Aż dziw, że takie aplikacje YouTube'a nie powstały wcześniej
YouTube to nie tylko śmieszne wideo z kotami. To także materiały przygotowywane przez profesjonalistów lub bardzo uzdolnionych vlogerów. Jednak YouTube to przede wszystkim całkiem niezły biznes, zarówno dla Google’a, jak i użytkowników publikujących treści. Dlatego między innymi z myślą o twórcach powstanie nowa aplikacja mobilna. To jednak nie jedyna nowość.
Na oficjalnym blogu twórców YouTube’a pojawił się film wideo, w którym osoby odpowiedzialne za serwis opowiadają o kilki nowościach, które szykują przede wszystkim z myślą o vlogerach/youtuberach.
Nowa aplikacja mobilna
Jednym z problemów, z którym zmagają się osoby profesjonalnie zajmujące się kręceniem wideo na YouTube’a, jest brak odpowiedniej aplikacji mobilnej, dzięki której mogliby mieć stały wgląd w interesujące ich informacje. To ma się zmienić. Wśród zapowiedzi usłyszeliśmy, że program jest już tworzony i pozwoli twórcom na sprawdzanie statystyk ich filmów, nadzorować zyski, a nawet przygotowywać przetłumaczone napisy w ponad 60 językach.
Sam nie jestem osobą, która publikowałaby filmy w serwisie Google’a, ale aż dziw mnie bierze, że taka aplikacja nie została przygotowana dużo wcześniej. Twórcy to przecież bardzo ważna, jeśli nie najważniejsza grupa użytkowników YouTube’a, o którą powinno się dbać. A przecież nie chodzi o kombajn, który pozwalałby na wrzucanie czy nawet edytowanie filmów, a prostą aplikację z dostępem do statystyk. Na szczęście, wkrótce to się zmieni i to dobra wiadomość dla vlogerów/youtuberów.
Nowe sposoby zarabiania pieniędzy
Jak to mówią – hajs musi się zgadzać. Twórcy materiałów na YouTube’a często chcą zarabiać. Nie ma w tym nic złego. Jeśli ktoś tworzy dobry materiał, a my chcemy go oglądać, to czemu nie miałby na tym zarabiać?
Problem polega na tym, że Google daje twórcom tylko jeden sposób na finansowanie – reklamy wyświetlane przy filmach. Jak wiemy, w Stanach Zjednoczonych model sprawdza się całkiem nieźle i najpopularniejsi twórcy potrafią zarobić nawet po kilka milionów dolarów miesięcznie. Jest to możliwe, ponieważ dużo reklamodawców stawia właśnie na YouTube’a.
W Polsce nie jest już tak przyjemnie. Reklamy na YouTube to wciąż dość rzadko wybierany sposób promowania swoich usług czy też produktów, co odbija się na zarobkach vlogerów.
Inne sposoby na zarabianie to między innymi kampanie reklamowe załatwione we własnym zakresie, a także crowdfunding. Jednak zawsze dzieją się one niejako poza YouTube’em, przez co z kolei Google nic na tym nie zarabia. Dlatego też kolejnym pomysłem osób zarządzających serwisem jest stworzenie mechanizmu, dzięki któremu widzowie będą mogli wspierać finansowo ulubionych twórców.
Na razie nie znamy jeszcze szczegółów, ale najprawdopodobniej na stronie kanałów pojawi się specjalny przycisk, dzięki któremu będziemy mogli przelać pewną kwotę pieniędzy na konto twórcy. Tak przynajmniej sobie to wyobrażam.
Akademia twórców
Kolejnym pomysłem YouTube’a jest Akademia twórców. To nic innego, jak filmy, w których pracownicy serwisu będą tłumaczyć tajniki tworzenia filmów, tłumaczyć pewne mechanizmy czy też podpowiadać, co może się sprawdzić. Nie wiadomo, jak często będą się pojawiać nowe odcinki, ale podobno ma to się odbywać dość regularnie.
To nie koniec wszystkich nowości
Wiemy także, że zmiany mają także dotknąć system komentarzy, który kilka miesięcy temu został zaczerpnięty z Google+. Ciekawie także prezentuje się zapowiedź na temat napisów do filmów. Aktualnie około 80 proc. wszystkich materiałów na YouTube pochodzi spoza Stanów Zjednoczonych. Dlatego też tworzenie napisów ma być dużo łatwiejsze. Jak zostanie to zrealizowane? Musimy poczekać na szczegóły.
Wszystkie nowości zapowiadają się niezwykle ciekawie. Aplikacja dla twórców – chciałoby się powiedzieć: „lepiej późno niż wcale”. Nowy sposób finansowania na pewno ucieszy vlogerów. Akademia, czyli seria filmów instruktażowo-poradnikowych to na pewno świetna informacja dla początkujących youtuberów. Ale najciekawiej - z perspektywy zwykłego użytkownika - brzmią zmiany w systemie komentarzy, chociaż nie wiemy, na czym miałyby polegać.