Niemiecki konkurent Kindla udowadnia, że liczą się też inne czytniki
Po prawie trzech latach popsuł się mój Kindle Paperwhite, ten pierwszy model z podświetlanym ekranem. Po prostu przestał reagować na przyciśnięcie guzika, zastygł z jakąś reklamą książki na wyświetlaczu. Wspaniali ludzie zmówili się przez Internet i podarowali mi nowy czytnik (Dziękuję! Wspaniały prezent!) Tolino Vision 2. Już po dwóch dniach mam dziwne przemyślenia i spostrzeżenia.
Uwielbiałam mojego Kindle'a, było to pierwsze urządzenie, które nie irytowało mnie jakimiś niedoróbkami, do którego nigdy nie miałam pretensji. Za to w ostatnim czasie zaczął irytować mnie sam Amazon. Zdarzało mi się kupować w nim książki - cały proces kupowania z poziomu Kindle'a to jednoklikowa bajka, chmura to świetne rozwiązanie, ekosystem Amazona to prostota.
Jednak kupowanie książek na Kindle'a z Amazona stało się wrzodem na tyłku - gdy kiedyś pobrałam jakiś tytuł i chciałam przerzucić go na Androida, gdy okazało się, że to format *.azw z DRM-em i mój ulubiony czytnik Moon Reader Pro ma z nim problemy (czytnik Amazona na smartfony jest okropny, czytanie w nim to mordęga) postanowiłam, że może czas skończyć z tym “monopolistą w trakcie powstawania”.
Moi darczyńcy o tym wiedzieli, podarowali mi więc czytnik nie Amazona, za to z podświetlanym, dotykowym ekranem.
Podświetlenie Tolino jest białe, nie tak niebieskawe jak w starym Kindle'u, do tego nie ma denerwujących rozświetlonych krawędzi. Zdziwił mnie przycisk na górnej krawędzi służący do całkowitego wyłączenia podświetlenia, ale w dzień sprawdził się dobrze.
Sam czytnik wykonany jest solidnie, z tego lekko zamszowego materiału. Jest lekki, lżejszy niż stary Kindle, i bardziej obły. Estetycznie nie mogę mieć do niego żadnych zarzutów. Prostota, minimalizm i solidność to zawsze plusy.
Z tym, że Tolino ma jedną, zasadniczą różnicę - ekran nie jest wklęsły jak w Paperwhite, tylko jest równy z ramką. Być może to kwestia wodoodporności (Tolino można zabrać do wanny bez żadnych obaw!), jednak przy czytaniu trzeba przyzwyczaić się do tego, że palcem nie wyczuwa się krawędzi i można niechcący zmienić stronę przez nieuważne przesunięcie palca. Tylko, że przeczytałam na nim dopiero jedną książkę, być może przyzwyczaję się do tego.
Tolino na górze ma też przycisk odblokowywania ekranu - niepotrzebne są dodatkowe gesty - a na dole dotykowy przycisk “home”, którym wraca się z każdego miejsca do ekranu głównego.
Czytnik ma też dodatkową, ciekawą funkcję. “Tapnięciem” palcem w plecki można przerzucić stronę, co ma być pomocne przy trzymaniu Tolino jedną dłonią. Tap2flip na początku wymagał opanowania, jednak z każdą koleją stroną używa się go coraz swobodniej. Funkcja działa nawet przy trzymaniu innych palców na obudowie.
Czytanie na Tolino jest niemal jednakową przyjemnością, co na Paperwhite. Lepsze podświetlenie robi różnicę (nie mam porównania z nowymi Kindle'ami, bo jak każdy posiadacz czytników wie, czytniki wymienia się dopiero, gdy to konieczne!), rozdzielczość 1024x768 pikseli może nie jest tak powalająca jak w nowych czytnikach, ale w pełni wystarczająca do komfortowego czytania. Interfejs nie jest tak przemyślany jak w Kindle'ach, Amazon nie ma tu konkurentów, ale nie jest też niepotrzebnie skomplikowany i nie trzeba się go uczyć by używać - wszystko jest logiczne.
Ze strony czytania ma się dostęp do podświetlania, dodawania notatek, ustawień fontów i jasności, obracania ekranu, zakładek, wyszukiwania w pliku, rozdziałów i informacji o postępie w czytaniu. Strona główna to za to trochę dziwny twór.
2/3 strony zajmuje podgląd trzech ostatnio czytanych książek, dół to oferty książkowe online.
Bo Tolino to projekt niemieckich księgarni, które postanowiły połączyć siły i stworzyć czytnik konkurujący z Kindle'ami.
Ideą Tolino jest walka z monopolem Amazonu - Deutsche Telekom stworzył sprzęt i chmurę, różne niemieckie księgarnie sprzedają Tolino i integrują go ze swoimi sklepami. Z czytnika mogę przeglądać te dla mnie nieprzydatne miejsca, jednak się nie wkurzam. Tolino dostępne jest oficjalnie w kilku państwach europejskich i pomaga tam walczyć z Amazonem i niemal bezkonkurencyjnymi cenami Kindle'a. Może kiedyś doczekamy się go w Polsce.
Tolino udowadnia mi, że czytniki to nie tylko Kindle i że można zrobić naprawdę dobry, solidny i przyjemny czytnik nie będąc Amazonem. Genialny prezent od wspaniałych znajomych!