Inni pompują marketing w najdroższe modele smartfonów, a ludzie i tak kupią te nowe średniaki od LG
LG przez długi czas nie miało zbyt wiele do powiedzenia na rynku smartfonów. Zmieniło się to dopiero z premierą Nexusa 4 oraz budżetowej serii L. Z czasem w ofercie zaczęły pojawiać się coraz lepsze modele ze sztandarowymi G2 i G3 na czele. Dzisiaj widać, że Koreańczycy mają pomysł na swój biznes, a L Fino i L Bello są tego dowodem.
LG L Fino i LG L Bello to dwa smartfony, które przykuły moją uwagę w trakcie targów IFA 2014. Nie było one wcześniej zapowiadane. Nie pojawiły się nawet żadne plotki i przecieki na ich temat. Bo i też nie miały po co. Nie są to urządzenia, które ekscytują większe grono użytkowników. Są to za to smartfony, które ludzie kupują. Widać to zresztą po tym, jak wiele osób nosi w kieszeniach i torebkach LG L3, L5, L7 czy też L9. Ja mam co najmniej kilku znajomych z tymi telefonami.
Fino i Bello to uzupełnienie oferty.
Pierwszy z nich został wyposażony w 4,5-calowy ekran IPS o rozdzielczości 800 x 480 pikseli (207 ppi), czterordzeniowy procesor o taktowaniu 1,2 GHz, 1 GB pamięci RAM, 4 GB pamięci wewnętrznej oraz dwie kamery – 8 Mpix z tyłu oraz VGA z przodu. Urządzenie jest zasilane przez baterię o pojemności 1900 mAh. Całość działa na Androidzie 4.4.2 KitKat.
[gallery columns="2" ids="241242,241243,241246,241249"]
Na papierze Fino nie wygląda przesadnie imponująco. Typowy model z niższej półki. W praktyce tej taniość aż tak bardzo nie widać. Ekran, pomimo zaledwie 207 ppi, prezentuje się naprawdę przyzwoicie. Byłem w szoku, jak dobrze wygląda na nim obraz. Sam smartfon jest wykonany z dobrych materiałów i sprawia wrażenie naprawdę solidnego. Nie jest to urządzenie, którym inni będą się zachwycać, ale to przyzwoity sprzęt dla mniej zamożnych lub początkujących użytkowników.
LG celuje Fino i Bello w nastolatków, którzy swój pierwszy smartfon dostają od rodziców. Koronnym argumentem dla młodzieży mają być zaawansowane funkcje fotograficzne, między innymi Touch & Shot (telefon łapie ostrość na wskazanym przez nas fragmencie i od razu robi fotę) czy też Gesture Shot, czyli robienie selfie przez zaciśniecie dłoni w pięść (po tym telefon zaczyna odliczać od 5 do zera i robi zdjęcie).
Warto też wspomnieć od razu o tym, że wszystkie smartfony LG korzystają z rozwiązań znanych z najwyższego modelu producenta, czyli G3. Tym samym mamy przyciski umieszczone na tylnej obudowie, Knock Code, czyli odblokowywanie ekranu przez tapnięcie w ekran oraz etui Quick Circle.
Jeśli chodzi o model Bello, to został on przygotowany z myślą o użytkownikach, którzy preferują nieco większe przekątne ekranów. Dlatego też ma 5-calowy wyświetlacz 854 x 480 pikseli (196 ppi). Pozostałą specyfikacja to czterordzeniowy procesor 1,3 GHz, 1 GB RAM-u, 4 GB pamięci masowej, bateria 2540 mAh i dwie kamery – 8 Mpix z tyłu oraz 1 Mpix z przodu.
I to znowu nie jest urządzenie, które zachwyca.
Ale jest to sprzęt, który w rękach sprawia wrażenie dużo lepszego niż w teorii. Tutaj także nie czuje się tych 196 ppi, które przy aktualnych standardach wydają się niemal śmieszne. Nie zrozumcie mnie źle – ja wiem, że to nie są rewelacyjne smartfony. Po prostu wiem, że jak na tę półkę, są naprawdę świetne i pod tym kątem je oceniam. Myślę, że gdybym miał dzisiaj wybrać budżetowy telefon, to skierowałbym swój wzrok właśnie na Bello lub Fino.
Jeszcze tylko w kwestii uzupełnienia – Fino ma zadebiutować w Polsce pod koniec sierpnia w Playu i Plusie, a pemiera Bello jest planowana na IV kwartał. Telefony najprawdopodobniej nie będą oferowane w wolnej sprzedaży, a tylko w ofertach operatorskich.