Chcesz zniknąć z wyników wyszukiwania? Google już usuwa pierwsze linki, a niektórzy chcą na tym zarobić
Prawo do bycia zapomnianym, czyli decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, na mocy której Google musi usuwać, pod określonymi warunkami, linki do nieprawdziwych informacji na nasz temat, wciąż budzi wiele kontrowersji. Jednak prawo jest prawem i wyszukiwarki na razie nie mają większego wyboru niż tylko się dostosować. Jednak pojawiają się już serwisy, które chcą ugrać swoje na całej tej sprawie.
W szybkim skrócie. Trybunał Sprawiedliwości UE ogłosił, że każdy nas ma prawo do bycia zapomnianym w Sieci. Oznacza to w praktyce, że możemy zgłosić się do firmy, do której należy wyszukiwarka internetowa, np. Google lub Microsoftu i pod pewnymi warunkami zażądać usunięcia z wyników linków do stron, na których znajdują się nieprawdziwe lub nieaktualne informacje na nasz temat.
Chociaż prawo teoretycznie powinno dotyczyć wszystkich wyszukiwarek, to tak naprawdę mówi się o nim tylko w kontekście Google’a.
Firma Sergey’a Brina i Larry’ego Page’a przygotowała nawet specjalną podstronę, na której można zgłaszać wnioski w ramach prawa do bycia zapomnianym. Szybko okazało się jednak, że co prawda wnioski użytkowników były przesyłane do Google’a, ale czekały sobie w kolejne, ponieważ nie miał kto ich zweryfikować.
W tym swoją szansę upatrzył serwis Forget.me, który obiecuje, że po wysłaniu zgłoszenia na jego stronie, sprawa zostanie rozwiązana dużo szybciej. Ma to dotyczyć zarówno linków, zdjęć, jak i filmów powiązanych z naszą osobą, a gdy sprawa zostanie już rozwiązana i wszystkie informacje zostaną odindeksowane, to otrzymamy odpowiednie powiadomienie.
Na razie usługa jest całkowicie darmowa, ale nie oczekiwałbym, że tak zostanie na zawsze.
Nie jest zresztą tajemnicą, że serwis został stworzony przez francuski start-up Reputation VIP, który zajmuje się śledzeniem cyfrowych śladów i ich wpływu zarówno na firmy, jak i indywidualne osoby. Nie mam więc żadnych złudzeń, że firma chce na nowym prawie ugrać swoje. Zresztą jej prezes już zapowiedział, że z pewnością są osoby, które zapłacą za możliwość bycia zapomnianym, a jego firma planuje w ciągu kilku miesięcy wprowadzić opłaty za swoje usługi.
Może to się jednak nie udać, ponieważ – jak podaje Wall Street Journal – Google już zaczęło usuwać pierwsze linki z wyników wyszukiwania, a użytkownicy, którzy zgłosili danych wniosek, otrzymują informacje o jego pozytywnym lub negatywnym rozpatrzeniu. Wiadomo, że w bazie Google’a wylądowało już sporo ponad 41 tys. wniosków, bo taką liczbę internetowy gigant podawał już na początku miesiąca. Na razie przetworzonych zostało niewiele z nich, a opóźnienie wynikało podobno z konieczności zaktualizowania infrastruktury, aby przystosować ją do możliwości usuwania linków z wyników wyszukiwania.
Firmami takimi, jak Forget.me powinny zająć się europejskie sądy, bo to nic innego, jak żerowanie na ludzkiej naiwności. Przecież serwis sam nie usunie linków, tylko i tak będzie musiał zwrócić się do Google’a, a to przecież każdy użytkownik może zrobić sam.
Zdjęcie pochodzi z serwisu Shutterstock