Jeździ gdzie chce i wylewa wodę na podłogę, a ty i tak będziesz chciał go kupić
Jeszcze kilka lat temu uważałem roboty sprzątające za niepotrzebną fanaberię. Mój punkt widzenia jednak zmienił się, gdy po raz pierwszy miałem okazję testować odkurzacz iRobot Roomba. Jednak nie jest to jedyny tego typu sprzęt w ofercie firmy. Bardzo ciekawy jest też robot mopujący iRobot Braava Jet.
Model ten pojawił się wczoraj w ofercie producenta i trzeba przyznać, że to bardzo ciekawe urządzenie. Wpływ na to ma jego niewygórowana cena, która wynosi zaledwie 199 dol. Dla porównania, poprzednie mopujące urządzenie od iRobota, Braava 380T, jest o połowę droższe. I jest to na swój sposób uzasadnione.
iRobot Braava Jet nie jest mniej zaawansowana od swojego starszego brata.
Ustępuje mu wyłącznie pod względem zasięgu. O ile iRobot Braava 380T mógł za jednym zamachem posprzątać na sucho 93 metry kwadratowe mieszkania, to Braava Jet sprzątnie zaledwie 18,5 metra. Podczas sprzątania na mokro oba urządzenia mogą posprzątać kolejno 32 i 14 metrów kwadratowych mieszkania.
Z jednej strony są to bardzo małe wartości. Z drugiej jednak, mało kto ma większą łazienkę czy kuchnię. Jako użytkownik poprzedniej Braavy wiem, że bardzo rzadko puszcza się ją w innych pomieszczeniach. Tak po prawdzie, nie robi się tego praktycznie nigdy.
Uzyskanie tak niskiej ceny iRobot Braava Jet było możliwe dzięki zrezygnowaniu z kostki nawigującej. Braava Jet jest jej pozbawiona, a wszystkie sensory odpowiedzialne za jej ruch znajdują się wewnątrz urządzenia. Obniżka ceny nie oznacza jednak wyłącznie ograniczeń - pojawiło się to kilka nowych rozwiązań, które mogą sprawić, że Braava Jet będzie wygodniejsza w obsłudze i lepsza od swojego starszego brata. Ot, chociażby mniejsze wymiary urządzenia, dzięki którym wjedzie ono praktycznie wszędzie.
Jedną z nowości jest pojemnik z wodą z wbudowanym spryskiwaczem. Dzięki temu Braava będzie mogła zwilżać przestrzeń znajdującą się przed nią. W połączeniu z wibrującą głowicą sprzątającą ma to poprawić jakość sprzątania. Kolejna zmiana to stosowanie trzech rodzajów jednorazowych szmatek. Dwie z nich, służące do mopowania i wycierania na mokro, zawierają detergent aktywujący się po spotkaniu z wodą. Trzecia szmatka pozwala na sprzątanie na sucho i nie jest wyposażona w jakiekolwiek interesujące rozwiązania.
Warto docenić, że szmatkę będzie można zwolnić za pomocą jednego przycisku - nie będzie konieczne obracanie urządzenia i mocowanie się z nią. Jest to rozwiązanie bardzo higieniczne. Pierwsi użytkownicy Braava Jet twierdzą, że także montaż szmatek nie jest niczym trudnym i ogranicza się do ich wciśnięcia. Po wlaniu wody do pojemnika i naciśnięciu przycisku “Clean” proces sprzątania rozpocznie się sam. Ciekawe jest, że zależnie od zamontowanej szmatki urządzenie będzie automatycznie dobierać tryb pracy.
Szkoda tylko, że cena szmatek jest wygórowana i wynosi 7,99 dol. za 10 sztuk. 3 zł za sprzątnięcie 13 metrów kwadratowych podłogi nie wygląda na biznes życia i można podejrzewać, że właśnie z tego powodu wiele osób nie zdecyduje się na kupno iRobot Braava Jet. Dla takich osób iRobot przygotował jednak dodatkowe akcesorium w postaci dwupaku szmatek, które można czyścić. Tyle, że nie ma ich w zestawie, a ich cena jest wysoka, bo wynosi 19,99 dol. Można ich używać wyłącznie do czyszczenia na mokro.
Mam mieszane uczucia co do iRobot Braava Jet.
Z jednej strony urządzenie to wygląda na bardzo interesujące i wystarczające do potrzeb większości osób, jednak z drugiej sprzęt ten może być dosyć drogi w eksploatacji. Szkoda, że wspomniane wcześniej wielorazowe szmatki nie są dołączone do podstawowej wersji Braava Jet. Wtedy chętnie bym kupił to urządzenie, a tak dopiero rozważę, czy w mojej łazience zagości iRobot Braava Jet, czy może jeszcze przez jakiś czas będzie w niej rezydował tradycyjny mop.
Na to będę miał jednak dużo czasu, bo na polski rynek iRobot Braava Jet trafi dopiero jesienią bieżącego roku. Jednak nawet jeśli kupię to urządzenie, chyba nie polubię go tak bardzo jak najnowszego odkurzacza Roomba 980.