Chińczycy tworzą konkurenta dla Windowsa i Androida i może on zmienić układ sił na rynku
Nie tylko chcą wykurzyć amerykańskie rozwiązania informatyczne swoimi własnymi, ale również chcą zaistnieć na rynkach pozakrajowych. Tylko czy ktokolwiek zechciałby zainstalować i używać u siebie chiński system operacyjny?
Chińska Republika Ludowa ma już dość polegania na imperialistycznych firmach, takich jak Microsoft czy Google. Na chwilę obecną nie mają jednak wyjścia: nawet jeżeli w urzędach i instytucjach państwowych zastąpią amerykańskie rozwiązania własnymi, to i tak rynek konsumenckiej elektroniki użytkowej jest uzależniony od Windows i Androida, ze szczególnym naciskiem na tego drugiego. Dziesiątki modeli smartfonów, tabletów a nawet netbooków wykorzystują zmodyfikowaną lub wręcz nietkniętą wersję Androida. Windows jest również popularny, głównie dzięki panującemu w Chinach piractwu komputerowemu.
To sytuacja, która niepokoi chińskie władze. Nie tylko jeżeli chodzi o backdoory i potencjalne furtki pozostawione do dyspozycji amerykańskim agentom. Przed tymi można się odpowiednio zabezpieczyć, jeżeli ktoś wie co robi. Problemem jest samo uzależnienie. To Chiny przecież mają dominować nad światem. Nawet mój Surface i twój Macbook zostały wyprodukowane w tym kraju. Tak jak wszystkie elementy garderoby, które mam na sobie i najprawdopodobniej wszystkie elementy wyposażenia biurowego znajdujące się wokół mnie. Wszystko „made in China”. Wszystko… poza software'em.
To się zmieni, i to już od października
System operacyjny stworzony przez najlepszych (ponoć) informatyków w Chinach ma się pojawić, jak donosi agencja Reuters, już w październiku bieżącego roku. To jeszcze nie jest powód do tego, by Microsoft i Google zadrżały w posadach i w panice próbowały coś zrobić. Obie firmy będą jednak z całą pewnością pilnie obserwowały rozwój sytuacji.
Rynek wewnętrzny Chin jest bowiem potężny, a Chińczycy preferują rodzime rozwiązania. A tych nie brakuje. Xiaomi coraz lepiej radzi sobie w zastępowaniu Apple’a (jest liderem na tym rynku), a Weibo Twittera. Stworzenie własnego oprogramowania, zamiast poleganie na cudzym, to kolejny logiczny krok.
Ten system nie musi być lepszy od Androida czy iOS-a. Wystarczy, że zaistnieje, że będzie „dostatecznie dobry” i że władze chińskie zastosują odpowiednie argumenty, by przekonać chińskich producentów do przesiadki. Na rynku pojawią się dziesiątki milionów smartfonów i tabletów z nowym systemem operacyjnym, a na ich zakup z całą pewnością nie zabraknie chętnych. Póki co, głównie na terenie Chin. Ale czy ma szanse poza jego granicami?
Tu pomoże Edward Snowden
Do niedawna mielibyśmy wielkie opory w instalowaniu chińskiego oprogramowania. Przecież możemy założyć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że będzie ono miało zaszyte przeróżne podsłuchy. Albo w samym kodzie systemu, albo powiązanych z nimi usługami. Dlatego też chętniej używamy rozwiązań ze Stanów Zjednoczonych.
Sęk w tym, że w przypadku amerykańskich platform nie musimy nic zakładać. My doskonale wiemy, że te podsłuchy tam są, co ujawnił Edward Snowden. Amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa nie ma żadnego problemu z przeczesaniem twoich danych na Gmailu, OneDrive, Dropboksie czy innych. Tu jest więc jeszcze gorzej.
Kto wie, może Chińczykom faktycznie uda się wypłynąć na szerokie wody. Nawet jeżeli to im się nie uda, to w kraju liczącym ponad 1,3 mld mieszkańców sukces wydaje się pewny. A samo to znacząca wpłynie na globalny układ sił na rynku systemów operacyjnych.
---
Zdjęcia pochodzą z serwisu Shutterstock