REKLAMA

Halo, pobudka. Zmiana nazwy nie rozwiąże problemu mikropłatności

Obowiązujący przez lata prosty podział oprogramowania na płatne i darmowe już dawno przestał być aktualny. Od pewnego czasu zarówno w przypadku pozycji z pierwszej, jak i drugiej kategorii, możemy napotkać mikropłatności, które w znaczący sposób mogą podnieść łączny koszt zakupu, jednocześnie powodując dezorientację u użytkowników. Problem ten częściowo rozwiązał dziś w nocy Apple (a wcześniej i Google), ale czy to wystarczy?
Zmiany wprowadzone przez Apple nie są wielkie. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że są czysto kosmetyczne. Jak bowiem można inaczej określić zmianę nazwy przycisku z Darmowe/Free na Pobierz/Get? A jednak doskonale pokazują jak zmienił się rynek aplikacji mobilnych w bardzo krótkim czasie.

20.11.2014 15.53
Halo, pobudka. Zmiana nazwy nie rozwiąże problemu mikropłatności
REKLAMA
REKLAMA
apple get

Kiedy kilka lat temu zaczęły pojawiać się pierwsze aplikacje darmowe tylko z pozoru, bo naszpikowane mikropłatnościami, wiele osób było zdania, że jest to tylko przejściowy trend. Użytkownicy mieli dość szybko poznać się na sztuczkach programistów, kuszących zerowym kosztem wejścia, i docelowo zrezygnować z korzystania z takich propozycji.

Było też jednak spore grono, które widziało w zakupach wewnątrz aplikacji przyszłość. I to właśnie oni mieli rację.

Patrząc na stosunek przychodów twórców z tytułu mikropłatności i klasycznie sprzedawanych gier i aplikacji, wniosek jest prosty. Według raportów Distimo z początku tego roku, IAP w sklepach mobilnych stały się niemal absolutnym standardem, w przypadku niektóry rynków stanowiąc nawet 94% wszystkich zarabiających aplikacji. Statystyki podawane w tym samym czasie przez IDC były zresztą podobne - 83% z tysiąca najpopularniejszych aplikacji dla iOS i Androida bazuje właśnie na modelu premium.

I takie podejście działa - według obliczeń Distimo, w przypadku iOS, przełożyło się ono wygenerowanie w styczniu 2014 roku aż 79% wszystkich przychodów ze sprzedaży aplikacji właśnie z tytułu zakupów wewnątrz aplikacji. Sprzedaż jednorazowa w dalszym ciągu więc istnieje - w niektórych przypadkach zmiana modelu jest po prostu niemożliwa albo bardzo skomplikowana - ale stanowi już margines. Niezależnie od tego, czy bierzemy pod uwagę jej popularność, czy skuteczność.

google play

Za zmianami nie nadążały (lub wręcz nie chciały nadążyć) sklepy z oprogramowaniem, na czym często tracili użytkownicy. Oczywiście łatwo jest mówić, że skoro wyraźnie oznaczono, że program zawiera mikropłatności (na co też trzeba było długo czekać), to wcale nie jest darmowy. Mimo to, wielokrotnie dochodziło ze strony mniej zaawansowanych użytkowników lub po prostu dzieci, do sporych nadużyć i wielotysięcznych rachunków za zabawę. W końcu "free" to "free", prawda?

Obecne zmiany wprowadzane przez największych producentów, częściowo wymuszone przez włodarzy Unii Europejskiej, mają jednak niewielkie szanse zmienić cokolwiek w tej kwestii.

Zniknięcie słowa "Darmowa" we wszystkich sklepach z oprogramowaniem i zastąpienie go słowem "Pobierz" czy "Zainstaluj" nie spowoduje raczej u użytkowników "gotowych" do przepuszczenia sporych pieniędzy dłuższej refleksji. Tym bardziej, że wielu mogą kojarzyć się przecież z frazami "Pobierz za darmo" albo "Zainstaluj za darmo".

W dalszym ciągu też w jednym "worku" odnajdziemy wszystkie darmowe i pseudo-darmowe propozycje. Może warto byłoby rozważyć wydzielenie trzech osobnych, łatwych do zrozumienia kategorii - darmowe, płatne i IAP? Z całą pewnością jednak mogłoby to negatywnie wpłynąć na zarobki programistów, a co za tym idzie - całego sklepu. Do tego nikt raczej nie chciałby dopuścić.

smartfon-google-play-sklep

Ostatnie zmiany kosmetyczne mogą więc przysłużyć się głównie... sklepom. Atrakcyjność dla użytkownika pozostaje taka sama (czy z napisem "Darmowe" czy "Pobierz"), a sprzedawca może przecież w przypadku ewentualnych reklamacji może pokazać, że nigdzie nie było podane, że dana pozycja jest bezpłatna.

REKLAMA

Klienci w tym samym czasie pozostają z tym samym problemem, który mieli wcześniej, a który rozwiązują nie zmiany nazewnictwa, a rozwiązania takie jak Ask to Buy od Apple, czy ustalanie dodatkowych blokad przy jakichkolwiek płatnościach w sklepach z aplikacjami. Reszta to tylko kosmetyka, która mają uspokoić Komisję Europejską i podobne organizacje.

* Zdjęcia pochodzą z serwisu Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA