REKLAMA

Windows 10 jednak wkurzy konserwatystów

A miało być tak pięknie… Pulpit znów jest na pierwszym miejscu, wraca menu startowe z którego można wywalić kafelki, a nawet dochodzą unixowe wirtualne pulpity. Raj? Nie, bo Microsoft znowu kombinuje. A to konserwatystom się nie spodoba, nawet jeżeli te zmiany mają większy sens.

Windows 10 jednak wkurzy konserwatystów
REKLAMA
REKLAMA

Do Internetu wyciekła „poza kolejnością” nowa edycja testowa Windows 10, znacząco różniąca się od tego, co zostało oficjalnie udostępnione przez Microsoft. Widzimy w niej pierwsze ślady tego, co Microsoft chciał nam oficjalnie zaprezentować dopiero w przyszłym miesiącu. Nie miałem jeszcze okazji pobawić się „wyciekniętą” kompilacją (skończyło mi się miejsce na dysku na kolejną wirtualną maszynę…), ale większość zmian zostało już udokumentowanych przez blogerów i entuzjastów. Swoje spostrzeżenia bazuję główne na publikacjach na Neowin, Windows Central oraz na blogu Paula Thurrotta.

Większość zmian była do przewidzenia i nie jest wielką niespodzianką. Kolejne elementy z Windows Phone zaczęły trafiać do „dużego” Windows. Mamy więc asystentkę Cortana, mamy przeniesienie większej ilości funkcji z Panelu Sterowania do Ustawień Komputera, Czujnik Pamięci został bardziej rozbudowany pozwalając skuteczniej zarządzać zajmowanym przez aplikacje miejscem, można pobierać mapy do pamięci lokalnej, i tak dalej. Pojawiła się też nowa aplikacja „Xbox”, ale póki co… nie działa.

cortana

W systemie znalazły się jednak dwie istotne niespodzianki. Obie spotkają się z ogromną krytyką, mimo iż już na pierwszy rzut oka wydają się mi odpowiadać. Chodzi o zmiany wprowadzone w Pulpicie Windows i obecnego na nim Paska Zadań.

Wzornictwo „Metro” i wizualna spójność

Windows 8.x oraz dotychczasowe wersje testowe Windows 10 cierpiały na pewien rodzaj wzorniczej schizofrenii. Klasyczny Pulpit twardo trzymał się estetyki wylansowanej przez Windows Vista i dopieszczonej w Windows 7. Tu i ówdzie pojawiły się pewne zmiany typograficzne, ale były to kosmetyczne zmiany. Cała reszta systemu to estetyka „Metro” z zupełnie innym podejściem do elementów wizualnych interfejsu. Windows więc nie tylko był obsługiwany na dwa sposoby, w zależności od danej chwili i posiadanego sprzętu. System Microsoftu oferował również dwa zupełnie odmienne „doświadczenia użytkownika” (koślawe tłumaczenie user experience), nijak ze sobą współgrające. W Windows 10 ma to zniknąć. Nie tylko aplikacje ze Sklepu Windows będą mogły pracować w pulpitowych oknach, ale również sam Pulpit przejdzie gruntowny, wizualny lifting. Zobaczcie sami:

win10

To wciąż prototyp i wiele może się jeszcze zmienić, ale już teraz widać ogrom zmian, nie tylko jeżeli chodzi o użyteczność, ale również i wizualne wrażenia. A to rodzi pewien problem. Bo choć zmiany te wydają się być sensowne, to wciąż doskonale pamiętam zamieszanie, jakie wywołał następca Windows Me, a więc Windows XP. Interfejs „Luna” i jego estetyka, nawet w srebrno-oliwkowej wersji, została przez konserwatywnych użytkowników odrzucona i ci włączali „interfejs klasyczny”, dobrze im znany z Windows 2000 i wspomnianego wyżej Windows Me. Podobnie sprawa wyglądała przy okazji premiery Windows Vista, kiedy to „ten beznadziejny interfejs Windows XP” okazywał się nagle wzorem do naśladowania. O Windows 8 nie wspominam, bo tu faktycznie było o czym dyskutować jeżeli chodzi o (zbyt) daleko idące zmiany.

windows-10

Retusz otrzymał też pasek zadań, na którym pojawiła się wielka systemowa wyszukiwarka, zintegrowana z Bingiem i Cortaną. Tu nie powinno już być większych problemów, bo testerzy donoszą, że jego elementy można dowolnie przesuwać i usuwać, więc osoby którym nowe pomysły Microsoftu nie odpowiadają, będą mogły wszystkie te „zbędne pierdoły” ukryć.

Czy historia zatoczy koło?

W to nie wątpię. Produkty Microsoftu używane są przez setki milionów użytkowników na całym świecie. To w przytłaczającej większości nie są osoby lubiące duże zmiany w swoim narzędziu pracy. A tym razem nie będziemy mieli wyboru takiego, jak w Windows XP lub Windows Vista: dostaniemy Pulpit wyłącznie w jego nowych szatach i nowych funkcjach. Pulpit, który pod względem funkcjonalności będzie można dopasować do swoich potrzeb, ale nie pod względem estetyki.

sd-finally
REKLAMA

Wielu z was uzna poruszany tu problem za trywialny i macie wiele racji. Przecież to ma przede wszystkim działać i być wygodne, a fakt wprowadzenia nowych ikon, typografii, estetyki czy struktur poszczególnych elementów interfejsu jest drugorzędny, zwłaszcza jeżeli za bardzo nie wpływa on na wyrobione przez lata odruchy. Starsi Czytelnicy pamiętają jednak z pewnością zawrotną karierę darmowych programów modyfikujących interfejsy „nowych” Windows XP czy Vista, przywracających je do czasów „znanego i dobrego Windows 98” i tony nienawiści… nie, nie w komentarzach na portalach, a na listach dyskusyjnych.

Windows 10 ponownie znajdzie się pod ostrzałem. Jak zawsze nie z tych powodów, co trzeba.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA