REKLAMA

Flow Motion z Dubaju może być najlepszą rzeczą, jaką obejrzysz dziś w Internecie

Jeśli możesz obejrzeć dziś tylko jeden film w Internecie, obejrzyj timelapse flow motion z Dubaju. W nazwie techniki sporo jest nietypowych angielskich określeń, ale ta przejażdżka po pustynnym mieście jest tak dynamiczna, że język polski za nią nie nadąża. Gwarantuję, nie pożałujesz tych trzech minut.

Flow Motion z Dubaju może być najlepszą rzeczą, jaką obejrzysz dziś w Internecie
REKLAMA
REKLAMA

Flow motion to nowa dziedzina w filmie, która jest jeszcze młodsza od filmów poklatkowych, czyli timelapse. O ile w tym drugim wystarczy robić cyklicznie zdjęcie z jednego punktu widzenia, a następnie połączyć je w film, to flow motion wprowadza zasadniczy element utrudnienia. Jest to bowiem timelapse, w którym po każdej klatce należy przestawić aparat, dzięki czemu na końcowym filmie otrzymuje się ruch. Ta technika od jakieś czasu cieszy się ogromnym zainteresowaniem i przyciąga coraz więcej twórców. Nic w tym dziwnego, jeśli obejrzy się taki film, jak ten poniżej.

Autorem filmu jest Rob Whitworth, który jest moim ulubionym twórcą filmów timelapse i flow motion. Na Spider’s Web pokazywałem już jego produkcje wykonane w Barcelonie i Kuala Lumpur.

Choć same filmy trwają tylko kilka minut, to ilość pracy w nie włożonych jest wręcz monstrualna. Rob Whitworth niestety nie zdradza liczb stojących za najnowszym filmem, ale wyobrażenie o liczbie zdjęć dają poprzednie timelapse’y flow motion. W przypadku filmu o Barcelonie autor wykonał 26 tys. zdjęć, które ważyły łącznie 817 GB. Fotografowanie zajęło 78 godzin, ale było następstwem 75 godzin przygotowań i dobierania kadrów. To jeszcze nic, gdyż najgorszy jest proces obróbki. W „Barcelonie” zajął ok. 363 godziny. Innymi słowy, to ponad 6 tygodni pracy przy założeniu, że autor codziennie filmowi poświęcał 8 godzin pracy.

Tak jak wspomniałem, autor nie mówi, ile czasu pracował nad „Dubajem”, ale film jest o połowę dłuższy od „Barcelony” i zawiera o wiele bardziej skomplikowane ujęcia, jak choćby skoki ze spadochronu. Największe wrażenie zrobiła na mnie jednak scena, w której widać rosnące budynki. Na filmie trwa to kilka sekund, podczas gdy w rzeczywistości ten proces musiał zajmować całe tygodnie, jeśli nie miesiące. Aż trudno uzmysłowić sobie nakład pracy potrzebny do takiej realizacji.

Choć autor zdecydował się pokazać cały film w rozdzielczości 1080p, to niektóre sceny są dostępne w 4K. W tej rozdzielczości można obejrzeć scenę z bagażem na lotnisku i nieprawdopodobną panoramę Dubaju przedstawiającą 14 godzin z życia miasta. Oryginalny plik przedstawiający tę scenę miał rozdzielczość…. 13K (13500 pikseli w pionie)! To możliwe dzięki temu, że panorama miasta jest jednocześnie obrazem panoramicznym łączonym z wielu ujęć.

REKLAMA

Jeśli spodobały ci się filmy Roba Whitwortha, możesz śledzić jego kanał na Vimeo, Facebooku i Twitterze, a także odwiedzić jego prywatną stronę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA