Dlaczego kobiety nie kupują smartwatchów?
Widzieliście kiedyś kobietę (nie wspominając dziennikarek i blogerek tech) ze smartwatchem na nadgarstku? No właśnie, ja też nie. O co tu chodzi?
Smartwatche, opaski fitness - te produkty szturmem zdobywają rynek, przynajmniej ten zachodni. Według danych Consumer and Wearables Report, już 1 na 10 Amerykanów korzysta na co dzień z urządzeń technologicznych monitorujących ruch. I o ile wśród użytkowników opasek fitness 54 proc. stanowią kobiety, o tyle wśród posiadaczy smartwatchy znacznie przeważają mężczyźni - aż 71 proc. Skąd taka znaczna różnica?
Ten bardzo ciekawy problem poruszył serwis Racked, który pokusił się przy okazji o kilka odpowiedzi na tytułowe pytanie.
Według dziennikarzy Racked, chodzi przede wszystkim o design. Smartwatche są konstruowane głównie z myślą o męskich użytkownikach. Albo inaczej - mimo wielu zabiegów o wpisanie się do światka mody żeńskiej (m.in. Apple’a), smartwatche wciąż są postrzegane bardziej jak realizacja wizji nadgarstkowego komputera z lat 80 ubiegłego wieku, aniżeli coś, co kobiety chciałyby nosić jako element współczesnego ubioru, mody.
Niby wielu producentów tzw. inteligentnych zegarków przygotowuje wersje dla kobiet - warto tu wspomnieć, obok Apple Watcha w opcji z kopertą o rozmiarze 38 mm, nowe zegarki od Huaweia dedykowane płci pięknej, czy nowego Pebble’a, Time Round, ale i tak patrząc na nie trudno wyzbyć się odczucia, że to nie jest naturalny produkt dla kobiet.
Dizajn to jednak nie wszystko. Jest też kwestia stereotypów dotyczących płci.
I choć we współczesnym świecie wszelkie uogólniające twierdzenia nt. preferencji wyborów ze względu na płeć konsumenta są potężnie krytykowane przez środowiska feministyczne, to jednak w tym przypadku trudno nie przyznać im nieco racji. To mężczyźni są bardziej otwarci na adopcję produktów z kategorii elektronika - tak było kilkadziesiąt lat temu przy boomie na elektroniczne zegarki z melodyjkami, czy kalkulatorkami, tak jest i dzisiaj w przypadku smartwatchów. Kobiety wydają się po prostu mniej zainteresowane takimi nowinkami tech.
Tyle serwis Racked. Ja mam jeszcze jeden argument w głowie - żadna kobieta nie uwierzy marce tech, że nagle stała się marką modową.
Nieważne jak kobieco będą wyglądały wersje Hueawei Watcha, nieważne, czy 38 mm koperta Apple Watcha mieści się na wąskich nadgarstkach małych kobietek - dla pań nie są to produkty z kategorii moda/ubiór.
Marki modowe, w szczególności te luksusowe, mają to do siebie, że obok fizycznego produktu oferują także poczucie odpowiednich wartości: lifestyle’u, prestiżu, przynależności do odpowiedniej grupy.
Działa to nie tylko na posiadacza produktów takich marek, lecz także na tych, którzy je na kimś lub u kogoś oglądają. Dla innych kobiet oglądanie Apple Watcha na ręku koleżanki nie będzie odczytane jako coś aspirującego, godnego uwagi, czy zazdrości.
Musi minąć mnóstwo czasu zanim kobiety uwierzą, że Apple, Samsung, Huawei, czy Motorola to marki o wysokiej modowej estymie.
I myślę, że niektóre z marek tech doskonale to rozumieją. Apple pozycjonuje swój produkt zupełnie inaczej, niż wszystkie wcześniejsze hity - pokazuje Watcha w magazynach modowych, organizuje pokazy mody z Watchem, czy wynajmuje słynne paryskie salony modowe do prezentacji swojego smartwatcha - ale przy okazji sprzedaje go całkiem normalnie w swoich salonach obok iPhone’ów, MacBooków i słuchawek Beats.
Co więcej, kompetencji w świecie mody nie zdobywa się z dnia na dzień, czy nawet z roku na rok, z jednej generacji produktu na drugą. To trochę tak jak z samochodami - możesz zbudować samochód w rok, włożyć miliardy dolarów w jego promocję, ale i tak prawdziwych fanów motoryzacji nie przekonasz. Dla nich liczy się bowiem know-how, historia marki, jej podprogowy przekaz i postrzeganie jej przez innych fanów motoryzacji.
Przed smartwatchami długa droga nie tylko do tego, by okazały się produktami znacznie bardziej przydatnymi niż dzisiaj, ale także do tego, by zostały zaakceptowane przez bardzo ważną część odbiorców - kobiety.