Z nowymi smartfonami BlackBerry z Androidem jest tylko jeden problem
Jasne, listę problemów z nimi związanych można ciągnąć bez końca, ale tylko jeden z nich jest naprawdę poważny. I tym problemem jest… BlackBerry.
Prezes BlackBerry w jednym z ostatnich wywiadów zapowiedział to, co w jakimś stopniu było już zapowiedziane wcześniej. Na rynek jeszcze w tym roku trafią kolejne urządzenia kanadyjskiej firmy, wyposażone jednak nie w BlackBerry 10, a w Androida.
Kto jednak liczyłby na Priva w wersji bez wysuwanej klawiatury i odmianę z klawiaturą QWERTY umieszczoną bezpośrednio pod ekranem, będzie rozczarowany.
- Zrobiliśmy błąd, Priv był za drogi, celowaliśmy w zbyt wysoką półkę - tak Chen odniósł się do sukcesu pierwszego modelu BlackBerry z Androidem i planów na rozwój swojej oferty w tym segmencie. Korporacyjni klienci mieli być podobno zainteresowani dodatkowo zabezpieczonym Androidem, ale nie w okolicach 700 dol., a raczej 400 dol.
Dwa nowe smartfony celują więc w średnią albo nawet średnią-niską półkę. Nie ma więc co oczekiwać jakichkolwiek innowacyjnych rozwiązań - po prostu niezbyt drogi smartfon z Androidem i dodatkami systemowymi od BlackBerry. Których oczywiście lekceważyć nie można, ale których nie powinno się też przeceniać.
Najbardziej jednak w tym wszystkim rzucają się w oczy dwie rzeczy.
Priv był za drogi - serio?
Czy to faktycznie jest wniosek, do którego wielka korporacja dochodzi po kilku miesiącach od wprowadzenia swojego produktu na rynek? Zwłaszcza rynek, którego szczeble cenowe są wyraźnie ustalone od dłuższego czasu. Gdzie wiadomo, kto może się cenić wysoko, a kto musi powoli walczyć o to, żeby dostać się do grupy “700 dol.+”.
Gdyby przejrzeć teraz losowe recenzje Priva, prawdopodobnie trudno byłoby znaleźć taką, w której nie został podniesiony argument ceny. Pewnie, to dobry smartfon, ale w cenie urządzeń chociażby od Apple czy Samsunga. A BlackBerry - jakkolwiek by mocno próbowało wierzyć, że jest inaczej - już do tej samej ligi nie należy.
To samo zresztą tyczy się rynku korporacyjnego. Jeśli Priv nie miał być - podobnie jak Passport - próbą pokazania, że BlackBerry wciąż żyje, a faktycznym koniem pociągowym sprzedaży, to kto i gdzie założył, że korporacje kupią całymi wagonami smartfon za 700 dol.?
Na to jednak, że był to wyskok podobny do Priva, może wskazywać szczerość Chena, który wydaje się być… co najmniej odrobinę zagubiony. Oh, nasz smartfon był jednak trochę za drogi, to teraz zrobimy jednak coś tańszego.
Tylko… to już było.
BlackBerry w swoich najlepszych czasach oferowało smartfony z prawie każdej półki cenowej, ale na skalę masową najlepiej wiodło się serii Curve - najtańszej. To ją najczęściej rozdawano w korporacjach, to z jej przedstawicielami biegali nastolatkowie, którzy na Bolda czy Torcha jeszcze nie mogli sobie pozwolić, a chcieli mieć BlackBerry.
I od momentu, kiedy BlackBerry zaczęło wieść się gorzej, Kanadyjczykom ani razu nie powiodła się próba odbudowania swojej tańszej linii smartfonów. Ani razu.
W pierwszym rzucie BlackBerry 10 tanim, korporacyjnym modelem miał stać się Q5 - bezpośrednie nawiązanie do linii Curve. Co wyszło? Model drogi, nieciekawy, a na tle rynkowych rywali wręcz przewartościowany i słaby.
Potem nagle zorientowano się, że to nie jest dobry pomysł. Pomijając kilka anulowanych modeli, następny w kolejce okazał się Leap. Też ten sam cel - niedrogi telefon z zabezpieczeniami na bardzo wysokim poziomie. Wyszło… jak zwykle.
Inaczej, ale tak samo
Po raz kolejny (który już?) BlackBerry orientuje się, że nie może sprzedać drogiego telefonu, nawet jeśli byłby on swojej ceny faktycznie wart. Próbuje więc podejść do całego zagadnienia jeszcze raz, tworząc tym razem telefon dużo tańszy i - jak można się domyślić - dużo bardziej przeciętny.
Tym razem jednak w tej układance pojawia się jeszcze jeden element. BlackBerry 10, którego nie znajdziemy już w tych telefonach, przestaje być wyróżnikiem. Smartfony BlackBerry ze średniej półki cenowej z Androidem trafią natomiast do gigantycznego wora innych smartfonów ze średniej półki z Androidem, gdzie co najmniej kilku producentów z sukcesem stara się oferować zabezpieczenia naprawdę wysokich lotów.
Może tym razem jednak stanie się coś, co sprawi, że akurat w tym przypadku BlackBerry się uda. Tyle tylko, że… nie widać niczego, co mogłoby to spowodować.