REKLAMA

Oto pierwszy smartfon z Tizenem, który... trafi do sprzedaży

Dat premier smartfonów z Tizenem było już do tej pory tyle, że niektórzy zaczęli wątpić w to, czy Samsung kiedykolwiek faktycznie wprowadzi takie urządzenie na rynek. Wątpliwości okazały się niepotrzebne - w środę nie tylko zaprezentowano nowe urządzenie z tym systemem, ale także od raz przystąpiono do dystrybucji. Oto Samsung Z1.

Oto pierwszy smartfon z Tizenem, który… trafi do sprzedaży
REKLAMA
REKLAMA

Związki ze smartfonem, który zaprezentowano w czerwcu zeszłego roku, a który ostatecznie nigdy nie trafił do sklepów, są jednak niewielkie. W porównaniu do Samsunga Z, Z1 jest urządzeniem wyraźnie słabszym oraz tańszym, a dodatkowo dostęp do niego otrzymają początkowo wyłącznie klienci w Indiach. Najwyraźniej więc strategia związana z rozwojem Tizena została przez ostatnie 6 miesięcy wyraźnie zmodyfikowana.

Zamiast 4,8-calowego ekranu HD jak w Z, w Z1 mamy więc wyświetlacz o przekątnej zaledwie 4" i rozdzielczości WVGA (800x480). Dwurdzeniowy procesor o taktowaniu równym 2,3 GHz zastąpił układ z taktowaniem 1,2 GHz, a 2 GB RAM - zaledwie 768 MB. Pozostałe parametry również jasno pokazują, na której półce cenowej pozycjonowany jest Samsung Z - przednia kamera VGA i tylna o rozdzielczości 3,1 MPX, 4 GB wbudowanej pamięci (ze wsparciem dla kart microSD), a także podstawowe standardy łączności - WiFi, Bluetooth 4.1, GPS i HSDPA. Jedynym wspólnym punktem obydwu urządzeń z serii Z jest więc system - Tizen 2.3.

Całość, zamkniętą w obudowie o wymiarach 120,4 x 63,2 x 9,7 mm i masie 112 gramów uzupełnia akumulator o pojemności 1500 mAh. Mimo niewielkiej pojemności producent zapewnia, że powinien on wystarczyć na 7 godzin nieprzerwanego oglądania wideo lub 8 godzin rozmów, a tryb Ultra Power Saving Mode pomoże w krytycznych sytuacjach. Jak te deklaracje sprawdzą się w rzeczywistości, powiedzą nam pierwsze recenzje i reakcje użytkowników. To samo zresztą tyczy się wydajności sprzętu - Samsung w komunikacie prasowym zapewnia o "płynności pracy i wydajności", ale kto wie, jak będzie w rzeczywistości.

samsung-z1

Nawet jednak, jeśli Z1 nie okaże się szczególnie wydajnym telefonem, jego potencjalni posiadacze prawdopodobnie i tak przymkną na to oko. Cena urządzenia została bowiem dobrana bardziej niż odpowiednio i wynosi równowartość około 90 dol. (niecałe 330 zł). Tym samym Koreański producent rezygnuje na razie ataku na średnią półkę, starając się powalczyć z lokalnymi indyjskimi producentami, świętującymi w ostatnich latach ogromne sukcesy, właśnie dzięki niskim cenom swoich smartfonów.

Wyzwanie rzucone zostaje także większym, w tym np. Motoroli, której model Moto E wyceniony jest wyraźnie drożej, a także smartfonom z Androidem z serii One.

Oprócz ceny, marki czy zestawu aplikacji i treści atrakcyjnych dla mieszkańców Indii, Samsung Z może mieć jeszcze jedna zaletę. Pomimo ograniczonej bazy aplikacji dla Tizena, smartfon ten powinien być w stanie obsługiwać również programy i gry tworzone pierwotnie z myślą o Androidzie. Rozwiązanie, podobne do tego, na które zdecydowało się BlackBerry czy Jolla, realizowane jest za pośrednictwem OpenMobile Application Compatibility Layer, dostępnego w sklepie Tizena.

samsung-z1

Trzeba jednak pamiętać przy tym o dwóch ograniczeniach. Pierwsze wynika w naturalny sposób ze słabych jak na androidowe oprogramowanie podzespołów Samsunga Z, natomiast drugie - z prawdopodobnego braku wsparcia dla Usług Google Play.

Co ciekawe, Samsung nie wspomniał o tej opcji w swoim komunikacie prasowym. Wszystkie informacje na ten temat, wraz z filmem potwierdzającym, pojawiły się na dzień przed właściwą prezentacją modelu Z.

REKLAMA

Ewentualny sukces tego modelu zależy oczywiście od wielu czynników, ale trzeba przyznać, że Samsung zrobił wiele, aby nie był on całkiem pozbawiony szans na sukces, czego nie można było powiedzieć o Z1. Szkoda tylko, że po latach prac i spekulacji na temat tego, jak to Tizen może stać się realną alternatywą dla Androida na każdym poziomie, zamiast Galaxy S z Tizenem, doczekaliśmy się po prostu niezwykle taniego urządzenia, które mało kogo naprawdę zauroczy.

Pozostaje więc cieszyć się z tego, że system ten jednak nie umarł, nawet pomimo tak skomplikowanej sytuacji rynkowej, i po debiutach na zegarkach, aparatach czy jako platforma smart TV, ostatecznie zawitał również na telefonach. Oby był to jedynie początek wieloletniego planu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA