REKLAMA

Oto X-37B, czyli kosmiczny samolot amerykańskich sił powietrznych

Już 20 maja „kosmiczny samolot” amerykańskich sił powietrznych odbędzie swoją czwartą, testową misję. Projekt objęty jest częściową klauzulą tajności, ale już teraz wiemy, że pojazd będzie miał przede wszystkim zastosowania naukowe. Ale czy odegra jakąkolwiek rolę w hipotetycznej trzeciej wojnie światowej?

Oto X-37B, czyli kosmiczny samolot amerykańskich sił powietrznych
REKLAMA
REKLAMA

O X-37B mogliście już kiedyś słyszeć, określany jest bowiem jeszcze drugim mianem: OTV, czyli skrótem od Orbital Test Vechicle. To wspólny projekt Boeinga, NASA, USAF oraz ich partnerów. Po samych testach operacyjnych teraz będą sprawdzane jego możliwości transportowe oraz nowy system napędowy. To prawdziwe dzieło inżynieryjnej sztuki, choć jego przeznaczenie nie jest stuprocentowo jasne.

Samolot nie jest w stanie w sposób samodzielny pokonać pierwszej stałej grawitacji, pomoże mu w tym rakieta Atlas V 501. Cała misja nadzorowana będzie przez USAF Space Command, a więc ma charakter nie tylko naukowy, a również i militarny. Nikt zresztą tego nie ukrywa, cały projekt jest przedsięwzięty, jak poinformowano opinię publiczną, „celem zapewnienia narodowego bezpieczeństwa”.

Czym jest X-37B?

Porównanie go do uziemionych już wahadłowców kosmicznych jest całkiem zasadne, bowiem samolot bardzo je przypomina, choć jest od niech znacznie mniejszy. Ma 8,8 metra długości, 2,9 metra wysokości i ma 4,6-metrową rozpiętość skrzydeł. Mimo niewielkich rozmiarów jest przystosowany do przewożenia niedużego ładunku i może być wykorzystywany wielokrotnie.

Boeing_X-37B_inside_payload_fairing_before_launch

Ostatnia misja samolotu zakończyła się 17 października. Pojazd spędził 674 dni na orbicie. W sumie dwa X-37B spędziły 1367 dni w trzech misjach, z czego pierwszy 224 dni, a drugi 468 dni. Wszystkie były kierowane przez automatycznego pilota i udało im się za jego pomocą bezpiecznie wylądować w należącej do USAF bazie Vandenberg w Kalifornii.

Głównym projektantem samolotu jest należąca do Boeinga grupa Network & Space Systems, a więc ta sama jednostka odpowiedzialna za sporą część satelitów, zarówno pogodowych i komunikacyjnych, jak i nawigacyjnych i szpiegowskich. Wartość finansowa projektu, mimo iż fundowana z pieniędzy podatnika, została utajniona.

Wiemy też, że Boeing otrzymał dostęp do Centrum Kosmicznego im. Kennedy’ego by stworzyć infrastrukturę serwisową dla X-37B. Docelowo, to stamtąd będą startować i lądować omawiane samoloty, tam też mają być serwisowane i przygotowywane do nowych misji.

Czemu jest tak ważny?

Po pierwsze, jest to jedyny pojazd tego typu, o którym wiemy, choć warto zaznaczyć, że Rosja i Chiny mogą testować jego odpowiedniki i jakimś cudem uniknąć wykrycia przez amerykański wywiad. Po drugie, jego docelowe misje pozostają obiektem spekulacji specjalistów „branży”.

Z całą pewnością X-37B nie będzie pojazdem dostawczym, bo choć potrafi przewozić ładunek, to jego ładowność jest zbyt mała by misja miała ekonomiczny sens. OTV nie jest w stanie nawet wynieść na orbitę nowego satelity. W czasach pokoju może jednak służyć jako pojazd, na pokładzie którego będą przeprowadzane przeróżne eksperymenty naukowe.

The_X-37B_OTV_is_inspected_after_landing_at_Vandenberg_Air_Force_Base,_California
REKLAMA

Wyobraźnię jednak bardziej stymulują zastosowania militarne. O dziwo, eksperci są bardzo wstrzemięźliwi w snuciu teorii na temat X-37B, głównie z uwagi na to, że tak mało o nim wiemy. Spekuluje się jednak, że głównym zadaniem OTV mogą być misje rozpoznawcze a także… bojowe. Samolot teoretycznie mógłby stać się łowcą satelitów, utrudniając wrogiemu mocarstwu koordynację działań, a także mógłby posłużyć do dostarczenia do celu strategicznych bomb jądrowych, choć tu jest wiele wątpliwości dotyczących udźwigu X-37B.

Mamy nadzieję, że nigdy nie będziemy musieli poznać w praktyce głównego zastosowania tego cacka.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA