REKLAMA

Taksówkarzu - kiedy ty strajkujesz, nowa konkurencja zabiera ci chleb

Zewsząd mnie dziś słuchy dochodzą, że taksówkarze protestują dziś w Warszawie. Po włosku, czyli będą jechać kolumną przez centrum stolicy, wolno, tworząc korki. Zapewne zaskarbią sobie tym dziś sympatię warszawiaków…

Taksówkarzu – kiedy ty strajkujesz, nowa konkurencja zabiera ci chleb
REKLAMA
REKLAMA

A na poważnie, to szokuje mnie postawa taksówkarzy. Dziś, strajkując tak jak strajkują, robią najlepszą z możliwych promocji nowej konkurencji. Tej, która zabiera im chleb.

Doskonale zdaję sobie sprawę z wielu kontrowersji, które towarzyszą działalności nie tylko Ubera, ale także MyTaxi, czy iTaxi w Polsce.

Kierowcy Ubera w większości nie płacą podatków, ZUS-ów, nie mają licencji taksówkarskich, ani drogich kas fiskalnych. Z kolei MyTaxi, którym najczęściej poruszam się po Warszawie, ma nieustającą promocję 50 proc. upustu, co zapewne można by było podciągnąć pod działalność nieczystą z regułami uczciwej konkurencji.

Tyle, że to wszystko nie ma większego znaczenia, wiecie, takiego fundamentalnego. O tyle bowiem Uber nie działa bezprawnie, co bez odpowiednich regulacji prawnych, bo prawo - jak to z prawem najczęściej bywa - nie nadąża z dostosowywaniem się do nowych fenomenów prawnych.

W końcu jednak działalność Ubera zostanie dobrze opisana prawnie i nic to nie zmieni. No, może poza tym, że do tego czasu zdąży sobie w Polsce wyrobić odpowiednią pozycję rynkową.

Podobnie jak z serwisami taksówkowymi, które działają z pominięciem tzw. korporacji, jak MyTaxi, czy iTaxi. Zanim się zwykli taksówkarze otrząsną z protestów, te przejmą sporą część klientów. Najpierw tych premium, czyli najbardziej świadomych technologicznie, potem tych zwykłych, codziennych.

Taksówkarze dziś protestują, a w mediach społecznościowych zalew mądrych argumentów. Chociażby jak ten, pierwszy z brzegu, z Facebooka:

//

albo ten drugi, z Twittera:

Dziś, gdy taksówkarze wyjechali na ulicę uprzykrzyć życie tym, którzy do tej pory dawali im pracę, będzie zalew takich komentarzy, jak te dwa powyższe. Skutek dla protestujących taksówkarzy będzie oczywisty: ci, którzy jeszcze nie słyszeli o Uberze i MyTaxi, to się dziś o nich dowiedzą, a przy okazji o tym, że jest taniej i schludniej; na dodatek wszystkie grzechy taksówkarzy z przeszłości zostaną im wypomniane.

Dziwi mnie więc cholernie zachowanie taksówkarzy. „Dostosuj się lub zgiń” - tak brzmi odwieczne prawo rynku. Co za problem dla jednego taksiarza z drugim wypróbować Ubera? Nawet po pracy, po cichu, bez informowania swojej taksówkowej korporacji. Co za problem wstawić sobie na tydzień do taksówki smartfona z aplikacją MyTaxi, czy iTaxi, by wybadać, czy aby nie będzie lepiej?

I na koniec o tym, co od dawna nie daje mi spokoju obserwując zmiany w Polsce po 1989 r.

Kiedy w końcu zawody służby publicznej, tj. nauczyciele, lekarze, urzędnicy, czy chociażby właśnie taksówkarze zrozumieją, że ich praca polega na służeniu ludziom, że to nie oni są podmiotami w swojej pracy, lecz ich klienci?

REKLAMA

Przecież gdy to się zrozumie, to przyjdzie także inna refleksja - że to my musimy się dostosować do wymagań, a nie odwrotnie.

* Zdjęcie: Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA