Twitterze, nie. Serduszko nie jest fajne, przestań
Twitter od dawna przyzwyczaił nas do stałego i bardzo charakterystycznego zestawu interakcji. Odpowiedź tłumaczy się sama, podaj dalej, jeśli chcesz coś przekazać swojej grupie odbiorców i dodaj do ulubionych, jeśli jakiś tweet ci się podoba. Niedawno pojawiła się też możliwość cytowania tweetów, przycisk dodania do Pocketa, czy ostatnio - ankiety. To jednak nic, w porównaniu z najnowszą zmianą na „ćwierkaczu”.
Moje narzekanie na nowy wygląd Twittera może wynikać z prostych przyzwyczajeń, czy też niewybrednych konotacji z emotikonami na Facebooku, ale gdy patrzę na nową ikonkę serduszka, która zastąpiła dotychczasową gwiazdkę ulubionych, to coś we mnie umiera.
Gwiazdka z dopiskiem „favorite” po najechaniu kursorem była prosta, ładna, nie rzucała się w oczy i stanowiła dotychczas integralną część reagowania na twitterowe treści. Dzisiaj jednak do użytkowników trafia nowo wprowadzana ikonka serduszka, która… po prostu wydaje się tam nie na miejscu.
Tym bardziej, że po najechaniu na nią i kliknięciu, zamiast złotego podświetlenia zobaczymy animację… no właśnie, czego? Cmoknięcia? Fajerwerków wybuchających radosnymi kropeczkami dookoła serduszka? Słodkie to, wręcz do przesady i bardziej kojarzy mi się z (równie „słodkimi”) naklejkami/emotikonami na Facebooku, które przydają serwisowi Marka Zuckerberga nieco… dziecinnego charakteru.
Twitter zbliża się do Facebooka. Ale nie jestem przekonany, czy to dobrze.
Teraz podobną rzecz widzę w innym serwisie społecznościowym, którego odkąd tylko zacząłem używać, uważałem za lepszy od Facebooka. Może właśnie dlatego ta pozornie niewielka zmiana aż tak na mnie - i chyba nie tylko na mnie - oddziałuje. Bo nie do takiego Twittera przywykliśmy.
Znamienne jest jednak to, iż wraz z podmianą gwiazdki na serduszko, zmieniło się też określenie interakcji. Nie zobaczymy już napisu „favorite”, a „like”. Czyli „polub”. Z jednej strony jest to potrzebna zmiana - „dodanie do ulubionych” kojarzy się raczej z odłożeniem czegoś na później, w widoczne miejsce, tak, by o tym nie zapomnieć. Tymczasem użytkownicy Twittera stosowali ten przycisk właśnie jako równoważnik polubienia.
Sami twórcy tłumaczą to tym, iż serce jest uniwersalnym symbolem polubienia, który przyjął się całkiem dobrze na Periscopie oraz Vinie, ale... osobiście nie jestem przekonany. Zmiana jest w pełni wytłumaczalna, choć dziwię się, iż twórcy Twittera postanowili pójść po linii najmniejszego oporu, klonując mechanizm z konkurencyjnego serwisu, zamiast - podobnie jak w przypadku pozostałych interakcji - wypracować swój własny, unikatowy.
Wtedy prawdopodobnie powyższy tekst by nie powstał. I nie wzdragałbym się za każdym razem, gdy chcę dodać do ulu… przepraszam. „Polubić” czyjegoś tweeta.