REKLAMA

Przyjedź do USA, zostań kowbojem, przyciągnij inwestora i ciężko pracuj, czyli teksańska historia polskiego Virtkicka

Polski startup wyjechał do Stanów Zjednoczonych, aby rozwijać własny biznes – usługę ułatwiającą wypożyczanie i sprzedaż serwerów do hostingu stron internetowych, aplikacji i gier. Za Oceanem zgarnął ponad 3 mln zł finansowania i nie myśli o powrocie do ojczyzny. Jego twórcy tak wtopili się w teksański klimat, że również ubierać zaczęli się po kowbojsku.

Virtkick
REKLAMA
REKLAMA

Virtkicka założyły dwie osoby – Damian Nowak (28 l.) i Damian Kaczmarek (29 l.), jesienią 2014 roku. W kilka miesięcy później dostali się do 3-miesięcznego programu akceleracyjnego Techstars i w styczniu wyjechali do Teksasu. Wtedy dołączył do nich też zajmujący się marketingiem Mirek Woźniak (26 l.), który tak opisuje czym jest Virtkick:

Virtkick nie jest nowym rozwiązaniem na rynku i ma znacznie większych konkurentów. Ale wyróżnia się kilkoma wbudowanymi modułami: billingu, fakturowania, przeciwdziałania oszustwom i up - sell marketingu (sprzedaży aktualnym klientom wyższych planów czy droższych produktów).

Okazuje się, że choć w większych firmach są zatrudnione osoby, które samodzielnie mogłyby uruchomić wirtualną maszynę, to często bardziej opłaca się kupić zewnętrzną usługę.

Obecnie Polacy rozwijają Virtkicka w San Antonio w Teksasie, gdzie przechodzili program akceleracyjny Techstars dla startupów, które chcą przyspieszyć, czyli dopracować produkt, model biznesowy i zacząć pozyskiwać klientów.

virtkick2

Co ciekawy Polacy są już dość znani w miejscowym świecie startupowym, a to ze względu na interesujący sposób na wtopienie się w otoczenie.

REKLAMA

Kiedy pytam Woźniaka o to, czy decyzja o wyjeździe do Stanów Zjednoczonych była właściwa, to nie ma wątpliwości i słyszę potwierdzenie. Argumentuje, że za Oceanem są większe pieniądze, a startupy działają jak przemysł, jak dobrze naoliwiona maszyna.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA