Microsoft zapowiada testerom Windows 10: „szykujcie się na coś ekscytującego!”
Windows 10 w swojej wersji testowej do tej pory był regularnie aktualizowany. W tym miesiącu nie powinniśmy jednak spodziewać się żadnej nowości, ale w styczniu… Microsoft ponoć „nie może się doczekać” udostępnienia nam kolejnej aktualizacji.
To, co do tej pory otrzymaliśmy od Microsoftu do testów, to bardzo wczesna wersja Windows 10. To nie oznacza, że nie mamy czym się bawić: nowe jądro, nowe Menu Start, wirtualne pulpity czy aplikacje ze Sklepu Windows działające w oknach to najbardziej rzucające się w oczy nowości, a tych jest znacznie więcej. Z drugiej jednak strony, wciąż wiele przed nami.
Trzeba przyznać, że Microsoft od początku nas o tym uprzedzał. Pierwsze testowe wersje Windows 10 przeznaczone były dla dwóch grup użytkowników: testerów z dowolnych źródeł, którzy chcą pomóc Microsoftowi w wychwytywaniu błędów i niedoróbek oraz dla klientów korporacyjnych. A to oznacza, że nie otrzymaliśmy żadnych rozwiązań „konsumenckich”, ani nawet trybu dedykowanego tabletom.
Co więcej, Microsoft zapowiedział, że na razie wstrzymuje się z dalszymi aktualizacjami i dostępna od 12 listopada kompilacja oznaczona numerem 9879 będzie ostatnią w tym roku. Nie wyjaśnił skąd ta decyzja i kiedy kolejne wersje systemu będą udostępnione. Gabe Aul przerwał milczenie Microsoftu.
„Wasze uwagi okazały się bezcenne, w styczniu będziecie mieli dużo dobrego”
Microsoft nie zamierza na razie uaktualniać Windows 10 Preview, bo pracuje nad dużą ilością nowych funkcji, które zamierza udostępnić w styczniu. Funkcje te mają dotyczyć przede wszystkim (choć nie tylko) zastosowań konsumenckich. Co Aul ma na myśli? Tryb dotykowy, nowe aplikacje? Tego, niestety, nie wiemy.
Zespół pracujący nad Windows aktualnie jest po uszy w robocie, zajmując się „stabilizacją kodu, naprawą kompatybilności poszczególnych elementów i szlifowaniem interfejsu”, by testerzy mogli się skupić na wychwytywaniu tych mniej oczywistych błędów i niedoróbek.
Aul dodaje, że szykuje się „bardzo dużo niespodzianek” i „nie może się doczekać, aż te zostaną upublicznione”. Ciekaw jestem, czy Aul jest świadomy, że do Sieci wyciekły kolejne, nieautoryzowane kompilacje, które sporą część z tych nowości zawierają. Jeżeli nie, to obawiam się, że zbyt wielu zaskoczeń nie będzie…
A jak idą testy do tej pory?
Skoro nie ma nowej wersji testowej, to Microsoft postanowił nas zadowolić informacjami, jakie wyniknęły z udostępnienia Windows 10 szerokiej publiczności. Jak się okazuje, na pomaganie Microsoftowi zdecydowało się 1,5 miliona osób, które Microsoft określa jako „Windows Insiders”. Nie wszyscy jednak zdecydowali się na dalsze uczestnictwo w akcji: większość osób zainstalowała system, pobawiła się nim chwilę, po czym wróciła do innych systemów operacyjnych, nie decydując się na wysyłanie informacji zwrotnych. Ile osób więc faktycznie zajmuje się testami? Nadal całkiem sporo: ponad 450 tysięcy.
Dzięki tym testom, Microsoft dowiedział się o istnieniu prawie 1300 usterek, które zostaną załatane w kolejnych aktualizacjach i kompilacjach. Co pozwala stwierdzić, że wczesne testy Windows 10 i zapewnienie odpowiednich narzędzi do komunikacji z Microsoftem okazało się genialnym pomysłem: oto bowiem gigant z Redmond stworzył sobie ekstremalnie tanią siłę roboczą, i zamierza to wykorzystać.
Zostaną bowiem udostępnione kolejne narzędzia do komunikacji zwrotnej, które rozszerzą możliwości dotychczasowych. Do tej pory Microsoft polegał na automatycznym zbieraniu danych telemetrycznych oraz na doniesieniach ze strony użytkowników o usterkach. Teraz będziemy mogli również oceniać obecność lub brak poszczególnych funkcji.