Czy Lindsay Lohan pokonałaby twórców GTA V przed polskim sądem?
Pogłoskom stało się zadość, amerykańska aktorka i celebrytka Lindsay Lohan pozwała Rockstar Games w związku z wykorzystaniem jej wizerunku w grze komputerowej Grand Theft Auto V.
Gracze zapewne doskonale rozumieją sytuację, wszystkim pozostałym już tłumaczę. Ta słynna i utytułowana seria to swego rodzaju - porównując popkulturową siłę rażenia - "Gwiezdne Wojny" wśród gier, wielka marka, a jej kolejne części budzą gigantyczne emocje w pewnej, coraz większej części społeczeństwa.
Jak każdy złożony z wydawanych na przestrzeni lat epizodów blok, tak i GTA wykształciła sobie swoistą konwencję. Jedną z wielu są charakterystyczne, rysunkowe grafiki promocyjne, które trafiają do reklam, a także - najczęściej - na okładkę. Grand Theft Auto V to już kolejna produkcja z liczącej sobie ponad 15 lat serii, a jej pozycja w społeczeństwie - nie tylko graczy - jest bardzo mocna. Informacje o premierze przebiły się nawet do tradycyjnych, często najbardziej konserwatywnych mediów (za to nie zawsze pisano o niej dobrze). Poza dobrą prasą, o wszystko zatroszczył się też marketing dysponujący spektakularnym budżetem rzędu 265 milionów dolarów.
Być może odrobinę tej popularności chciała uszczknąć dla siebie znana aktorka Lindsay Lohan, a być może uznała, że jej prawa rzeczywiście zostały naruszone.
Już przed rokiem mogliśmy usłyszeć, że na jednej z grafik, którą zapewne - z wyżej wymienionych powodów - kojarzycie, dostrzegła samą siebie, a w związku z tym dostrzegła więc też bezceremonialne, bezprawne szafowanie jej wizerunkiem przez przedstawicieli Rockstar Games.
Czy Lindsay Lohan wygrałaby proces o Beach Girl?
Warto nadmienić, że proces dotyczący powyższej grafiki ostatecznie nie doszedł do skutku, a w związku z tym trudno zweryfikować czy - mimo medialnych pogłosek - Beach Girl w ogóle miała być przedmiotem sporu. Przyjmując taki scenariusz, nie bez znaczenia był zapewne fakt, iż internauci w swoim prywatnym śledztwie uznali, że popularna "dziewczyna z plaży" jako żywo przypomina raczej modelkę Kate Upton, zaś sam Rockstar Games przyznał (i potwierdził to fakturami), że w roli tej wystąpiła niejaka Shelby Welinder. Na łamach Dailydot znalazła się zresztą bardzo bogata, poparta ilustracjami analiza. Poniższe rozważania mają więc charakter czysto teoretyczny.
Wizerunek w polskim prawie chronią przepisy ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, ale jest to także dobro osobiste z dość szerokiego (w zasadzie niemal nieskończonego, co pokazuje praktyka) katalogu, którego namiastkę przedstawia kodeks cywilny. Ochronie wizerunku podlegamy wszyscy, nie wszyscy w równym zakresie. Na moim blogu napisałem na ten temat dwa artykuły w kontekście bardzo ciekawych sytuacji faktycznych - Zanim zostaniesz vlogerem i Google StreetView a prawo.
W kontekście Lindsay Lohan i Beach Girl na gruncie polskiego prawa sytuacja byłaby stosunkowo prosta.
Osoby publiczne (a taką jest np. aktorka) muszą się liczyć z tym, że ich wizerunek będzie wykorzystywany w szerszym zakresie. Ale nawet im przysługuje ochrona w określonych sytuacjach. Polityk jest osobą publiczną na mównicy czy spotkaniu z wyborcami (nie podejmę się oceny czy jest nią w restauracji Sowa i Przyjaciele), ale już nie na np. spacerze z dzieckiem, choć wielu paparazzich zdaje się tym zupełnie nie przejmować.
Publikacja pewnych zdjęć w tabloidach czy prasie to tzw. użytek redakcyjny, natomiast czymś zupełnie innym jest wykorzystanie ich do celów komercyjnych (a więc np. na billboardach reklamowych czy promocji gry komputerowej). W takim wypadku nawet osoba publiczna w toku swych obowiązków służbowych musiałaby wydać na takie działanie zgodę. Przyjmuje się też, że zgoda jest dorozumiana w sytuacji, gdy za wykorzystanie wizerunku została udzielona zapłata.
Osoby publiczne są chronione w szczególny sposób i można to zauważyć na wielu płaszczyznach. Podczas wybierania zdjęć do niniejszego artykułu, korzystając z zasobów zaprzyjaźnionego ShutterStock, musiałem kilkukrotnie potwierdzić, że zostaną one wykorzystane wyłącznie jako materiały "redakcyjne", a nie przedmiot np. kampanii reklamowej.
Gdyby na okładce GTA V rzeczywiście znajdowała się Lindsay Lohan lub chociaż podobieństwo byłoby w jakiś wyraźny sposób zauważalne, prawdopodobnie sprawa trafiłaby z tego powodu do sądu, zaś sama bohaterka zamieszania miałaby spore szanse na zwycięstwo. Pół roku później nowojorski sąd rzeczywiście bada sprawę Lohan vs GTA, ale przedmiotem sprawy nie jest wcale Beach Girl, tylko niejaka Lacey Jonas.
Lindsay Lohan vs Lacey Jonas
O ile bowiem przypadek Beach Girl mógł budzić bardzo uzasadnione wątpliwości, tak aktorka Lindsay Lohan nie daje za wygraną i jest przekonana, że jedna z misji w grze wraz z fikcyjną bohaterką o pseudonimie Lacey Jonas nawiązują do jej osoby. Miałoby na to wskazywać również umieszczenie w grze The Gentry Manor Hotel będącego kopią istniejącego w rzeczywistości hotelu Chateau Marmont, z którym celebrytka nie wiąże miłych wspomnień, a sam budynek stał się tłem dla jednego z jej ekscesów. Ponadto Lindsay zarzuca twórcom, że fikcyjna Lacey Jones przypomina ją wizualnie i wzoruje się na wypuszczonej przez Lohan linii ubrań.
Bliższa analiza linii fabularnej GTA V wskazuje między innymi na to, że postać Lacey Jones nie jest bezpośrednio powiązana z występującym w grze hotelem. Na dodatek model postaci Jones został wykorzystany również do stworzenia innej bohaterki - Kerry McIntosh. Wszystkie te argumenty znacząco przemawiają na rzecz ewentualnej linii obrony Rockstar Games, gdyby firma zdecydowała się wdać w spór co do faktu i skali inspiracji Lindsay Lohan. Egocentryczna aktorka próbująca zawłaszczać linię fabularną swoją biografią? To brzmi sensownie i... prawdopodobnie.
W mojej ocenie podniesione przez Lohan zarzuty nie miałyby racji bytu w polskim systemie prawnym.
Ewentualne podobieństwa do zindywidualizowanej postaci Lohan są tak bardzo niedostrzegalne, że aż nieprawdopodobne. Lacey Jones przywodzi raczej na myśl odzwierciedlenie stereotypowej amerykańskiej aktorki, która jest bardzo skoncentrowana na swojej karierze, nie przejmuje się wieloma pobocznymi sprawami i stara się uniknąć rozgłosu wśród paparazzich.
Nawet gdyby ewentualne podobieństwa do Lindsay Lohan były w tym wypadku większe, po stronie twórców GTA V stoi jeszcze jeden poważny argument, jakim są prawa gatunku twórczości. Seria Grand Theft Auto od lat słynie ze swojego satyrycznego charakteru, nawiązań popkulturowych i ironicznej narracji naszej rzeczywistości w wymyślonym świecie gry komputerowej.
Nawet na gruncie przepisów polskiego prawa prasowego satyra jest czynnikiem dopuszczającym nieco swobodniejszą formę relacjonowania rzeczywistości, przy jednoczesnym zachowaniu umiaru. Dużo wartościowego dodaje w tej materii orzecznictwo, przestrzegając przed osobistymi atakami (tutaj raczej trudno o tym mówić, gdyż Lindsay Lohan we własnej osobie nie jest bohaterką gry) oraz proporcjonalne zwrócenie uwagi na szkodliwe zjawiska społeczne.
Trudno oczywiście jednogłośnie decydować o tym, jaką decyzję podjąłby polski sąd. Wydaje mi się jednak, że kompetentny polski sąd nie stwierdziłby naruszenia dóbr osobistych (w tym wizerunku) Lindsay Lohan, nie wspominając już nawet w efekcie o potrzebie doszukiwania się znamion satyry. Powództwo zostałoby oddalone.
Co zdecydują sądy amerykańskie? Stany Zjednoczone - kraj możliwości - nie takie sprawy kończyły się tam wielomilionowymi ugodami. Z drugiej strony porażka Rockstara mogłaby mieć charakter prestiżowy i opłakane konsekwencje w przyszłości, gdyż lista artystów oburzonych i pełnych pretensji względem twórców gry jest długa.
Nawet jeżeli analizowanie powyższej sytuacji na gruncie polskiego prawa wydaje się nieco niekoniecznym zbiorem dywagacji, warto przypomnieć, że i polscy twórcy gier mają dość bogatą historię popkulturowych żartów i nawiązań.
Od takich uginały się wręcz stare polskie gry przygodowe (np. Teenagent), a w najnowszej części gry Wiedźmin mogliśmy spotkać prawdziwego siłacza o imieniu Naizdup (a od tyłu: pudziaN). Gdyby więc Mariusz Pudzianowski pewnego dnia, co wątpliwie, zdecydował się popisać podobnym brakiem poczucia humoru co Lindsay Lohan, jego roszczenia - o wiele bardziej, a i tak nieznacznie, uzasadnione niż w przypadku aktorki - prawdopodobnie nie znalazłyby uznaniach w oczach racjonalnego sądu. Pomijając już zupełnie fakt, że takie uwiecznienie w grze komputerowej, nawet w parodystycznej formie, wydaje się jednak pewną formą uznania, niż rzeczywistym naruszeniem któregoś z dóbr osobistych.
Jakub Kralka – prawnik, miłośnik nowych technologii, autor bloga Techlaw.pl – Prawo Nowych Technologii. W lipcu szczególnej uwadze polecam artykuł Legalne i darmowe zdjęcia na Twoją stronę www. Kontakt: kuba(at)techlaw.pl, warto odwiedzić też facebook.
Zdjęcia pochodzą z Shutterstock