Dzięki Google w Internecie zobaczysz sztukę, którą... codziennie mijasz obojętnie na ulicy
Jest w Internecie wiele miejsc, po odwiedzeniu których można "wsiąknąć" na długie godziny. Po takich przygodach często odchodzimy od komputera z poczuciem zmarnowania czasu, natychmiast zresztą zapominając, co właściwie widzieliśmy. Zupełnie inaczej jest w przypadku projektu Google Street Art, który - choć wciągał już od samego początku - przez ostatnie miesiące urósł do rozmiarów zdecydowanie zagrażających naszemu wolnemu czasowi.

Liczby podane we wtorek przez Google są naprawdę imponujące. Kiedy po raz pierwszy pisaliśmy o tej inicjatywie, ulotną, uliczną sztukę dokumentowało około 5 tys. fotografii oraz 100 wirtualnych wystaw. Od tego czasu w zbiorach Google Street Art można odnaleźć ponad dwukrotnie tyle pozycji - 10 tys. zdjęć i około 260 ich zbiorów.
I choć na przygotowanej przez Google mapie świata w dalszym ciągu znajdziemy jeszcze sporo "białych plam", nic nie stoi na przeszkodzie, aby urządzić sobie kilkugodzinną podróż po kilkudziesięciu krajach na prawie wszystkich kontynentach, przyglądając się sposobom, jakie artyści wybrali, aby choć trochę uatrakcyjnić nasz szary krajobraz.

Szczególnie cieszy jednak fakt, że sporo nowych pozycji pochodzi nie tyle z całego świata, a z Polski, pozwalając nam odkryć dzieła, obok których być może codziennie przechodzimy, nie zauważając ich, albo po prostu nie mamy czasu, żeby pojechać na drugi koniec kraju, aby je zobaczyć.
W ostatnim czasie Fundacja Urban Forms zaprezentowała aż 7 nowych wystaw z pracami pochodzących m.in. z IV Festiwalu Galeria Urban Forms oraz szereg naprawdę fascynujących materiałów prezentujących kolejne etapy powstawania murali.
W sumie do zobaczenia jest tutaj kilkaset zdjęć.

Swoją cegiełkę do fotograficznej biblioteki projektu dołożył także nowy partner Google - Stowarzyszenie Traffic Design. Dzięki STD możemy podziwiać 3 wirtualne wystawy - dwie z festiwali Traffic Design (2013 i 2014) oraz jedną prezentującą dodatkowy projekt realizowany w ramach zeszłorocznego festiwalu.
Część z tych dzieł prawdopodobnie znamy, część może być na naszej drodze do pracy czy szkoły, ale nigdy nie zwróciliśmy na nie uwagi, a o części być może nie mieliśmy nawet pojęcia. Wcale nie musimy jednak odchodzić od komputera, żeby wybrać się na wirtualny spacer i zobaczyć, jak wiele ciekawych prac znajduje się nigdzie indziej, niż właśnie na szarych jeszcze niedawno murach.
I nie jest ważne, czy chcemy przespacerować się tylko do Trójmiasta, czy może chcemy postawić nasze stopy gdzieś w Buenos Aires.