REKLAMA

Apple i Google powinni uważnie przyjrzeć się aplikacji reqallable InCar

Korzystanie z telefonu w trakcie jazdy samochodem było niebezpieczne jeszcze w czasach, kiedy urządzenia te służyły wyłącznie do prowadzenia zwykłych połączeń głosowych. Od momentu, gdy spora część naszej aktywności zaczęła wymagać skupienia się na ekranie, czas, kiedy nie patrzymy na drogę stał się tylko dłuższy. Producenci wciąż szukają idealnych rozwiązań, ale te nie zawsze przypadają do gustu użytkownikom.

06.08.2014 19.58
Apple i Google powinni uważnie przyjrzeć się aplikacji reqallable InCar
REKLAMA
REKLAMA

Początkowo próbowano przesyłać treści z telefonu – informacje o połączeniach przychodzących, wiadomości tekstowe czy pocztę elektroniczną – na większy od telefonu wyświetlacz umieszczony na samochodowym kokpicie. To jednak w dalszym ciągu nie wystarczyło i niedługo potem prawie nie musieliśmy już zerknąć na żaden ekran – wszystko było na naszą komendę odczytywane na głos i w ten sam sposób mogliśmy na daną wiadomość odpowiedzieć, nie odrywając oczu od drogi.

Kolejne generacje samochodowych systemów informacyjno-rozrywkowych, m.in. w postaci Apple CarPlay czy Android Auto, mają położyć jeszcze większy nacisk na obsługę głosem. To, co z wielu powodów nieszczególnie przyjęło się w smartfonach czy tabletach, w autach może okazać się strzałem w dziesiątkę i w dużym stopniu zwiększyć bezpieczeństwo na drodze.

Wystarczy jednak przeprowadzić chociażby pobieżną analizę tego, ile wiadomości dziennie otrzymujemy, ile odbieramy połączeń, żeby mieć świadomość, że na odczytanie wszystkich z nich prawdopodobnie zabraknie nam czasu w trakcie jazdy. Może odczytać nagłówki tylko najważniejszych z nich? Też raczej zajmie to zbyt długo, a dodatkowo możemy niewiele dowiedzieć się na temat ich zawartości.

Gdyby jednak zdecydować się na odczytanie, czy to wybranych czy wszystkich wiadomości, i tak prawdopodobnie będą one w stanie przynajmniej trochę rozproszyć naszą uwagę.

Szczególnie dotyczy to dłuższych wiadomości, gdzie staramy się zapamiętać całą ich treść, aby przygotować sobie w głowie jak najlepszą odpowiedź. Rozwiązania nie oferuje ani CarPlay, ani Android Auto.

Wygląda jednak na to, że pomysł na ominięcie tego problemu ma o wiele mniejsza firma – reQall. Do tej pory zajmowała się ona bardzo podobnym zagadnieniem, z tym, że na innej platformie – jej aplikacje miały pozwolić użytkownikom Google Glass, Pebble czy podobnych produktów, otrzymywać na małych wyświetlaczach tych urządzeń jedynie najważniejszych wiadomości.

incar app

Wiadomości w ramach tych usług filtrowane są nie tylko na podstawie naszych ustawień (np. dopuszczanie wiadomości od kontaktów „VIP”), ale także odpowiednich wzorców czy częstotliwości interakcji z naszymi kontaktami. W rezultacie, o ile algorytmy zadziałają odpowiednio, w danym momencie program dopuści do nas wiadomości od współpracownika, a ofertę promocji w księgarni pozwoli nam odczytać dopiero później. Czy na małym wyświetlaczu zegarka, czy w trakcie jazdy samochodem, takie rozwiązanie może być naprawdę przydatne.

To jednak nie koniec, bo nadal pozostajemy z problemem długich wiadomości, gdzie pytanie może być tak naprawdę banalnie proste i nie musimy zapoznawać się z całą treścią.

Z tym również teoretycznie poradziło sobie reQall. Aplikacja skanuje bowiem treść wiadomości (niestety robi to na razie tylko dla języka angielskiego) i wybiera zdania, które mogą mieć faktyczne znaczenie czy też wymagają szybkiej odpowiedzi.

Można oczywiście wątpić w to, że rozwiązanie to działa idealnie i oczywiście nigdy nie zastąpi nam to w pełni przeczytania całej wiadomości. Biorąc jednak pod uwagę wrażenia osób, które testowały je na smart-zegarkach, można być jednak spokojnym o jego przynajmniej „satysfakcjonującą” skuteczność. TechHive określił cały proces i poprawność wybierania odpowiednich, krytycznych fragmentów tekstu jako „zadziwiającą”.

req

Mimo tego miałbym spore wątpliwości przed instalacją aplikacji InCar, która od dziś powinna być dostępna dla większości urządzeń z Androidem, na swoim telefonie, nawet pomijając brak wsparcia dla języka polskiego. Teoretycznie wszystko wygląda doskonale - nakładka aktywuje się od razu po wykryciu połączenia z samochodowym zestawem Bluetooth i od tego momentu działa, chroniąc nas przed natłokiem powiadomień. Na tym oczywiście mi zależy.

Niekoniecznie jednak zależy mi na tym, żeby kolejna, nieznana mi firma, miała dostęp do wszystkich moich wiadomości (w końcu musi przeskanować ich treść) i listy kontaktów, oraz wiedziała, jak często z kim się kontaktuje.

REKLAMA

Nie jest to przejaw paranoi - doskonale wiem, że moje dane mają już i tak Apple, Google, Microsoft czy inni, ale w takich wypadkach, wolałbym jednak zaufać gigantowi.

Poza tym, oczekiwałbym, że takie kontekstowe powiadomienia, najlepiej w lepszej wersji, zaoferuje w końcu CarPlay i Android Auto. W końcu mają to być rozwiązania kompletne, ułatwiające życie i poprawiające bezpieczeństwo. A jak na razie InCar, przynajmniej pod tym względem, zdecydowanie je wyprzedza.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA