REKLAMA

Dlaczego Microsoft tak mocno promuje open-source?

Chcesz skorzystać z chmury Azure? Nie musisz polegać wyłącznie na Windows. Niezależnie od tego, czy wykorzystujesz rozwiązania Oracle’a, Canonical, Dockera, Microsoftu czy innej firmy, gigant z Redmond ma do tego interfejs, a wręcz do niego zachęca. Dlaczego gigant z Redmond podcina gałąź, na której siedzi? I czy faktycznie to robi?

Dlaczego Microsoft tak mocno promuje open-source?
REKLAMA
REKLAMA

Rozumiemy chęć współpracy z innymi firmami celem zapewnienia interoperacyjności między poszczególnymi rozwiązaniami i ich heterogeniczność. Rozumiemy otwieranie coraz większej ilości API usług Microsoftu, by zwiększyć ich powszechność. Rozumiemy też udostępnianie usług na konkurencyjne platformy, z podobnych przyczyn. Azure wydaje się jednak iść znacznie dalej, a wręcz promować rozwiązania bezpośrednio konkurujące z tymi oferowanymi przez Microsoft.

By zrozumieć motywację Microsoftu spotkaliśmy się na zorganizowanym przez tę firmę śniadaniu, podczas którego mieliśmy okazję porozmawiać z Markiem Hillem, a więc wiceprezesem działu open source sales and marketing strategy (nawet nie próbujemy tego przekładać na język polski…) giganta z Redmond. Hill jest też swego rodzaju ewangelistą, który „uczy” partnerów Microsoftu, instytucje rządowe i klientów nowego podejścia jego pracodawcy względem rozwiązań otwartoźródłowych. Na spotkaniu pojawili się też Marek Małachowski (prezes i założyciel Manubii i Price Panoramy), Łukasz Kałużny (MVP w kategoriach Azure i Hyper-V) oraz Robert Partyka (wiceprezes PLUG-a, współtwórca Open FLOSS Conference). Wspólnie rozmawialiśmy na temat tego czym właściwie jest open source i jak ten model biznesowy wpisuje się w strategię Microsoftu. Czemu Microsoft wspiera konkurencję?

„Bo to nie jest dla nas konkurencja”

Raz jeszcze Hill dał nam do zrozumienia, że to o czym na co dzień piszemy na łamach Spider’s Web i co opisują inne media zajmujące się konsumencką elektroniką, a więc Windows, OneDrive, Skype i podobne, to tylko uzupełnienie najważniejszego produktu Microsoftu. A jest nim nie Windows, nie Office, a Azure.

build-2015-microsoft-windows (1)

- Kim jest nasz konkurent? To pytanie warto sobie zadać. Najważniejszymi rywalami Microsoftu są dwie firmy. Wiecie jakie? Amazon i Google – stwierdził Hill. To oczywiście nie oznacza, że reszta przedsięwzięć jest dla Microsoftu nieistotna. Wszystkie jego usługi, zarówno konsumenckie jak i korporacyjne, dalej mają być dużo lepsze niż oferta konkurencji. Jednak za każdym razem, jak łączysz się ze swoim Skype, OneDrive czy Xbox Live, łączysz się z centrum danych Azure, konsumując chmurę Microsoftu.

Azure to rzecz jasna znacznie więcej niż fundament usług Microsoftu. To chmura, która ma aspirację być fundamentem usług wszystkich przedsiębiorstw (a raczej możliwie jak największej ich ilości) i dlatego musi być tak elastyczna, jak tylko to możliwe. – Nie chcemy na siłę kogoś odwodzić od Linuxa. W wielu firmach decyzje zostały podjęte – twierdzi Hill, dodając, że wraz z upływem czasu systemy operacyjne będą coraz mniej istotne, bo, tu cytujemy, „chmura zmieni absolutnie wszystko”. Nawet prywatna czy hybrydowa.

By móc skuteczniej rywalizować z Amazonem i Googlem, Azure musi być jeszcze bardziej otwarty niż propozycje konkurencji. - Skoro dana firma wykorzystuje rozwiązania Oracle’a i te się u niej sprawdzają, to po co na siłę jej wpychać coś innego? – pytał retorycznie Hill. Cała strategia Microsoftu związana z wprowadzeniem Windows 10 do urządzeń IoT to również pomysł na zachętę do Azure’a. Przecież tymi urządzeniami trzeba jakoś zarządzać.

REKLAMA

A środowisko open source wydaje się reagować entuzjastycznie. Hill wskazał Marka Shuttlewortha, dyrektora generalnego Canonical jako przykład. Ten stwierdził, że „Ubuntu ma być najlepszym dostępnym Linuxem w chmurze Microsoftu”, a Microsoft chętnie współpracował z jego firmą, by to umożliwić.

Raz jeszcze: ani Office, ani Windows, ani Xbox, ani jakiekolwiek inne urządzenia, produkty i usługi Microsoftu przestały być dla giganta z Redmond istotne. Ale to Azure jest teraz sercem tejże korporacji. Trudno się dziwić: aktualny dyrektor generalny firmy jest jego współtwórcą.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA