Umarł król, niech żyje król - sprawdź, czym Galaxy Note 5 różni się od Note'a 4
Premiera nowych flagowców w rozmiarze XXL od Samsunga za nami. W stosunku do mniejszych braci, S6 i S6 Edge różnic nie ma zbyt wiele, jednak potencjalnych nabywców z pewnością zainteresuje, czym tak naprawdę różni się nowy Note od poprzednika i czy warto rozważyć wymianę. Postaram się odpowiedzieć.
Ubiegłoroczny Note 4 sam w sobie do dzisiaj pozostaje urządzeniem, które prawie w ogóle się nie zestarzało, ani pod kątem użytkowym, ani nawet specyfikacji. To wciąż potwór, którego napędza ośmiordzeniowy procesor Exynos 5433, 3 GB RAM a w jego centrum leży prześliczny ekran QHD o przekątnej 5,7”. Do tego dodajmy 32 GB pamięci wbudowanej rozszerzalnej o kartę microSD i mamy telefon, który wciąż śmiało może stanąć w szranki z większością konkurencji na rynku.
Pod względem podzespołów nowy Note 5 wielu osobom z pewnością wyda się niewielkim usprawnieniem w stosunku do poprzednika. Różnice polegają w zasadzie na innym układzie SoC (Exynos 7422) oraz 4 GB RAM-u zamiast 3 GB. Ekran nadal ma rozdzielczość QHD i przekątną 5,7”, a także dwa warianty pojemności - 32 i 64 GB.
Od poprzednika różni się w oczywisty sposób wyglądem. Samsung idzie cios za ciosem w zmianie stylistyki swoich urządzeń, prezentując sprzęty, które naprawdę mogą się podobać, a z pewnością zrywają z łatką tanich i plastikowych, która przylgnęła do starszych modeli Galaxy. Note 4 jednak w dalszym ciągu prezentuje się bardzo szykownie, z aluminiową ramką biegnącą dookoła obudowy i skóropodobnym materiałem na wymiennej klapce obudowy.
Co jest dobrym pretekstem, żeby spojrzeć na to, czego Galaxy Note 5 nie ma.
Odświeżona stylistyka pociągnęła za sobą te same ograniczenia, które zobaczyliśmy w Galaxy S6, a które dla użytkowników serii Note mogą być przeszkodą nie do przeskoczenia. Przede wszystkim, pamięci nowego Note’a nie rozszerzymy o kartę microSD. Jako że seria Note dedykowana jest raczej tzw. power-userom, podstawowe 32 GB mogą okazać się za małą wartością - warto więc mieć to na uwadze przy podejmowaniu decyzji zakupowej.
Note 5 nie ma też wymiennej pokrywy akumulatora i co więcej, samo ogniwo nieco się skurczyło, z 3220 mAh w modelu Note 4, do 3000 mAh w obecnej generacji. Owszem, mamy tu ładowanie bezprzewodowe i quick-charge, ale to nadal 220 mAh mniej. Chyba że nowy układ SoC Samsunga faktycznie lepiej gospodaruje prądem i różnica będzie nieodczuwalna - o tym przekonamy się jednak dopiero w czasie testów.
Co przemawia za tym, żeby jednak wybrać nowego Note’a?
Przede wszystkim aparat. 16 MP moduł w starym modelu absolutnie nie jest zły, nie zrozumcie mnie źle, jednak to, co zaprezentował Samsung wraz z Galaxy S6/S6 Edge to zupełnie nowa liga smartfonowej fotografii. Autentycznie ten jeden element równoważy wszystkie wymienione wyżej niedostatki, przynajmniej dla mnie.
Kolejną zmianą na plus jest zastosowany czytnik linii papilarnych. Wielu ludzi już nie pamięta, że Note 4 także posiada taki skaner, ale w sumie… dobrze, że zapomnieli. Pierwsza iteracja tego sensora działała naprawdę źle, a do tego była skrajnie niewygodna w obsłudze, bo zamiast przyłożenia palca, wymagała przeciągnięcia nim po czytniku.
W nowym Galaxy Note 5 zastosowano taki sam czytnik jak w Galaxy S6, a więc działający w oparciu o przyłożenie palca, a do dokładny tak samo, jeśli nie bardziej, co Apple’owskie Touch ID.
Nowy Note to także odświeżona wersja TouchWiza, która z pewnością nieprędko trafi do poprzednika, a którą Samsung zdołał wraz z modelem S6 znacząco odchudzić, a przez to przyspieszyć działanie swojego smartfonu.
Pomijając te różnice in plus/in minus nowy Galaxy Note 5 zachował wszystkie te elementy, za które użytkownicy pokochali serię phabletów Samsunga. Mamy tu wielki, piękny ekran, z którego żaden inny producent nie robi tak dobrego użytku jak Koreańczycy, poprzez rozmaite funkcje oprogramowania. Mamy rysik S-Pen, który w tym roku doczekał się sprężynowego mechanizmu uwalniania z aluminiowo-szklanej obudowy, oraz usprawnień, dzięki którym jest jeszcze dokładniejszym wskaźnikiem. Mamy pełny zestaw czujników, sensorów, anten na jaki tylko pozwala nam współczesna, konsumencka technologia w smartfonach. Mamy bardziej wytrzymałe materiały obudowy, smuklejszy profil i Słowem - mamy smartfon, który jak niewiele innych zasługuje na miano flagowca.
W końcu mamy też kapitalne akcesorium w postaci dedykowanej, fizycznej klawiatury, które dodatkowo podniesie poziom produktywności tego urządzenia.
Łatwo jest zdyskredytować nowego Note’a jako „rozwałkowaną” wersję Galaxy S6 Flat, ale to właśnie większy rozmiar i dodatkowe funkcje z nim związane są tym, co zawsze wyróżniało serię Note na tle innych Galaxy. I te plusy pozostały niezmienione, a dodatkowo nowy Note 5 przy tym samym rozmiarze ekranu doczekał się nieco mniejszych gabarytów i drobnych usprawnień, takich jak zaokrąglone plecki, dzięki którym wygodniej będzie go używać jedną ręką.
Czy zatem warto wymienić stary model na nowy? Zdecydowanie, ale tylko wtedy, gdy będziemy gotowi wydać naprawdę pokaźną sumę, bo choć nie znamy jeszcze oficjalnych cen urządzenia, możemy spodziewać się kwot jeszcze wyższych, niż przy Galaxy S6.
Jeżeli jednak ktoś jest w pełni usatysfakcjonowany poprzednim Notem, albo nie chce od razu drenować kieszeni, to stary model w dalszym ciągu jest godną uwagi propozycją, a patrząc na cykl życiowy jeszcze starszego modelu Note 3, to pozostanie ciekawą propozycją jeszcze przez długi czas.
Czytaj również: