Patrząc na nowe wyniki fragmentacji Androida jeszcze poczekamy sobie na aplikacje z Material Design
Google wbrew obawom nie zdecydował się zarzucić pomysłu publikowania cyklicznie statystyk fragmentacji Androida. Gigant z Mountain View stał się po prostu opieszały i w ostatnich miesiącach pojawiają się one coraz później. We wrześniu musieliśmy czekać niemal tak długo, jak miesiąc temu. Nie dziwię się jednak, że twórcom najpopularniejszego systemu mobilnego świata jest nie na rękę podawanie tych danych.
Na Spider’s Web co miesiąc omawiam statystyki fragmentacji systemu Android. Mówią nam one o tym, jaki procent wszystkich smartfonów i tabletów łączących się z Google Play ma już wgrane najnowsze oprogramowanie giganta z Mountain View. Twórcy zielonego robota badają wszystkie sprzęty, jakie nawiązały połączenie ze sklepem z aplikacjami i innymi cyfrowymi treściami.
W tym miesiącu pod uwagę był brany okres od 2 września do 9 września, a wyniki obublikowano po dwóch dniach.
Wyniki są obarczone pewnym błędem, zwłaszcza przy porównywaniu ich miesiąc w miesiąc, bo Google potrafi zmienić metodologię badań. Kiedyś brane były pod uwagę wszystkie urządzenia łączące się z serwerami Google'a, a teraz już tylko smartfony i tablety z Androidem 2.2 lub nowszym, które łączą się z Google Play.
W przeszłości badano też dłuższe okresy, nawet dwutygodniowe, a dane pochodziły z końcówki minionego miesiąca. Teraz to się przesunęło na początek miesiąca kolejnego , a dane pochodzą zaledwie z tygodnia. Google nie ustaliło żadnego konkretnego okresu, w którym zbiera dane. Dobór kolejnych dat wygląda na dość losowy.
Ciekaw jestem, czy w Mountain View wybierają te najbardziej wygodne dane dla twórców Androida, czy jest to po prostu zwykły przypadek.
Mimo błędów i możliwości manipulacji danymi ciężko nie zauważyć pewnych trendów przyglądając się wykresom i tabelom miesiąc w miesiąc. Podtrzymuję swoje zdanie, że tempo adopcji Androida 4.4 KitKat, o jego najnowszej odsłonie oznaczonej numerem 4.4.4 nie wspominając, jest żałośnie wolne.
Nie ma oczywiście kuriozalnej sytuacji w postaci spadku udziału procentowego najnowszej wersji, bo na półki sklepowe trafia coraz więcej urządzeń z preinstalowanym KitKatem, a kolejne urządzenia - jak np. kilka dni temu wiekowy już w androidowym świecie Sony Xperia Z Tablet - dostają aktualizacje.
Wzrost KitKata do 24,5 proc. z 20,9 proc to za mało.
Google podaje przy tym dane dla wszystkich kolejnych wersji Androida 4.4, a czytelnicy Spider’s Web dobrze wiedzą, że pojawił się już KitKat oznaczony numerem 4.4.4, czyli czwarta iteracja tego dużego wydania poprawiająca błędy. O to, ile urządzeń korzysta z tej faktycznie najnowszej wersji boję się pytać.
Nadal pierwsze miejsce dzierży na podium Android Jelly Bean - i to nie tylko przy braniu pod uwagę wszystkich trzech jego wersji jako jednej wersji systemu ze względu na tą samą nazwę. Znamienne jest, że najpopularniejszym na świecie Androidem jest ten najstarszy Jelly Bean, oznaczony numerem 4.1, wydany… w czerwcu 2012 roku.
Sumarycznie Jelly Bean od 4.1 do 4.3 kontroluje ponad połowę Androidów.
W tym miesiącu konkretne wyniki Jelly Beana to 25,1 proc. dla wersji 4.1, 20,7 proc. dla wersji 4.2 i równe 8 proc. dla wersji 4.3. Łącznie daje to 53,8 proc. Ciekawie te wyniki wyglądają na tle ogłoszonych w zeszłym miesiącu. Spadek udziałów Żelek jest minimalny, bo miesiąc temu wspólny wynik tych trzech “dużych” wersji noszących taką samą nazwę (cwane zagranie Google swoją drogą) wyniósł 54,2 proc.
Konkretne dystrybucje w sierpniu. Co prawda wynik Jelly Bean 4.1 jest mniejszy niż miesiąc temu, kiedy wynosił on 26,5 proc., ale nadal nie gwarantuje to spadku z podium. Ciekawostką jest zauważalny wzrost Jelly Bean 4.2 z 19,8 proc. Oznacza to, że nie tylko KitKat zyskuje udziały. Jelly Bean 4.3 z kolei miesiąc temu miał 7.9 proc., więc można powiedzieć, że jego wynik się ustabilizował.
W przypadku pozostałych wersji nie ma zaskoczenia.
W tabeli nadal można znaleźć Androida 2.2 Froyo, ale to już pieśń przeszłości - dzisiaj to nadal 0,7 proc. urządzeń, tak jak przez ostatnie dwa tygodnie. Wyraźnie widać też koniec wieloletniej dominacji Androida 2.3 Gingerbread, którego wynik wreszcie spadł zauważalne w dół - dziś 11,4 proc, w sierpniu 13,6 proc.
Ostatnim Androidem jest 4.0 Ice Cream Sandwich, czyli pierwsza dystrybucja napisana jednocześnie na smartfony i tablety wprowadzająca do świata zielonego robota interfejs Holo. Nadal znaleźć ją można na blisko co dziesiątym Androidzie (9,6 proc.) ale to też mniej, niż miesiąc temu, kiedy to Lodowa Kanapka kontrolowałą 10,6 proc. rynku.
Patrząc na wzrost udziałów rynkowych KitKata mam wiele obaw dotyczących tego, czy Android L (który swoją drogą może nosić prostą nazwę Lion) się przyjmie.
Wiele osób uważa przy tym, że early adopterzy nie mają co się tym przejmować. To nie do końca tak. Powyższe dane i wykresy publikowane są głównie z myślą o deweloperach aplikacji. Nowy Android L wprowadza Material Design, czyli zupełnie nowy styl projektowania interfejsu aplikacji mobilnych, który trafia już powoli do aplikacji własnych Google.
Trudno będzie jednak zachęcić deweloperów do dodatkowej pracy przy wdrożeniu nowych wytycznych interfejsu, jeśli najnowszy zielony robot będzie miał w kilka miesięcy po premierze udział procentowy wyrażany jedną cyfrą. Owszem, sprawy “techniczne” mogą załatwić Google Play Services, co problem fragmentacji od strony funkcjonalności i bezpieczeństwa nieco rozwiązało.
Gorzej z kwestią wizualną. Na aplikacje Holo też czekaliśmy długo.
---
Grafika główna pochodzi z serwisu Shutterstock