Specyfikacja potężna, cena śmiesznie niska, ale czy to wystarczy? Sprawdziłem chiński tablet Chuwi
12-calowy tablet z pełnym Windowsem 10, świetny ekran 1440p w proporcjach 3:2, 4 GB RAM i dwa pełne USB 3.0 za 1 tys. zł. Powtórzę jeden tysiąc polskich złotych w przeliczeniu z dolarów. Jak na tę cenę, specyfikacja prezentuje się dość imponująco. Czy jednak warto kupić Chuwi Hi12?
Pierwszy kontakt z urządzeniem zdecydowanie zaliczam na plus. Metalowa, a nie plastikowa obudowa jest świetnie spasowana, m.in. dzięki użyciu śrubek, a nie tylko zatrzasków, które trzymają urządzenie razem.
Czarne ramki wokół ekranu są optymalnych rozmiarów, tak, że można bez obaw trzymać za nie tablet. Niestety nie ma on żadnej podpórki z tyłu, która umożliwiłaby postawienie go w pozycji pionowej. To duża niedogodność, kiedy trzeba samodzielnie kombinować z jakimiś przystawkami.
Kłopot na pewno w części rozwiązuje dołączana klawiatura, która pojawiła się w marcu, kilka tygodni po premierze urządzenia. Niestety nie dane mi było jeszcze położyć na niej swoich rąk.
Chuwi Hi12 jest dość ciężki, bo waży aż 839 gram, więc trzymanie go przez cały czas w rękach jest nieco męczące.
Bardzo pozytywnym zaskoczeniem jest zaś wyposażenie tabletu w multum złączy:
- 3.5 mm jack audio
- wyjście microHDMI,
- slot kart microSD,
- 2 x USB (jedno 2.0 i jedno 3.0), opcjonalna klawiatura dodaje jeszcze dwa porty USB.
- MicroUSB do ładowania i transmisji
Takiego zestawu nie powstydziłby się przeciętny laptop. Rozczarowuje niestety, że producent nie zdecydował się na dedykowane złącze do ładowania. Zamiast tego mamy taki sam port jak w smartfonach, a przecież bateria jest 3-4 razy większa.
Pełne naładowanie zajmuje ok. 5 godzin, mimo że producent zwiększył nominalne natężenie prądu w czasie ładowania do 2,5 A. Cokolwiek duża bateria nie wpływa negatywnie na grubość urządzenia, która wynosi 9,5 mm.
Uwagę natomiast mam do wyjścia słuchawkowego, z którego praktycznie nie da się korzystać. Kiedy tylko tablet musi odtworzyć jakiś dźwięk, to w słuchawkach słyszymy w tle dość głośne szumy.
Chuwi Hi12 ma całkiem niezły ekran.
Wyświetlacz ma rozdzielczość 2160 x 1440 (proporcje 3:2) i jest wykonany w technologii IPS. Za rekomendację niech posłuży tu porównanie do ekranu użytego w Surface Pro 3. Co prawda ma nieco niższą jasność niż microsoftowy wyświetlacz, ale w codziennym użytkowaniu zupełnie to nie przeszkadza. Jest bardzo wyraźnie – oglądanie zdjęć czy filmów na Chuwi H12 to prawdziwa przyjemność.
Tablet bez problemu radzi sobie z odtwarzaniem youtube’owego wideo w natywnej rozdzielczości, a nawet w 4K.
Świetna wydajność… na papierze
Tablet wyposażony jest w czterordzeniowy procesor Intel Atom x5-Z8300 1,84GHz z HD Graphics, 4 GB RAM i 64 GB pamięci eMMC.
Pisanie tekstów czy obsługa Windowsa nie nastręcza takiej konfiguracji żadnych problemów. Gorzej robi się kiedy chcemy uruchomić kilka programów i przełączać się pomiędzy nimi, albo mieć je jednocześnie widoczne na ekranie. Wówczas trzeba przygotować się na częste spadki płynności.
Nie najlepiej wygląda kwestia pracy przeglądarek internetowych. Polecam nie eksperymentować z Chrome, tylko zostać przy wbudowanej przeglądarce Edge. Tylko na niej możemy w miarę komfortowo korzystać z kilku kart. Niestety, nawet w przy czytaniu artykułów widać, że powiększanie czy przewijanie tekstu nie jest idealnie płynne. Jest to jednak tylko mały detal, który nie przeszkadza przy czytaniu.
Wspomniałem wcześniej o oglądaniu YouTube’a. Tu niestety trzeba się przygotować, na kilka sekund oczekiwane zanim wideo włączy się np. na pełnym ekranie.
A jak przy takich wnętrznościach sprawują się gry? Niestety słabo, co sprawdziłem na trzech tytułach pobranych ze Sklepu Windows:
- Sonic Dash - działa płynnie, choć czasem gubi klatki.
- Cut the Rope 2 - bezproblemowo.
- Asphalt 8 - płynność na poziomie 15 FPS, ergo: niemalże niegrywalne.
Jeśli chodzi o czas pracy na jednym ładowaniu, też nie jest różowo. Przy prostym przeglądaniu internetu i otwartym edytorze tekstu możemy liczyć na maksymalnie 6,5 godziny czasu pracy. Kiedy dużo multitaskujemy to czas ten spada o ok. jedną godzinę. Są to osiągi zbliżone do przeciętnych laptopów.
Lepiej jest przy odtwarzaniu wideo. Spokojnie można obejrzeć cztery dwugodzinne filmy podczas lotu samolotem.
Ani razu nie spotkałem się też z przegrzewaniem tabletu ani throttlingiem. Przy graniu w Asphalta bądź odtwarzaniu wideo w 4K zdarzyło się, że Chuwi H12 nieco się podgrzał, ale nie wpływało to na komfort użytkowania.
Aparat
Umówmy się – tabletu nie kupuję się dla aparatu. Z tyłu mamy matrycę 5 MPx, z przodu 2 MPx do wideorozmów. Poniżej możecie zobaczyć efekty pracy tej lepszej. Nadal polecam korzystać z niej tylko w ostateczności.
Mam dość duży kłopot z oceną tabletu Chuwi H12. Z jednej strony za tysiąc złotych plus VAT (cena z Gearbest) dostajemy tablet na pełnym Windowsie z wygodnym przeglądaniem internetu i świetnym ekranem. Dokładamy jeszcze 170 zł na klawiaturę i mamy pełną, nadal budżetową, ale dość zgrabną hybrydę.
Z drugiej strony wydajność nie rozkłada na łopatki, ze złącza słuchawkowego nie da się korzystać, a w razie problemów wyegzekwowanie gwarancji może być problemem*. Dlatego biorąc pod uwagę te wady, w swojej kategorii tablet otrzymuje ode mnie maksymalnie szkolne 4-.
*Aktualizacja: Okazuje się, że w trakcie sprawdzania przeze mnie tabletu marka Chuwi znalazła w Polsce oficjalnego dystrybutora, więc kwestie gwarancji mogły się zmienić. Wygląda jednak na to, że pomimo zapowiadanej na 5 kwietnia premiery, Chuwi Hi12 nadal nie jest dostępny w żadnym, polskim sklepie, chociaż dystrybucja działa już prawie miesiąc.
A skoro nawet sklepy nie chcą go do siebie przygarnąć, to chyba najlepszy znak, iż fakt, że coś jest tanie i ma mocną specyfikację na papierze, nie oznacza jeszcze, że warto to kupić.