Wiedźmin 3: Serca z Kamienia to przypadek jeden na milion: dodatek lepszy od oryginału – recenzja Spider’s Web
Dziki Gon to mistrzostwo świata, jeżeli chodzi o jakość rozgrywki, długość gry, bogactwo zawartości i doznania wizualne. Czy mogłoby być jeszcze lepiej? Ano mogłoby, co w wielkim stylu udowadnia pierwszy pełnoprawny dodatek – Wiedźmin 3: Serca z Kamienia.
Ależ te kilkadziesiąt dni spokojniejszej pracy przydało się ekipie z CDP RED. Po opadnięciu kurzu związanego z premierą Dzikiego Gonu, redzi zajęli się pracą nad pełnymi rozszerzeniami, tak jak robiło się je dawniej – w dobrym stylu, z uczciwym podejściem do klientów i ceną, która zachęca, zamiast odstraszać. Za niewiele ponad 30 złotych dostajemy bowiem KILKANAŚCIE godzin kapitalnej roz(g)rywki. Więcej, niż wiele pełnych produkcji, po 249 złotych od sztuki.
Co jeszcze bardziej niesamowite, Wiedźmin 3: Serca z Kamienia w wielu obszarach bije na głowę podstawową grę.
Po pierwsze – stara–nowa walka! Jak pisałem w recenzji Dzikiego Gonu, walka jest najwyżej poprawnym elementem nowego Wiedźmina. Po czasie starcia stawały się bardziej satysfakcjonujące, ale wynikało to z rosnącego poziomu trudności oraz powiększającego się arsenału broni i narzędzi. Sama mechanika była jednak ciągle taka sama – mocno przeciętna.
Chociaż Wiedźmin 3: Serca z Kamienia to dokładnie ten sam model fechtunku, producenci zrobili absolutnie wszystko, aby kluczowe konfrontacje były wyjątkowe i niepowtarzalne. Na tym polu dodatkowi znacznie bliżej do Bloodborne czy Dark Souls, niżeli Dzikiego Gonu. Najtwardsi przeciwnicy stosują teraz niesamowicie zróżnicowane techniki, a walka z nimi polega na szukaniu słabych punktów i luk w obronie, miast na wymachiwaniu srebrem i stalą na lewo i prawo.
W pamięci szczególnie zapadła mi konfrontacja z przerażającą istotą, która była tak paskudna i odrażająca, że nawet wiedźmin ze szkoły wilka poczuł strach w swoim sercu. Mara posiadała ataki obszarowe, ataki punktowe i wytrącenia. Mogła się leczyć energią otaczających ją postaci, a do tego potrafiła zaszarżować z dystansu. Zadawała przy tym olbrzymie obrażenia i walka z nią trwała kilka długich, niezwykle emocjonujących minut. Każdy, kto zagra w Serca z Kamienia, na pewno będzie wiedział, o które starcie mi chodzi. Czegoś takiego się nie zapomina. Łał. Po prostu łał.
Po drugie – zadania lepsze niż w „podstawce”. To, co wyróżnia Wiedźmina na tle innych gier cRPG, to niesamowita oryginalność zadań. Nawet tych pobocznych, pozornie nieistotnych i zupełnie opcjonalnych. Scenarzyści z CDP RED zawsze stawali na wysokości zadania, serwując nam misje niebanalne, oryginalne i jedyne w swoim rodzaju. Natomiast w Sercach z Kamienia to osiągnęli już absolutne mistrzostwo.
Bez bolesnych spoilerów – zadanie z duchem to najlepsza misja, jaką kiedykolwiek rozegracie nie do końca Geraltem. Czegoś lepszego w serii o Rzeźniku z Blaviken nie było, nie ma i naprawdę wątpię, czy kiedykolwiek będzie. Takie pojedyncze questy „robią” tę grę w równie wielkim stopniu co niesamowita warstwa wizualna czy otwarty świat. Nagromadzenie ciekawych postaci, świetnych dialogów i oryginalnych pomysłów przechodzi tutaj miary przyzwoitości.
Po trzecie – umiejętna zabawa konwencją. Chociaż Wiedźmin 3: Serca z Kamienia to jedynie rozszerzenie do gry, jego producenci świetnie bawią się wieloma klimatami, formatami i stylami narracji. Żadna misja nie jest do siebie podobna, za to każda posiada swoją własną, niepowtarzalną otoczkę.
Tak oto jednym razem Serca z Kamienia zamieniają się w film z podgatunku heist, w którym grupa śmiałków napada na pilnie strzeżony sejf. Wzorem Ocean’s Eleven, gracz kompletuje członków drużyny, po czym dokonuje efektownego, zgranego rabunku. Wszystko jest bardzo dynamiczne, zmienne i ze standardowym zwrotem o 180 stopni przy zakończeniu.
Kiedy indziej dodatek zamienia się w autentyczny horror. Jeżeli przerażały was potężne wiedźmy z bagien, lepiej przygotujcie się na coś znacznie mocniejszego. Mgła, opuszczone zamczysko, zwłoki, groby…. Po prostu bomba. Jeszcze innym razem Serca z Kamienia pozwalają na (niemal) beztroską zabawę na weselichu, dzięki czemu będziecie mieli uśmiech od ucha do ucha. No bo jak to tak, Geralt i dobra zabawa?!
Po czwarte – przystępność. Kilka tygodni temu zdobyłem dodatek do świetnego MMORPG Final Fantasy XIV. Niestety, żeby poznać nową zawartość, musiałbym mieć awatara z maksymalnym poziomem doświadczenia. Efekt? Płytka kurzy się na półce, a FFXIV czeka na bardzo długi urlop. W CDP RED pomyśleli o tego typu sytuacjach i dodali rewelacyjne możliwości na poznawanie Serc z Kamienia.
Wcale nie musimy posiadać maksymalnego poziomu, aby rozpocząć przygodę z dodatkiem. Ba, nie musimy nawet przechodzić głównego wątku fabularnego! Jeżeli chcemy wskoczyć do rozszerzenia, rozpoczynając nową rozgrywkę, nie ma żadnego problemu. Geralt automatycznie awansuje na 32 poziom i jest gotowy na kolejne przygody. Bajka, zwłaszcza dla graczy zmieniających platformy. Właśnie za takie decyzje z myślą o klientach uwielbiam polskich twórców.
Oczywiście nie oznacza to, że Wiedźmin 3: Serca z Kamienia nie jest pozbawione wad.
Wielu graczy narzeka, że rozszerzenie nie wprowadza żadnego nowego obszaru. Zamiast tego poszerza znane już włości i rozbudowuje otocznie wokół Oksenfurtu. Wiadomym jest przecież, że nie miałbym nic przeciwko zobaczeniu egzotycznych krajów czy zupełnie innej strefy klimatycznej.
Z drugiej strony, świat trzeciego Wiedźmina jest tak piękny, duży i „swojski”, iż po prostu nie jest w stanie mi się znudzić. Zwłaszcza, że twórcy dodatku nie każą nam odwiedzać kilka razy tych samych lokacji z podstawki. Nie licząc największych skupisk miejskich, każda nowa misja to niepowtarzalny obszar, którego próżno szukać w podstawowej wersji gry. Nikt tutaj nie idzie na łatwiznę i nikt nie drwi z fanów.
Dla mnie wielkim problemem okazało się… sterowanie. Dziki Gon miałem przyjemność przejść jeszcze przed oficjalną premierą, robiąc dla was tę prezentację. Odzwyczaiłem się od trzeciego Wiedźmina i byłem naprawdę zdziwiony, jak bolesny był na początku powrót do fantastycznej krainy. Walka, eksploracja, poruszanie się, konna jazda, pływanie – te wszystkie akcje zdecydowanie nie należą do najłatwiejszych, jeżeli chodzi o opanowanie.
Zalety:
- Zadania lepsze niż w podstawowej wersji gry
- Barwne nowe postacie
- Nowy wątek miłosny
- Dobre zagospodarowanie otwartego świata
- Nowe sekrety i ekwipunek
- Umiejętna zabawa formą i klimatem
- Dopracowane walki
- Wysoki poziom trudności
- Łatwy dostęp do nowej zawartości
- Śmiesznie niska cena
Wady:
- Sterowanie dalej daje w kość
- Niektórym marzyłaby się zupełnie nowa lokacja
To by jednak było na tyle. Wiedźmin 3: Serca z Kamienia to dodatek wykonany tak pieczołowicie, drobiazgowo i obficie, że po prostu nie mam się do czego przyczepić. Poszerzony świat, nowa ścieżka dźwiękowa, zadania jeszcze lepsze niż w podstawowej wersji gry, nowy wątek miłosny, a do tego kapitalne walki – w CDP RED zbliżają się niebezpiecznie blisko ideału. W cenie 33 złotych to po prostu zakup obowiązkowy. Innego wyjścia nie ma.