A jeśli śmierć nie jest stanem naturalnym?
Hasta la vista, worki mięsa! - powiedziałby Bender, gdyby istniał naprawdę. Miałby rację - człowiek jest workiem na mięso i wodę, bardzo delikatnym, wrażliwym i momentami nawet kiepsko zaprojektowanym. Dlatego od dawna marzy nam się nieśmiertelność.
Syzyf chciał być równy bogom i na chwilę pokonał śmierć, samemu zyskując męczeńską nieśmiertelność. Feniks symbolizował nieśmiertelną wieczność, zmartwychwstanie duszy i ciała. W japońskiej mitologii można było zostać nieśmiertelnym zjadając ningyo - połączenie małpy i karpia, stworzenie przypominające nieco syrenę. W poszukiwaniu eliksiru życia, który miał dać młodość i nieśmiertelność uczestniczyli alchemicy i tęgie głowy średniowiecza, a przy okazji stworzono proch czarny.
Od dawna chcemy nieśmiertelności i młodości. Jednak od początku zdawaliśmy sobie sprawę, że mają one swoją cenę. Feniks mógł być tylko jeden, samotny na wieki. Syzyf musi wtaczać kamień na górę raz za razem, ponownie i ponownie. W mitologii i literaturze od dawna przy nieśmiertelności pojawiała się jej cena. Czasem symboliczna, a czasem pojmowana po ludzku. Antyczni bogowie są nieśmiertelni i człowiek może dostąpić zaszczytu ucztowania z nimi przy ambrozji. Psyche też nie ginie. W zasadzie każdy bóg jest nieśmiertelny, dusza ludzka też.
To odwieczne próby pogodzenia się ze śmiercią, z tym, co nieuniknione. Jeśli człowiek zyska nieśmiertelność i najlepiej młodość, będzie obserwował śmierć wszystkich, których kocha. Będzie nawiązywał coraz płytsze kontakty z lęku przed odejściem tego, co mu najbliższe. Będzie widział nieuniknione zmiany na świecie, które w ciągu kilkudziesięciu lat życia nie są tak dostrzegalne. Nie będzie mógł mieć przesadnych sentymentów, bo wszystko się zmienia i nic nie jest trwałe.
Mimo to wciąż marzymy o nieśmiertelności. W końcu jest jedna rzecz, którą można z całą pewnością powiedzieć o wszystkich ludziach i która łączy wszystkich - każdy z nas umrze. Nie wiadomo jak i kiedy, ale umrze.
Można to powiedzieć. Jeszcze. Niezrażeni nieszczęściami wynikającymi z nieśmiertelności wciąż próbujemy ją osiągnąć i to wcale nie niemal magicznymi, alchemicznymi drogami. Nigdy wcześniej nie byliśmy tak blisko prawdziwej nieśmiertelności i z każdym dniem jesteśmy jej coraz bliżej.
Szukamy wieczności na dwa sposoby. Jeden to typowo biologiczny - jak powstrzymać starzenie, choroby, jak pokonać niedoskonałości ciała? Drugi zakłada przeniesienie świadomości na cyfrowe nośniki, tworzenie awatarów, robotów i innych nośników umysłu.
Sposób biologiczny jest mniej przerażający. Wszyscy wiemy, że biologia ciała jest do bani. Starzejemy się, chorujemy, jesteśmy delikatni i filigranowi. W każdej chwili możemy umrzeć z miliona powodów. Możemy dostać zawału, wylewu, upaść i śmiertelnie się uderzyć, zostać zgnieceni, zmiażdżeni, zarazić się śmiertelną chorobą, zachorować na raka...
Szukamy więc sposobu na przedłużenie życia. Idzie nam nieźle - średnia życia zwykle rośnie, ogromne znaczenie miało rozpowszechnienie higieny, gotowania wody, potem szczepionek i świadomości tego, jak działają choroby.
Niektóre z nich pokonaliśmy niemal całkowicie, inne wciąż czekają na odkrycie i opracowanie lekarstwa. Jednak nawet wyeliminowanie wszystkich chorób nie pomoże w byciu nieśmiertelnym. Ludzki organizm się zużywa, jak praktycznie każdy przedmiot, którego używamy codziennie i w pewnym wieku zacznie szwankować.
Naukowcy zaczęli więc badać, dlaczego tak jest, dlaczego organizm się starzeje i co zrobić, by spowolnić ten proces. Odkryli telomery - końcówki chromosomów zabezpieczające przed błędem kopiowania chromosomów, umożliwiające całkowitą replikację chromosomu, nadzorujące odpowiednie przypisanie informacji genetycznych na białka i RNA. Telomery podczas podziału komórek nie są replikowane w całości, przez co z czasem skracają się i zmieniają ilości wytwarzanych białek. W pewnym momencie telomery skracają się tak bardzo, że nie są w stanie doprowadzić do prawidłowego podziału komórek, wolniejszego funkcjonowania organizmu i starzenia się tkanek oraz narządów.
Brzmi może nieco skomplikowanie, ale telomer to taki znacznik potrzebny do tego, by komórki w naszym ciele kopiowały się wtedy, kiedy trzeba i jak trzeba, w odpowiednim miejscu i czasie. Gdy się zużywają, nasze ciało zaczyna się mocno starzeć i pojawiają się anomalie, jak na przykład komórki rakowe.
Badania nad komórkami macierzystymi mogą dać nam odpowiedź, jak zatrzymać proces starzenia. W komórkach macierzystych zawarty jest enzym telomeraza, który pozwala na całkowite odbudowanie skróconych telomerów. Dzięki temu komórka macierzysta po podziale jest dokładnie tak samo "młoda", jak przed podziałem. Komórki macierzyste nie mają jeszcze "zaplanowanego starzenia". Komórka macierzysta może poza tym stać się każdą inną komórką.
O śmierci mówimy, że jest stanem naturalnym, jednak wiemy, że istnieją organizmy, które się nie starzeją.
Stułbia, kilkumilimetrowy wodny wielokomórkowy organizm, który jeśli reprodukuje się aseksualnie nie starzeje się, a komórki nie tracą telomerów, czyli nie starzeją się ani nie umierają.
Jeśli stułbia może i dla niej śmierć nie jest naturalną rzeczą, to może śmierć w ogóle nie musi być naturalną rzeczą?
Z kolei meduza Turritopsis Nutricula ma niezwykłą zdolność dorastania i powrotu do stanu polipa, czyli odmładniania. Jej komórki przy odpowiednich sygnałach mogą stać się dowolnymi komórkami, w tym macierzystymi, w rzadkim procesie zwanym transdyferencjacją. Tym samym uważa się, że meduza ta jest nieśmiertelna i może zmieniać swój stan wielokrotnie.
Jeśli odkrylibyśmy sekrety tych organizmów i potrafili użyć ich w naszej, ludzkiej biologii, być może moglibyśmy żyć długo, młodzi, może nieśmiertelni.
Oprócz czysto biologicznej ingerencji w organizm moglibyśmy użyć też modyfikacji DNA. Być może syntetyczne DNA miałoby swoje zastosowanie w dążeniu do długowieczności. Być może będziemy potrafili tak zmienić nasz kod genetyczny, by organizm stał się bardziej odporny, wytrzymały i nie starzał się tak szybko.
Chcemy pokonać biologię i nie boimy się użyć do tego technologii.
Robimy to już od długiego czasu. Rozruszniki, implanty, wszelkie małe urządzenia stymulujące pracę organów pochodzenia nieorganicznego - to właśnie takie próby połączenia biologii i wytworu ludzkiej ręki.
Idziemy w tym coraz dalej i pracujemy nad potocznie zwanymi nanobotami, maleńkimi, sztucznymi robotami, które docelowo mogłyby współpracować z organicznymi komórkami w ciele lub nawet je imitować. Gdyby to się udało, problem starzenia czy choroby mogłyby zniknąć. Poza tym możliwe, że czekają nas całe sztuczne organy czy nawet części ciała i powolne stawanie się cyborgami. Robotycznymi, sztucznie podrasowanymi ludźmi.
Aubrey de Grey z Uniwersytetu Stanford uważa, że w ciągu 20-25 lat osiągniemy stan, w którym człowiek będzie mógł żyć nawet 1000 lat. Dzięki genetyce, cybernetyce i zrozumieniu jak działają procesy starzenia będziemy wymagali terapii przeciwstarzeniowych, które potrzymają nasz wiek na długie dekady, jeśli nie setki lat. Na pytanie, czy życie bez śmierci nie jest nienaturalne odpowiada, że jeszcze 100 lat temu życie bez gruźlicy było nienaturalne.
Inni uważają, że nieśmiertelność osiągniemy głównie dzięki technologiom, które rozwijają się coraz szybciej i na przestrzeni kilku dekad pozwolą na całkowitą zmianą człowieka jako takiego.
Niektórzy futurolodzy twierdzą, że w 2045 czy 2100 roku stworzenie, które będzie żyło na Ziemi i przejmie schedę po człowieku nie będzie już człowiekiem, tylko wyewoluowanym potomkiem człowieka.
Połączeniem ludzkiej świadomości i ciała z cybernetycznymi częściami, być może świadomością w robocie.
Jason Silva mówi, że to nic specjalnego. Już dziś przenosimy naszą świadomość na urządzenia - smartfony poszerzają ją i dają nam nowe możliwości stając się częścią nas. Dlaczego więc opierać się przeniesieniu tej świadomości do sfery czysto cyfrowej? Przecież stworzyliśmy już wydrukowaną w 3D sztuczną tkankę imitującą pracę mózgu.
Skanowanie świadomości, zapisywanie jej na nośnikach, tworzenie bionicznych zastępstw niedoskonałych ciał może paradoksalnie uchronić nas przed zagładą ze strony maszyn.
Kurzweil mówi, że za kilka dekad osiągniemy punkt osobliwości, gdy sztuczna inteligencja przejmie stery ewolucji i będzie w stanie sama rozwijać fizyczny świat. Nie wiemy, co będzie dalej - maszyny będą miały taką moc obliczeniową i świadomość, że nie będziemy w stanie jej dogonić.
Człowiek może w takim momencie stać się dla sztucznych, świadomych tworów zbędnym insektem. Niedoskonałym, nieprzewidywalnym w zachowaniu. Być może nasza nieśmiertelność będzie oznaczała zamknięcie ciała w jednym miejscu i projekcję świadomości do urządzeń, może kopiowanie świadomości, może coś innego - nie jesteśmy na razie w stanie tego przewidzieć.
Natomiast wielu futurologów twierdzi, że pierwszy człowiek który będzie żył 200 a może i 1000 lat już się urodził.
Istnieje sporo obaw, czy nie śpieszymy się za bardzo z przedłużeniem życia. Niektórzy próbują formować inicjatywy (link 2045) oswajające ludzi z myślą o szalonej przyszłości, transhumaniści debatują o etyce i zachowaniu człowieczeństwa, jednak nic nie zatrzyma już dążenia do spełnienia jednych z najstarszych marzeń człowieka.
Mity sprzed tysięcy lat mówią o konsekwencjach nieśmiertelności, jednak żaden z nich nie przewidział możliwej postaci długowieczności i brał pod uwagę ówczesną wiedzę o człowieku. Bo czy jeśli wszyscy osiągniemy nieśmiertelność, to obawa o samotność i utratę wszystkiego co się kocha ma podstawy bytu?
W mitach nikt jednak nie przewidział problemu naszych czasów - przeludnienia. Jeśli faktycznie mamy żyć po 1000 lat, to musimy znaleźć miejsce dla kolejnych miliardów ludzi. Musimy rozwijać pozostałe dziedziny nauki i eksploracji kosmosu, stworzyć kolonie...
Nieśmiertelność zawsze była i będzie problemem, zawsze pociągała odepchnięciem widma śmierci i zawsze będzie nieco przerażała.
Wystarczy poważnie zastanowić się nad pytaniem, czy chciałoby się być nieśmiertelnym.
---
Zdjęcia pochodzą z serwisu Shutterstock