REKLAMA

To już się dzieje. Szwajcarska poczta testuje system dostarczania paczek dronami

Szwajcarska poczta ewidentnie pozazdrościła Amazonowi prób dostarczania przesyłek dronami. Właśnie ruszyły testy nowych, czterowirnikowych… listonoszy. Do końca lipca potrwa pilotażowy (dosłownie) program, który ma sprawdzić, czy wysyłanie paczek dronami ma przyszłość.

To już się dzieje. Szwajcarska poczta testuje system dostarczania paczek dronami
REKLAMA
REKLAMA

Jak donosi The Guardian, pierwsze testowe paczki zostały dostarczone za pośrednictwem dronów już wczoraj. Urzędy pocztowe stosują niewielkie quadrocoptery, które wielkością przypominają popularne konstrukcje dostępne na rynku. Projekt dronów pocztowych powstał jednak od podstaw, specjalnie na potrzeby poczty. Każdy z „latających listonoszy” jest wyposażony w widoczny żółty pojemniczek, w którym znajduje się przesyłka.

2000

Co ciekawe, drony są po części autonomiczne, ponieważ do lotu nie jest im potrzebny operator. Drony latają w oparciu o dane GPS, po wcześniej ustalonych trasach. Wystarczy, że urząd pocztowy wprowadzi adres odbiorcy, a oprogramowanie samo dobierze najbezpieczniejszą trasę w powietrzu.

Mimo że poczta przeprowadziła już pierwsze próby lotów, przedstawiciele Swiss Post twierdzą, że do pełnego wdrożenia tego pomysłu droga jest jeszcze długa. Poczta twierdzi, że potrzeba jeszcze około 5 lat rozwoju technologii, zanim przesyłki dronowe przekształcą się z ciekawostki w codzienność. Na obecnym etapie trwają testy pod ścisłym nadzorem Swiss WorldCargo, czyli działu przewozów towarowych szwajcarskich linii lotniczych.

Poczta obecnie sprawdza opłacalność takiego rozwiązania. Jak rozumieć ten termin w przypadku dronów? Chodzi prawdopodobnie o zbadanie, jak często drony będą się rozbijać i jak często będą wymagane naprawy. Być może poczta chce też skalkulować ryzyko związane ze zniszczeniem lub kradzieżą przesyłek, a co za tym idzie, z wypłacaniem odszkodowań klientom.

Po co właściwie wysyłać paczkę dronem?

Podstawową zaletą jest czas dostawy, który może się znacznie skrócić. Szczególnie, że szwajcarska poczta chce wykorzystać drony do dostarczania paczek w miejsca odległe, czyli np. do malutkich osad, gdzieś wysoko w Alpach.

W teorii wszystko brzmi ciekawie, ale w praktyce trzeba będzie zmierzyć się z wieloma problemami. Najważniejszym z nich jest czas pracy na baterii. Współczesne najwydajniejsze konstrukcje wielowirnikowe potrafią latać przez ok. 30 minut.

Szwajcarzy twierdzą, że ich drony mają wyjątkowo lekką konstrukcję, a przy tym dysponują wydajną baterią. Ta kombinacja ma pozwolić na przeniesienie ładunków o wadze 1 kilograma na odległość ponad 10 km. Teoretycznie jest to możliwe przy dzisiejszej technologii. Dla przykładu, dron DJI Phantom 3 może uzyskać maksymalną prędkość na poziomie 57 km/h (przy braku wiatru i w trybie ATTI, czyli bez GPS-a). Przy takiej prędkości lot może trwać ok. 17 minut, a więc powinno to wystarczyć do pokonania ponad 16 km. Jeśli uwzględnimy obciążenie jednym kilogramem i tryb lotu według wskazań GPS, zasięg 10 km faktycznie może być osiągalny.

Trzeba jednak pamiętać, że dostarczenie paczki to tylko połowa zadania. Dron musi jeszcze bezpiecznie wrócić do bazy

Wobec tego w praktyce promień dostawy wyniesie do ok. 5 km. To dość niewiele. Oznacza to, że nie może być mowy o przesyłaniu dronami przesyłek międzymiastowych. W grę wchodzi jedynie dostarczenie paczki z urzędu pocztowego pod wskazany adres. Brzmi to znacznie mniej atrakcyjnie.

Choć jestem entuzjastą dronów, to jestem sceptycznie nastawiony do wykorzystywania ich do dostarczania paczek. Jeszcze nie teraz. Nie chodzi nawet o bezpieczeństwo, bo współczesne systemy wykrywania przeszkód są naprawdę skuteczne. Prawo też nie jest wielkim problemem, bo można je zmienić.

REKLAMA

W istocie głównym ograniczeniem pozostaje kwestia zasilania. Tak jak wiele innych dziedzin, także branża związana z bezzałogowymi statkami powietrznymi czeka na przełom w kwestii baterii.

Bez dużego zapasu energii loty są po prostu niebezpieczne.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA