Oto lista tego, co Apple "zapożyczył" od konkurencji
Jestem osobą, która bardziej niż ekosystem Apple preferuje rozwiązania Microsoftu. Mimo to, jak każdy fan technologii z wypiekami na twarzy oglądałem wczoraj konferencję WWDC 2014, na której Apple zaprezentowało swoje najświeższe nowości. Jako wieloletni użytkownik Windowsa zamiast rewolucyjnych rozwiązań widzę w większości festiwal kopiowania rozwiązań konkurencji.
Pierwszym elementem, który jest ewidentnie zapożyczony z innych systemów operacyjnych to:
Interfejs nowego OS X 10.10 Yosemite.
Apple chwali się przeźroczystością? Miała to Vista. Z kolei sama kolorystyka i ułożenie elementów w systemie to ewidentnie zaadaptowanie na swoje potrzeby rozwiązań z interfejsu graficznego KDE znanych z wielu linuksów. Tak naprawdę jedyne co Apple znacznie tu poprawił to interfejs na bardziej modny i płaski, a także kolorystykę systemu na bardziej pasującą do stosowanego w urządzeniach mobilnych iOS 7.
Kolejnym elementem systemu zapożyczonym z Windowsa 8 jest:
inteligentne wyszukiwanie za pomocą Spotlight.
Bardzo przypomina mi ono Bing Smart Search, które Microsoft wprowadził pod koniec zeszłego roku. Jest to wygodne rozwiązanie, które pomaga wyszukiwać dane i potrafi bazować na geolokalizacji w celu zaprezentowania nam najlepiej przeznaczonych dla nas informacji. Krótko mówiąc - Apple pochwaliło się czymś, co konkurencja ma już od dawna i w dodatku nie był to ostatni tego typu przypadek.
Bo:
czym jest iCloud Drive, jeśli nie kalką OneDrive’a lub Google Drive’a?
Oba rozwiązania są zintegrowane z systemami Windows 8 oraz Chrome OS i w identyczny sposób pozwalają na dostęp do plików z poziomu dowolnego komputera. Po zobaczeniu możliwości oglądania plików prosto z Findera spojrzałem na swój komputer i widzę, że możliwość taką miałem już od dawna. Co prawda informacje nie były pogrupowane według aplikacji, ale chyba sam wiem najlepiej, gdzie chcę zapisać dany plik, prawda? Nie potrzebuję do tego dodatkowej pomocy.
Tak samo oba konkurencyjne rozwiązania umożliwiały dodawanie linków do pliku znajdującego się na chmurze, gdy ten okazywał się zbyt duży, by dodać go, jako tradycyjny załącznik.
Chmury te - przynajmniej OneDrive - również umożliwiają pracę nad dokumentami z poziomu różnych urządzeń. Sam często tworzę teksty na komputerze, a gdy muszę gdzieś pilnie wyjść, kontynuuję pracę na tablecie lub nawet smartfonie. Ba, nigdy nie pomyślałbym, że to mogłoby być prezentowane jako rewolucyjne rozwiązanie.
Jak widać, nawet taką funkcję pochodzącą bardzo z drugiej ręki da się jednak opakować w nowe opakowanie i sprzedać jako absolutną nowość. Tak samo służący do robienia notatek Skitch jest dla mnie tylko ubogim krewnym One Note’a, którego używam na co dzień.
Tyle jeśli chodzi o OS X, jednak:
z iOS wcale jest nie lepiej.
Apple zaprezentowało możliwość korzystania z klawiatury QuickType, która potrafi przewidywać słowa. Rychło w czas, bo autokorekta iPhone’a urosła już do miana legendy. Podobne rozwiązanie mam jednak na moim tablecie Nexus 7 oraz telefonie Nokii Lumia 920. W wykonaniu Google działa przyzwoicie, ale w przypadku Microsoftu to po prostu poezja.
Klawiatura typu Swype? Google ma ją od wieków, ostatnio zdążyła pojawić się też w urządzeniach z systemem Windows Phone 8.
Nie inaczej ma się rzecz:
z trybem korporacyjnym,
który może w nieco innej formie, ale jest dostępny w urządzeniach z Windows Phone 8. Miały to też dawno temu sprzęty Blackberry. Do tej pory Apple zwracało głównie na typowych konsumentów, którzy używali smartfona do wszystkiego. Wraz z rozrostem rynku okazało się jednak, że nie jest to segment tak jednolity, jak chciałby to widzieć Apple i konieczne jest dostarczanie rozwiązań dopasowanych do różnych rodzajów ludzi - nawet nie różnych urządzeń, ale tego samego sprzętu różniącego się trybem działania oprogramowania.
Apple stara się też skorzystać z mody na zdrowy tryb życia i:
umożliwa tworzenie prawdziwych zdrowotnych aplikacji do iOS.
Robi to jednak równie nieudolnie jak Microsoft. Programy takie mają sens, jeśli są dostarczane z dedykowanym sprzętem. Wcześniej tego nie wiedziałem, teraz zauważyłem to jako użytkownik zegarka Gear 2. Co prawda do iPhone’a będzie można dokupić zewnętrzne rozwiązania Nike oraz innych firm, jednak Apple jako firma słynąca z tworzenia świetnych sprzętów powinna sama w końcu wyprodukować zegarek, a nie przesypiać kolejne kroki konkurencji.
Nie uważam, że cała konferencja Apple była zła.
Bardzo spodobały mi się możliwości parowania różnych urządzeń z jednej firmy i stworzenie z nich jeszcze ciaśniejszego ekosystemu. Rozmowy telefoniczne z poziomu komputera Mac, odbieranie na nim wiadomości i dzwonienie do kogoś nawet po kliknięciu w numer znajdujący się na stronie internetowej to świetna nowość, której mogą pozazdrościć Apple’owi rynkowi konkurenci.
Jestem po prosu rozczarowany, bo w moich oczach Apple przestało być innowacyjne. Apple wymyśliło smartfon i tablet w znanej dzisiaj formie, Apple pokazało jak powinien wyglądać dotykowy interfejs, Apple tak naprawdę stworzyło pierwszego Ultrabooka. To wszystko stało się za panowania Steve’a Jobsa.
Pod kierownictwem Cooka firmie z Cupertino udało się rozwijać system komputerowy nieprzystosowany do dotyku, przespać erę Smart TV i oddać cały segment Samsungowi, przegapić powstanie strumienowania muzyki, by teraz na oczach wszystkich przesypiać erę gadżetów ubieralnych. Chyba, że za technologię ubieralną uważamy słuchawki Beats, które bardziej niż sprzętem audio są elementem biżuterii.
Apple stało się firmą taką, jaką kiedyś był Microsoft. Firmą, która w ciągu dekady stała się prawdziwym gigantem, by w końcu popaść w marazm i zajmować się głównie odrywaniem kuponów od własnej marki. Jestem przekonany, że tak jak Microsoft w końcu stał się ofiarą swojej arogancji, tak samo podobny los niebawem spotka Apple.
I stanie się to na jego własne życzenie.