Nowa bańka giełdowa - firma, która praktycznie nie istnieje, jest warta miliardy
Ta firma nie ma majątku, przychodów, biznes planu, ani nikogo nie zatrudnia. Nazywa się, nomen omen, Cynk Technology. Ostatnio jej wartość wzrosła do 4,7 miliardów dolarów. Jak to możliwe?
Analitycy z Wall Street próbują to wyjaśnić - jest to wzrost o 24 000 procent! Strona poświęcona analizom finansowym Zero Hedge nazywa ją... przekrętem. Trudno się z tym nie zgodzić.
Jak pisze analityk Zero Hedge:
Wartość akcji tej firmy wynosiła sześć centów jeszcze 16. czerwca. Dzień później bez żadnej widocznej przyczyny skoczyła do 2,25 dolara. W czwartek wynosiła już 16 dolarów za akcję. Od tego momentu trochę spadła - w momencie pisania tego wpisu (11 lipca) wynosiła około 14 dolarów.
Telefon wpisany do dokumentów firmy nie odpowiada. O firmie praktycznie nic nie wiadomo. Richard Green, analityk z briefing.com zbadał dane spółki, i oprócz tego że odkrył jej całkowity brak majątku, to zauważył że jest zadłużona na około 1,5 miliona dolarów.
Green dodaje: Cynk z daleka woła "śmierdząca sprawa", i najlepiej jest omijać te akcje.
Co to oznacza? Ktoś prawdopodobnie chce przepompować dużą ilość pieniędzy przez rynek akcji, lub jest to kolejna zorganizowana akcja pseudo-insiderów, którzy rozsyłają informacje o "giełdowych pewniakach" przy pomocy mediów społecznościowych. Dodatkowo, użycie "inwestowania algorytmicznego", czyli automatycznego kupowania rosnących akcji, mogło spowodować efekt lawiny - gdy automatycznych kupujących było coraz więcej, oferujących minimalnie więcej za akcję, co powodowało znów wzrost ceny. Wczoraj Forbes poinformował o zablokowaniu akcji Cynk.
Nie od dziś wiadomo że wartość giełdowa firmy w żaden sposób nie musi odpowiadać jej rzeczywistemu majątkowi i kondycji. Są to wartości jedynie na papierze i jedynie wtedy, jeżeli akcje uda się upłynnić, co oczywiście zazwyczaj powoduje automatyczny spadek ich ceny.
Źródło: Rawstory.
Grafika główna pochodzi z serwisu ShutterStock.