Gdzie się podziały uniwersalne aplikacje dla Windows 10?
Jestem pewien, że wielu z was, jak ja, należy do grupy Windows Insider. Wielu z was też zapewne pobrała obraz Windows 10 w wersji 10240 „na lewo”, bo nie wytrzymała do premiery. Używacie tego systemu i na pewno się zastanawiacie: co się stało z nowymi aplikacjami dla Windows 10? Gdzie one są? Już odpowiadamy.
Co prawda Windows 10 zacznie być wysyłany użytkownikom dopiero w środę, ale wielu z was ma ów system już teraz. Jednak po zajrzeniu do Sklepu, nie znajdziemy w nim praktycznie żadnych nowych wersji aplikacji dedykowanych „Dziesiątce”. Nie licząc tych preinstalowanych od Microsoftu, wszystkie obecne w sklepie dedykowane są Windows 8.x. I choć działają bez zająknięcia i są zgodne z Continuum, to nie wykorzystują wszystkich nowości zapewnianych przez nową platformę Microsoftu. Czyżby deweloperzy sobie, przynajmniej na razie, odpuścili temat?
Nic bardziej mylnego. Nie znajdziemy w Sklepie „nowych” aplikacji, bo te… nie są jeszcze przyjmowane. Sklep Windows 10 zostanie otwarty dla deweloperów dokładnie tego samego dnia, którego sam system trafi do pierwszych użytkowników.
Zupełnie inaczej niż w przypadku Windows 8.x
Microsoft dawał deweloperom dużo czasu do premiery Windows 8 i Windows 8.1, by ci mogli przygotować swoje aplikacje pod ten system. Tym razem gigant z Redmond zdecydował się na inną taktykę. Dopiero 29 lipca opublikowane zostaną narzędzia .NET dla UWP (Universal Windows Platform), które na razie dostępne są wyłącznie w wersji poglądowej. Również dopiero od tego dnia Sklep zacznie przyjmować nowe aplikacje i gry w standardzie UWP.
To opóźnienie jest dość… dziwne. Przewagą UWP nie jest bowiem tylko jego multiplatformowość. Owszem, możliwość uruchomienia tej samej aplikacji na telefonie, konsoli, goglach holograficznych i reszcie to najbardziej eksponowana funkcja i nie bez przyczyny. Jednak już wkrótce Windows 10 pojawi się na urządzeniach hybrydowych, gdzie lepsze dopasowywanie się do urządzenia z pewnością się przyda. Fakt, że Windows 10 na inne urządzenia pojawi się dopiero za kilka tygodni nie jest więc wytłumaczeniem. No i jest jeszcze jedna sprawa.
Szybko, szybciej!
.NET Native staje się domyślnym frameworkiem i środowiskiem uruchomieniowym dla aplikacji uniwersalnych. To właśnie on pozwala na to płynne zmienianie interfejsu w zależności od aktualnej charakterystyki urządzenia użytkownika. Na tym jednak nie koniec, bowiem z tym wiąże się nowy kompilator .NET Native, znany do tej pory jako „Project N”. I ma on nam zapewnić dodatkowe, realne korzyści.
Project N wyróżnia się kompilowaniem AOT (ahead-of-time), co w praktyce przełoży się na to, że aplikacje będą działać znacznie szybciej przy znacznie mniejszym zużyciu pamięci. To oznacza, że deweloperzy mogą umieścić w nich większą funkcjonalność, bez zmuszania użytkownika do oczekiwania aż znikną długie ekrany ładowania.
Jak twierdzą deweloperzy i sam Microsoft, .NET Native pozwala na (średnio) szybsze o 30 proc. uruchamianie aplikacji i na 15-procentową oszczędność w pamięci operacyjnej. Sam Windows 10 jednak tego nie zapewni, aplikacje muszą zostać przez deweloperów skompilowane na nowo, by móc skorzystać z tych dobrodziejstw.
Pozostaje nam więc cierpliwie czekać. Zwłaszcza, że pierwsze dni będą dla Windows 10 „medialnie” kluczowe. Jeżeli okaże się, że nikt z liczących się twórców aplikacji i gier nie zaprezentuje nowych wersji swoich produktów, z całą pewnością pojawią się nagłówki w mediach sugerujące klapę nowego systemu. A tego Microsoftowi w tej chwili najmniej potrzeba.
Czytaj również: Już teraz możesz pobrać aktualizację do Windows 10