta można wyjść, żeby poszukać skarbów w okolicznych ruinach lub przyczepić linę z hakiem wciągarki do drzewa.
Po wyjściu z auta można je odszukać wciśnięciem strzałki w dół.
Po dojechaniu do odpowiedniego miejsca odgrywała się cutscenka, po której rozpoczynała się sekwencja akcji. W pierwszej chwili wjechałem prosto do obozowiska wroga… i po kilku sekundach respawnowałem się w trawie. Zaznaczyłem kilku wrogów korzystając z nowego systemu, ale nie mając doświadczenia ze skradaniem się w Uncharted najemnicy szybko mnie wykryli.
Do pojedynku podchodziłem dwukrotnie, ale wszystkich wrogów udało się w końcu wyeliminować. Pomogli w tym przyjaźni NPC - Sam i Sully - oraz… doświadczenie z poprzednich części Ucharted. Model walki praktycznie się nie zmienił. Naughty Dog nie kombinowało też ze sterowaniem i można się w Uncharted 4 bardzo łatwo odnaleźć. Na plus zaliczam też to, że w demo obsługiwało język polski i mogłem posłuchać próbki dobrego dubbingu.