Konica Minolta chce od posiadaczy komputerów Apple'a więcej pieniędzy za sprzęt niż od windowsiarzy
Jako klient firmy Konica Minolta jestem bardzo rozczarowany postawą producenta. Firma nie wspiera bowiem w tańszych modelach swoich urządzeń systemu OS X. Posiadaczom komputerów Apple sugeruje się kupno droższych sprzętów. Nie byłoby to problemem, gdyby internet nie udowadnił, że to ograniczenie jest sztuczne i wyłącznie programowe.
Po przesiadce na OS X byłem miło zaskoczony brakiem konieczności martwienia się o sterowniki. Producent będący jednocześnie twórcą systemu operacyjnego sam dba o aktualizacje sprzętu, a praktycznie wszystkie urządzenia peryferyjne instalują się same po podpięciu do portu USB.
Są jednak, niestety, wyjątki.
Zaraz po przesiadce na MacBooka Air odkryłem, że moja drukarka marki Konica Minolty nie chce współpracować z systemem OS X. Wsparcie producenta w tej materii jest niestety gorsze niż zerowe. Trochę się zawiodłem, że już drugiego dnia od zakupu “bezobsługowego” komputera musiałem szukać rozwiązania problemu nieistniejącego pod Windowsem…
Dość jednak powiedzieć, że Apple tu tak naprawdę nie zawiniło. Krytyka należy się producentowi. Co prawda nie opisałem sprawy na gorąco pół roku temu, ale jest ona nadal aktualna. Mając na głowie naukę nowego systemu, po rozwiązaniu problemu o nim zapomniałem, ale teraz o kwestii przypomniał mi jeden z domowników, którego ostatnio namówiłem na przesiadkę na komputer Apple.
Na szczęście rozwiązanie problemu znalazłem już wcześniej.
Cała rzecz rozchodzi się o to, że drukarka marki Konica Minolta, a konkretnie model MC1600W nie jest automatycznie wykrywana przez system OS X. Po udaniu się na oficjalną stronę internetową producenta w poszukiwaniu odpowiednich driverów okazuje się, że można o tym zapomnieć. Ten model przeznaczony jest tylko do systemu Windows, a posiadacze Maków mogą wybrać sobie inny, droższy model.
Ten konkretny model drukarki to nie jest żaden sprzęt z górnej półki, ale spełnia swoje zadanie i nie ma potrzeby wymiany. Nie widziało mi się zbytnio kupno nowego modelu tylko dlatego, że zmieniłem system operacyjny. Zaczynałem godzić się z myślą, że faktycznie zostanę na jakiś czas bez dostępu do drukarki, ale nie mogłem sprawy zostawić nie pytając o zdanie wujka Google’a.
Brak oficjalnego wsparcia OS X przez producenta na szczęście łatwo rozwiązać.
Okazało się, że nie byłem jedyną osobą niezadowoloną z faktu braku wsparcia przez producenta systemu OS X. Okazało się przy tym, że nie ma żadnych technicznych przeciwwskazań, aby Konica Minolta MC1600W współpracowała z komputerem OS X. Jak podaje autor strony autodidaktos.com wystarczy pobrać paczkę sterowników od innego modelu, zainstalować ją i… gotowe.
Pełen niepokoju zainstalowałem zaproponowane przez autora tego #protipa makowe sterowniki od znacznie droższego modelu drukarki oznaczonego cyferkami 1680/1690. Wykorzystuje ona ten sam kontroler, co tańsza i w teorii tylko windowsowa Konica Minolta MC1600W. Sterowniki pasują idealnie i przez kilka miesięcy nie zaobserwowałem żadnego problemu.
Z perspektywy klienta wygląda to fatalnie.
Nie miałbym do producenta żadnego żalu, jeśli faktycznie opracowanie sterowników do OS X dla taniej drukarki byłoby problematyczne. W momencie jednak, gdy producent dysponuje sterownikami i nie udostępnia ich wcale czuję się, mówiąc delikatnie, robiony w balona.
Okazuje się przy tym, że mit o użytkownikach Apple jako bogaczach śpiących na workach z gotówką nie istnieje tylko w wyobraźni hejterów Wielkiego Nadgryzionego Jabłka, ale też wśród firm zajmujących się produkcją sprzętu. Zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością to niestety nie ma, nad czym oczywiście ubolewam.
Przynajmniej historia ma pozytywny finał, bo drukarka w końcu działa i posłuży pewnie jeszcze długo. Konica Minolta jednak takimi sztucznymi ograniczeniami zamiast namawiać do zakupu kolejnego produktu zniechęca. Nie na tyle, żebym ruszał na krucjatę, ale zawsze gdzieś z tyłu głowy wspomnienie o tej sytuacji zostanie.