52 megapiksele i 16 obiektywów w aparacie wielkości smartfona! Oto Light L16
Light L16 to zupełnie nowy pomysł na aparat. Producent chciał, by w każdej kieszeni zmieściło się… 16 aparatów. Co więcej, ten pomysł faktycznie wypalił.
Od początków fotografii cyfrowej zmieniło się mnóstwo rzeczy, ale pewne zagadnienia i problemy pozostają bez zmian. Jednym z najważniejszych przykładów jest wielkość optyki. Niestety, fizyki nie da się przeskoczyć, a więc zoomy o dużej krotności, długie stałki, jak również obiektywy jasne, po prostu muszą być duże. A połączenie jasnej stałki oferującej ogniskową rzędu 200 lub 300 mm wygląda jak monstrum i kosztuje tyle, co kilkuletnie auto.
To właśnie z tego względu miniaturyzacja w fotografii zawsze wiąże się z ogromnymi kompromisami. Śmiało można przyjąć zasadę, że im większy jest sprzęt, tym lepszą zaoferuje jakość. Jestem jednak zdania, że w dłuższej perspektywie rozwój fotografii potoczy się w innym niż dotychczas kierunku. Konstruktorzy przestaną skupiać się na tworzeniu coraz bardziej zaawansowanych soczewek i powłok, a zwrócą się w stronę… oprogramowania.
Taki pomysł ma firma Light, która właśnie zaprezentowała prawdziwie rewolucyjny aparat.
„To tak jakbyś miał w kieszeni body lustrzanki, obiektyw typu zoom i trzy jasne stałki”
Takie zapewnienie możemy przeczytać na stronie producenta aparatu L16. Firma Light zapewnia, że jej aparat oferuje zdjęcia jakości lustrzanki. To bardzo mocne stwierdzenie. Sam uważam, że małe aparaty w pewnych warunkach faktycznie są w stanie konkurować nawet z pełną klatką wyposażoną w kiepski i ciemny obiektyw kitowy. Tyle tylko, że Light celuje znacznie wyżej, bo stawia L16 na równi z lustrzanką wyposażoną w 4 obiektywy, w tym trzy jasne stałki.
Zuchwałość? Na pierwszy rzut oka – tak, i to w bardzo karkołomnym wydaniu. Tyle tylko, że nawet jeśli L16 przegra z lustrzanką wyposażoną w komplet obiektywów, to i tak jest lata świetlne przed aparatem w smartfonie, a nawet przed zaawansowanymi kompaktami. Sprawdźmy, co kryje się wewnątrz aparatu.
16 aparatów, 17 obiektywów
Light L16 składa się w istocie z 16 aparatów. Na obudowie widzimy 16 obiektywów, a za każdym z nich kryje się osobna matryca. Jest tu jeszcze siedemnaste szkiełko, które jest czujnikiem podczerwieni. Mimo takiej ilości modułów, aparat ma wielkość nieco grubszego smartfona, a więc bez problemu można go zmieścić w kieszeni.
Dziesięć aparatów wykonuje zdjęcia jednocześnie, a następnie klatki są łączone w jeden kadr, który ma rozdzielczość aż 52 Megapikseli. Pozostałe obiektywy są bardziej wyspecjalizowane. Część z nich jest bardzo jasna i oferuje światło aż f/1.2, a część to obiektywy stałoogniskowe o ogniskowych od 35 do 150 mm.
Cała idea stojąca za L16 to odpowiednie łączenie zdjęć w jedną całość. Po pierwsze, aparat umożliwia stosowanie zoomu optycznego bez utraty jakości, mimo że wszystkie obiektywy to tzw. stałki (różnią się jednak ogniskową). Po drugie, aparat pozwala na dostosowywanie ostrości i jej głębi już po zrobieniu zdjęcia. W razie potrzeby można podczas obróbki realistycznie rozmyć tło, tak jak ma to miejsce w aparatach Lytro. Po trzecie, łączenie kadrów pozwala na wieloklatkowe odszumianie zdjęcia, co jest bardzo skuteczną metodą poprawy jakości zdjęć nocnych. I w końcu po czwarte, każdy z modułów L16 może naświetlać kadr z inną ekspozycją, dzięki czemu można tworzyć obrazy HDR bardzo wysokiej jakości.
Kamera może wykorzystać 10 obiektywów naraz, a w początkowym etapie zdjęcie ma aż 130 megapikseli. W zależności od operacji, jakie chcemy przeprowadzić na zdjęciu (zmiana głębi ostrości, zoom optyczny, HDR) rozdzielczość odpowiednio spada. Maksymalna możliwa do uzyskania rozdzielczość końcowego zdjęcia to 52 Megapiksele.
Light L16 potrafi też nagrywać wideo w 4K, na dodatek przy wykorzystaniu zoomu optycznego w zakresie 35-150 mm
Na tylnej ściance znajduje się duży wyświetlacz dotykowy, który służy do wyświetlania kadrów i do sterowania aparatem. L16 umożliwia obróbkę zdjęć we wbudowanym oprogramowaniu. Fotografie można też przesłać za pośrednictwem Wi-Fi do innego urządzenia. Jeśli chodzi o podzespoły, w aparacie znajdzie się czterordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 820 wyposażony w rozwiązanie SoC (system-on-chip). L16 będzie działać pod kontrolą mocno zmodyfikowanego Androida 6.0 Marshmallow. Zasadniczo L16 będzie więc urządzeniem bardzo podobnym do smartfona, tyle że bez możliwości dzwonienia. Produkcją zajmie się fabryka Foxconn.
Aparat Light L16 można już zamówić w przedsprzedaży. Jego koszt w preorderze wynosi 1299 dol., a zapłatę można rozbić na raty, z których pierwsza wynosi 200 dol. Po premierze aparat będzie kosztował 1699 dol. Wysyłka preorderów rozpocznie się późnym latem 2016.
Pierwszy krok ku rewolucji?
Dotychczas już kilka razy staliśmy u progu prawdziwej rewolucji w fotografii. Ostatnio za sprawą firmy Lytro, która pokazała aparat rejestrujący spektrum światła, pozwalający na zmianę głębi ostrości już po wykonaniu zdjęcia. Do dziś aparaty Lytro są tylko ciekawostką i na dobrą sprawę korzystali z nich chyba tylko recenzenci.
Z Light L16 może być podobnie, choć pomysł wydaje się mieć ogromny potencjał. W przeciwieństwie do Lytro, aparat Light całą magię wykonuje na poziomie oprogramowania, a nie sprzętu. Dzięki temu aparat może być naprawdę niewielki, a to właśnie miniaturyzacja jest kluczem do sukcesu, jeśli mówimy o przyszłości fotografii.
Trzymam kciuki za Light i nie mogę się doczekać pierwszych recenzji. Oglądając galerię przykładowych zdjęć jestem bardzo dobrej myśli. To faktycznie może się udać.