Po co pisać, skoro można wrzucić GIF-a? Tak działa PopKey – nowa klawiatura mobilna
Główną cechą języka Internetu jest jego użytkowość. Taka sama jak w przypadku pisania wiadomości tekstowych. Chodzi o to, aby w jak najmniejszej liczbie słów zawrzeć jak najwięcej treści. Temu celowi hołdują wszystkie skrótowce, które w Sieci pojawiają się chyba częściej niż normalne zdania rozpoczęte od wielkiej litery i zakończone kropką. Hołdują mu także memy, wszelkie „głupie obrazki”, na które natrafiamy każdego dnia. Kultura Internetu jest kulturą (pro)obrazkową – do zilustrowania naszych uczuć, reakcji służą nam nie tylko zdjęcia, ale też gify i filmiki zamieszczane najczęściej w serwisie YouTube.
O języku w Internecie można mówić wiele i rzeczywiście bez mała jest powodów, by narzekać na jego ubogi charakter – piszemy szybko, nieskładnie, z literówkami, bez przecinków czy kropek, a „LOL” czy „tl,dr” pojawiają się w co drugim komentarzu. Język pisany ma też jedną, ogromną wadę – bez emotikonów (a i nawet często z nimi, bo mogą wprowadzać zamieszanie) nie zawsze jesteśmy w stanie stwierdzić jaki ładunek emocjonalny kryje się za danymi słowami. Często możemy nadinterpretować jakieś myśli, będąc w stanie wzburzenia bądź nie wychwycić ironii, która w normalnej sytuacji byłaby dla nas nader oczywista.
Jest jednak kilka argumentów, które sprawiają (i w ostatnim czasie uderzyły mnie mocno), że cyfrowa komunikacja, komunikacja w Internecie i za pomocą urządzeń mobilnych może być bogatsza niż ta w realnym życiu.
Nie, nie wymyślono jeszcze ekranu, który pozwoli przedostać nam się na drugą stronę, jak niesfornej Alicji. Nie, nie chodzi o uściski. Chodzi o coś więcej – o intelektualną zabawę, rozrywkę i wielowymiarowość.
Rozmawiając w Internecie, jesteśmy w stanie komunikować się na wielu płaszczyznach i na wiele sposobów. W grę wchodzi język pisany, mówiony, a także rzeczone obrazki. Aplikacja Messenger na Windows Phone cudownie udowadnia, jak szybko można przesłać plik dźwiękowy oraz swoje zdjęcie, reakcję na odczytaną wiadomość. W tzw. real life nie wszystkie żarty, gry słowne zostaną odpowiednio zrozumiane. Nie dostarczymy szybko gotowej informacji z komentarzem, nie wkleimy adresu strony. Nie wyciągniemy zza pleców tabliczki ze zdjęciem niczym hostessa na ringu numer kolejnej tury.
Ale na prawdziwą rewolucję musimy jeszcze chwilę zaczekać. Nadchodzi PopKey.
Co to takiego? PopKey to pierwsza aplikacja, będąca klawiaturą, która zamiast zwykłych liter ma w swoich zasobach… gify. W PopKey znajdziemy tysiące animowanych obrazków, które będą uszeregowane wedle podstawowych kategorii, ale także najnowszych trendów. Będziemy mieć więc bazę gifów otagowanych jako #happy, #sad, #facepalm #what?, #lolcats czy #got. Te, które wykorzystywać będziemy najczęściej, bez problemu dodamy do swoich ulubionych, by za każdym razem nie przedzierać się przez kilkadziesiąt czy kilkaset możliwych do wyboru pozycji. Co więcej, będziemy mogli spersonalizować swoją klawiaturę, by była ona skonstruowana z naszych standardowych odpowiedzi. U mnie „mind blown” znalazłby się na pewno w szybkim wybieraniu.
Niestety, jak wynika z reklamowego filmiku, PopKey jest dedykowany na iOS 8. Czy aplikacja pojawi się w dalszej kolejności gdzieś poza AppStore, tego nie wiadomo, ale mam nadzieję. Już mnie kupili swoim pomysłem – żałuję, że to nie ja na niego wpadłam.
PopKey, kolejne naklejki na Facebooku, ciągły rozwój memów dobitnie udowadniają nam, że komunikacja za pomocą tabletów czy smartfonów staje się atrakcyjniejsza z każdym dniem. Zapomnijcie o SMS-ach i MMS-ach, to pomruki przeszłości. Patrząc na PopKey, nie dziwię się, że komunikacja przez Internet może być przez niektórych stawiana wyżej nad tą, zdawałoby się, codzienną. Choć teraz wypadałoby zadać pytanie, która tak naprawdę stosowana jest na co dzień i jaka doczekuje się coraz to nowych ulepszeń.
Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi o to, że teraz kupię iPhone’a i zamiast spotykać się z ludźmi zacznę im wysyłać śmieszne gify z poziomu klawiatury, jak tylko PopKey wejdzie na rynek. Nie. Ale coraz częściej widzę, że im ściślej jestem związana z Internetem, im bardziej go potrzebuję i im więcej korzystam z cyfrowych urządzeń, tym bardziej doceniam takie inicjatywy i pomysły jak PopKey. Ja, obrończyni chwil bez łącza, stwierdzam, że to strzał w dziesiątkę i wróżę im sukces. Oby tylko nikt nie zapomniał o smutnych i pomijanych użytkownikach Windows Phone. W końcu oni też chcą wysyłać w wiadomości koty z plackami na głowie.
Autorka jest redaktor prowadzącą sPlay.pl – bloga poświęconego cyfrowej rozrywce.
---
Zdjęcie główne pochodzi z Shutterstock