Przejmij kontrolę nad telefonem w ogóle go nie dotykając
Jak skomplikowane i wielofunkcyjne powinny być produkty z młodej kategorii elektroniki użytkowej? Na razie nikomu nie udało się znaleźć jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, co nie znaczy, że producenci nie starają się eksperymentować. Często w ekstremalny sposób. Poznajcie Qblinks - rozbudowany pilot do telefonu, który nie ma nawet wyświetlacza.
Co ma zamiast niego? Pojedynczy przycisk. W porównaniu do smart-zegarków i podobnych produktów, sterowanie smartfonem bez wyciągania go z kieszeni może wydawać się tu raczej mocno utrudnione lub wręcz niemożliwe. Tak jednak nie jest.
Qblinks korzystają bowiem z kilku ciekawych rozwiązań. Pierwsze z nich, znane chociażby z innych hitów Kickstartera, pozwala na zdefiniowanie akcji dla różnej liczby naciśnięć jedynego przycisku. Przykładowo, jedno naciśnięcie może aktywować Siri a kilka szybkich, jeden po drugim - uruchomić sygnał dźwiękowy, umożliwiający odnalezienie telefonu. Inne kombinacje mogą zastąpić spust migawki aparatu, a jeszcze inne - zmianę odtwarzanego utworu lub wyłączenie odtwarzacza.
Autorzy podkreślają w tym miejscu, że każda tak zapisana formuła jest zawsze parą "wydarzenie-akcja", co oznacza, że w różnych aplikacjach różne kliknięcia mogą wywoływać inne funkcje. Jak na sprzęt bez ekranu - całkiem sporo, a przy okazji wygodnie - nie musimy patrzeć nie tylko na ekran telefonu, ale i na Qblinks. W końcu przycisk jest tylko jeden.
Dobrze jest mieć jednak taki gadżet w zasięgu wzroku. Cały przycisk jest bowiem podświetlany (kilka kolorów do wyboru) i możemy za jego pośrednictwem otrzymywać wizualne powiadomienia dla konkretnych zdarzeń. Np. wiadomość z Gmaila będzie sygnalizowana pulsującym, czerwonym światłem.
Wszystkie sztuki Qblinks w naszym posiadaniu mogą być też spięte w jedną sieć, z określonymi zależnościami i aktywnościami dla zadanych wydarzeń. Przykładowo Qblinks w pracy, w momencie kiedy znajdziemy się poza jego zasięgiem, może aktywować za pośrednictwem Qblinks Cloud "zawieszkę" w domu, która miganiem poinformuje domowników o tym fakcie.
Chmura powiązana z tym produktem potrafi również automatycznie przekierowywać wszystkie powiadomienia do Qblinksa znajdującego się najbliższej nas. Nawet jeśli podłączymy ich do sieci 20 albo 50, nie musimy obawiać się, że przy nowej wiadomości z Facebooka wszystkie zaczną migać. Zamiga tylko ta, przy której obecnie będziemy się znajdować.
Przy tym wszystkim niewielki gadżet wyposażony w Bluetooth 4.0, który możemy zawsze mieć przy sobie, nie należy do przesadnie drogich. Przy standardowej cenie 35 dol. za sztukę lub 65 dol. za parę, za równowartość jednego smartzegarka możemy kupić 6 Qblinksów. Prawdopodobnie więcej niż ktokolwiek będzie potrzebował, a jeśli oczekuje od takich dodatków jedynie podstawowej, ale za to całkowicie bezwzrokowej kontroli nad smartfonem, otrzyma dokładnie to, czego wymaga.
Użytkownicy otrzymają również możliwość monitorowania swojej lokalizacji (na podstawie łączenia z kolejnymi Qblinksami) i temperatury (każdy egzemplarz ma odpowiedni czujnik). Dane te będzie można automatycznie eksportować i zapisywać na Dysku Google.
Jedynym problemem z Qblinks jest to, że... trudno jest zaliczyć go do jakiejkolwiek określonej kategorii. Z jednej strony można go używać tak jak większość elektroniki ubieralnej - wtedy jest przenośnym pilotem i "powiadamiaczem" w jednym. Z drugiej natomiast, nic nie stoi na przeszkodzie, aby uczynić go całkowicie stacjonarnym, kładąc na biurku lub zawieszając w jednym domowych pomieszczeń.
Być może takie przenikanie się kategorii jest w stanie zapewnić Qblinks sukces, ale kto wie, czy przez takie podejście trudniej będzie znaleźć dla niego na pierwszy rzut oka zastosowanie, a co za tym idzie - uzasadnić chęć zakupu. Na razie, na nieco ponad miesiąc przed zakończeniem kampanii na Kickstarterze, twórcom brakuje ponad 20 tys. dol.