REKLAMA

Adele, proszę, nie rób tego - nie niszcz streamingu!

No i nie ma. To znaczy jest dziś premiera, ale nowego albumu Adele pt. „25”, ale próżno go szukać w serwisach streamingowych. Nawet w Apple Music. To kolejny potężny cios dla streamingu.

Adele, proszę, nie rób tego – nie niszcz streamingu!
REKLAMA
REKLAMA

Ponoć Adele negocjowała ze Spotify, by jej nowy album był dostępny dla użytkowników, którzy opłacają wersję premium. Ponoć była „dobra wola” po jej stronie, by dojść do porozumienia, które - jak rozumiem - zakładało wynegocjowanie specjalnych stawek dla odsłuchów utworów z jej najnowszego albumu. Porozumienia jednak nie ma, co oznacza, że szwedzki serwis muzyczny nie był wstanie spełnić jej wymagań, a ona obniżyć swoich roszczeń.

Źle się stało. Bardzo źle. Dla wszystkich.

Dla klientów Spotify (i innych serwisów muzycznych też), to fatalna wiadomość. Adele to aktualnie najjaśniej świecąca gwiazda muzyki pop, która w szwedzkim serwisie ma - uwaga - 24 miliony fanów! Oni, mimo iż wielu z nich opłaca dostęp do serwisu, muszą obejść się smakiem. Albo zdobyć album innymi kanałami…

Dla samego Spotify. Po podobnych historiach wstrzymywania premier (np. Coldplay, Beyonce), po wycofaniu całego katalogu (Taylor Swift), Adele wyprowadza potężny cios, który poddaje w wątpliwość zasadność prowadzenia biznesu.

Adele 25, Spotify

Dla całego rynku streamingu, bo przecież takie decyzje jak ta Adele, niszczy całą mozolnie budowaną komunikację, że nie ma odwrotu od strumieniowej sprzedaży muzyki. No i rzuca ludzi ponownie w kierunku piractwa. Bo nie oszukujmy się, większość tych, którzy płacą za Spotify, a nie dostaną nowego albumu Adele, nie pójdzie do sklepów, by kupić płytę CD, lecz ściągną go z Sieci.

Adele chce sprzedawać płyty

Ponoć plany są takie, by sprzedać 2,5 mln płyt „25” w ciągu pierwszego tygodnia od premiery. To bardzo ambitny plan, bo oznacza najlepiej sprzedającą się płytę w ostatnich dziesięciu latach. Pytanie tylko, czy w realizacji planów przeszkodziłoby wypuszczenie albumu w serwisach streamingowych. Moim zdaniem nie.

Coraz więcej jest bowiem przesłanek świadczących o tym, że rynek płyt CD jest zupełnie niezależny od rynku streamingu. To znaczy jest tak: ludzie, który korzystają z jednego, nie korzystają z drugiego. Zmieniają się tylko wielkości tych rynków, bo coraz więcej osób z jednego koszyka (płyty CD) przechodzi do drugiego (streaming), ale gdy już do niego przejdą, za Chiny Ludowe nie będą się wracać.

To, co robi Adele sugeruje, że liczy na to, że jej fani, także ci z sektora streamingowego, pójdą i kupią jej płytę CD. Tak się jednak zapewne nie stanie. Czy więc decyzja o wstrzymaniu premiery „25” w serwisach streamingowych wydatnie zwiększy sprzedaż CD? Wątpię.

Adele, nie niszcz rynku!

Szkoda, że Adele i doradzający jej menedżerowie nie chcą zrozumieć, że nie ma już odwrotu przed streamingiem, którego Jay-Z nazwał niedawno „ostatecznym formatem rynku muzycznego za naszego życia”.

REKLAMA

Adele ma 24 mln fanów i setki milionów odtworzeń swoich utworów w serwisach streamingowych. Zarobi i tak. Zarobi wielkie pieniądze i tu, i tu.

Gorzej, że takimi decyzjami Adele psuje rynek innym, mniejszym artystom.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA