REKLAMA

Matryca Sony w każdym aparacie to plan, który może się Japończykom udać

sony
REKLAMA

W temacie obrazowania aparatów ostatnio dużo się dzieje. Canon niedawno pokazał nieprawdopodobne osiągi swojej nowej kamery, a teraz Sony przygotowało swoją odpowiedź na te rewelacje. Nowe matryce Starvis i Pregius są nieziemskie, ale plany Sony wybiegają znacznie dalej.

REKLAMA

Jeśli chodzi o jakość matryc w aparatach, rozwój można określić jako skokowy. Najpierw przez długi czas dominowały matryce CCD. Każda ich kolejna generacja była niewielkim krokiem naprzód, a więc obserwowaliśmy powolną ewolucję. Przeskok pojawił się w momencie przejścia na technologię CMOS. Nagle wysokie czułości przestały być straszne, a cyfrowy szum stawał się coraz mniejszym problemem.

Rozwój matryc CMOS również przebiega dość wolno. Co roku parametry są nieco lepsze, ale umówmy się, między współczesnym aparatem a sprzętem sprzed 3 lat nie ma żadnej przepaści jakościowej. Lekkim krokiem naprzód było wprowadzenie matryc BSI, ale ten standard dopiero zaczyna przyjmować się na rynku foto.

Wygląda jednak na to, że jesteśmy u progu kolejnego skoku jakościowego. Canon niedawno wyczarował matrycę o nieprawdopodobnej czułości ISO 4 000 000, która będzie stosowana w profesjonalnych kamerach.

Teraz krok naprzód robi również Sony

Sony pokazało nowe matryce o nazwach kodowych Starvis i Pregius. Pierwsza z nich to sensor BSI CMOS, który został stworzony do pracy w słabych warunkach oświetleniowych. Sony pokazało symulację efektów generowanych przez ten przetwornik i robią one duże wrażenie.

Drugi przetwornik nosi nazwę Pregius i został stworzony z myślą o nagrywaniu poruszających się szybko obiektów. Pregius to tak naprawdę cały moduł foto, ze zintegrowaną globalną migawką, dzięki czemu na nagraniach efekt rolling shutter jest zminimalizowany.

Oba przetworniki będą wykorzystywane w kamerach monitoringu i w najbliższej przyszłości nie zobaczymy ich w konsumenckich aparatach. Sony jednak już nie raz pokazało, że w przypadku matryc technologia lubi przenikać się między półkami, czego najlepszym przykładem są matryce BSI. Zadebiutowały one w smartfonach, później trafiły do kompaktów, a obecnie są we flagowych, pełnoklatkowych bezlusterkowcach takich jak Sony A7R II.

To nie koniec nowinek z obozu Sony. Japończycy właśnie wchłaniają dział matryc Toshiby

Sony - a konkretnie nowa firma Sony Semiconductor Solutions - jest obecnie największym na świecie producentem matryc, a niebawem urośnie jeszcze bardziej. Japoński producent właśnie finalizuje operację przejęcia działu matryc Toshiby. Kwota sprzedaży ma wynosić 165 mln dol. Obecnie Sony kontroluje 40% światowego rynku matryc (wliczając w to matryce aparatów, smartfonów i różnych urządzeń medycznych), podczas gdy Toshiba kontroluje tylko 2% globalnego rynku przetworników.

Toshiba jest jednak znana z produkcji matryc do lustrzanek Nikona, w tym do flagowych modeli APS-C, czyli Nikona D7100 i D7200. W pozostałych modelach Nikona już od dawna są stosowane matryce Sony. Wyjątkiem jest flagowy D4s, który ma sensor firmy Renesas.

Z jednej strony dobrze, że Sony tak mocno stawia na rozwój matryc. Druga strona medalu jest taka, że zaczyna brakować równie mocnej konkurencji. Drugi i trzeci co do wielkości producent przetworników foto - OmniVision i Samsung - mają teraz tylko po 15% rynku matryc. Mam więc nadzieję, że nie skończy się na całkowitej dominacji Sony, bo najprawdopodobniej będzie to oznaczać wyższe ceny na matryce, a co za tym idzie, także na aparaty.

REKLAMA

Poza tym, różnorodności nigdy dość. Klienci często celowo rezygnują z obozu matryc Sony i wybierają Foveon od Sigmy lub X-Trans od Fujifilm. I mam nadzieję, że tak pozostanie. Jednakowe obrazowanie we wszystkich sprzętach foto byłoby po prostu nudne.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA