REKLAMA

Afera taśmowa. Przepraszam, jaka?

W "Michael J. Fox Show" Eve przechodzi hipsterską fazę na aparaty analogowe. Jej młodszy brat bierze aparat analogowy, robi zdjęcie i automatycznie patrzy na tył aparatu. Pyta, czemu zrobione właśnie zdjęcie się nie wyświetla. Eve zaczyna tłumaczyć że zdjęcie trzeba wywołać, uroczy braciszek robi wielkie oczy i i tak nic nie rozumie.

Afera taśmowa. Przepraszam, jaka?
REKLAMA

Afera taśmowa - tak niektóre media nazywają skandal, który rozpętał się w Polsce w ten weekend. Chodzi o nagrania polityków i ważnych osób. Właśnie, nagrania. Afera powinna być nagraniowa, bo ciężko mi uwierzyć, że rozmowy zostały nagrane na dyktafony kasetowe a nie do pamięci cyfrowej. Śmiem twierdzić, że gros ze współczesnych odbiorców informacji nie pamięta odtwarzaczy kasetowych, kaset w ogóle i tego, że dźwięk czy obraz zapisywany był na taśmie. Powiedzenie “mam to na taśmie” zestarzało się w kilkadziesiąt lat.

REKLAMA

Zresztą o albumach muzycznych mówimy “krążki, płyty” czy albumy właśnie. Album to:

I choć “wybór utworów muzycznych na płycie lub kasecie” też odchodzi do lamusa, nie mamy nic czym moglibyśmy zastąpić to określenie. Płyta kojarzy się z wciąż istniejącym, kolekcjonerskim winylem lub płytą CD/DVD, jeszcze bardziej krążek.

Rozwój technologiczny nastąpił tak szybko, że język został w tyle. Jak nowocześnie nazwiemy zbiór utworów w formacie cyfrowym wydany w jednym czasie przez danego artystę?

Kilkadziesiąt lat temu wymyśliliśmy określenie “wideo” do ukazywania różnic między starym a nowym. Wideo to obrazy audiowizualne, wideo to obraz, technologia, wideo oznaczało magnetowid. By odróżnić gry od nowych gier dodano im przedrostek “gry wideo”. Dziś wielu z nas słysząc “gry” nie myśli już za bardzo o berku, kartach czy planszówkach, a o grach wideo właśnie.

Kiedy ostatnio widzieliście w elektromarkecie telewizor kineskopowy, z wypukłym ekranem? Mnóstwo ludzi, zwłaszcza w średnim wieku i starszych, na ekran wciąż mówi “kineskop”. Cholera, nawet “plazma” jako określenie telewizorów z płaskim ekranem przyjęło się powszechnie, by szybko stracić sensowność. Przecież telewizorów plazmowych już chyba nikt nie produkuje - zastąpiły je ledy, oledy i inne szmery bajery. Jednak “plazma” nie zdążyła wyjść z języka, bo kto ma czas by nadążać za tym wszystkim?

Wszystko to błahostki jeśli zajrzymy do komputerów i smartfonów. Pomijam już fakt, że mówienie na smartfony “telefony” jest jak mówienie na domy “miejsca z łazienką” - przecież telefon to to nie jest, to inteligentny komputer z tysiącem funkcji, wśród których jest także funkcja wykonania połączenia. Równie dobrze smartfona można nazwać kamerą, aparatem, odtwarzaczem muzycznym, komputerem czy konsolą do gier. W końcu spełnia także te funkcje i to one stają się dla młodych ludzi nawet ważniejsze niż możliwość zadzwonienia. Smartfonem można też przybić gwoździa (jednak nie polecam), a jakoś nikt nie nazywa go młotkiem.

shutterstock_195633773

Systemy operacyjne w komputerach i smartfonach są doskonałym przykładem na to, jak bardzo język - mówiony, pisany czy obrazowy - nie nadąża za zmianami.

Na komputerze korzystam z Ubuntu i tu na szczęście zamiast głupich piktogramów polecenia mają postać słowną. Podobnie jest w najnowszym Windowsie. Powód jest prosty - ikonki programów czy poleceń pochodzą z czasów przedpotopowych. Przynajmniej dla pokolenia YouTube’a i Facebooka.

“Zapisz” nie dość, że nawiązuje do czynności zapisywania tekstu (ale pojęcie to zostało rozszerzone w słownikach), to jeszcze przyjmuje często postać dyskietki.

Wyjaśnienie: dyskietka to taka dawna płyta CD. Chwila - płyta CD to taki krążek, na którym zapisywano dane zamisat na dysku czy w chmurze. Dyskietki miały kilka form i rozmiarów, pozwalały zapisać śmiesznie mało, ale wystarczająco jak na swoje czasy danych i służyły do przenoszenia danych pomiędzy komputerami. Jeśli chcecie zobaczyć dyskietkę w akcji, to zawsze możecie wybrać się do ZUS-u.

Zapisując pliki możecie trafić właśnie na dyskietkę jako na graficzne przedstawienie czynności zapisywania. W moim Androidzie na Samsungu to jeszcze funkcjonuje, choć i ja ledwo pamiętam dyskietki. Dla dzisiejszych nastolatków piktogram ten nie oznacza już graficznego przedstawienia wykonywanej czynności, bo nie ma żadnych konotacji w rzeczywistości. To po prostu symbol, jakiś dziwny, który oznacza “zapisz”.

dyskietka piktogram
Screenshot (04-27PM, cze 16, 2014)

Ponieważ przenosimy się do chmury, dyskietki chyba niedługo zostaną zastąpione przez znaczek chmurki ze strzałką w odpowiednią stronę.

Gdy chcecie zadzwonić ze swoich superkomputerów kieszonkowych najczęściej musicie znaleźć ikonkę słuchawki telefonu. Wytłumaczenie: kiedyś dzwoniło się z takich sporych skrzyneczek z podłączonych do nich kablem słuchawek z mikrofonem i głośniczkiem w dwóch osobnych wypukłościach na pałąku. Nikt nie wymyślił jeszcze lepszego symbolu na połączenie telefoniczne, więc oprócz funkcji telekomunikacyjnych piktogramy ze słuchawką wykorzystywane są nawet w komunikatorach internetowych typu Skype czy Viber, które z telefonami i liniami telefonicznymi nie mają nic wspólnego. Linie telefoniczne też zresztą już przechodzą do lamusa.

dialer icon

Praktycznie każdy program do odbioru e-maili jako ikonę ma kopertę. Taki X. Nie potrafimy lepiej niż za pomocą papierowej koperty przedstawić możliwości wysyłania wiadomości, która pewnie nigdy nie trafi na papier.

Nawet ikona Instagrama jest zabawna. Aparat w stylu retro.

Kalendarze i notatniki to papierowe książeczki, pliki chowamy w folderach (takich papierowych teczkach), ustawienia to koła zębate a zegarki mają analogową postać.

Nie potrafimy inaczej. Rozwój technologii sprowadził wiele czynności do poziomu czysto wirtualnego i bez odniesień do choćby przestarzałych już urządzeń i aktywności nie potrafimy ich określić.

REKLAMA

Afera taśmowa. Taśmy klejącej? Produkcyjnej?

Zdjęcia pochodzą z serwisu Shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA