Samsung i Apple mają obsesję na punkcie swoich produktów. Te dokumenty to potwierdzają
Samsung i Apple - chciałoby się napisać „odwieczni rywale”, ale nie byłoby to prawdą, bowiem ten dwie firmy walczą o prym na rynku smartfonów dopiero od kilku lat. Jednak tak krótki okres wystarczył do tego, aby koreańsko-amerykański duet miał obsesję na swoim punkcie. Tu już nie chodzi tylko o walkę o serca i umysły konsumentów. W tej bitwie czasami chodzi o wyniszczenie przeciwnika.
Wczoraj Dawid pisał o tym, że Apple doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że ma w ofercie urządzenia, którego szukają potencjalni klienci. Mowa oczywiście o mniej więcej 5-calowych smartfonach. Informacja wypłynęła za sprawą dokumentów, przygotowywanych przez prawników do procesu sądowego, w którym Apple po raz kolejny oskarża Samsunga o złamanie jego patentów.
To nie były jednak jedyne ciekawe dokumenty
Serwis re/code dotarł do bardzo ciekawych zapisków oraz maili wysyłanych i tworzonych zarówno przez koreańskiego, jak i amerykańskiego producenta. Można z nich wywnioskować bardzo wiele, np. to, że obie firmy mają jednocześnie obsesję na swoim punkcie, ale też potrafią docenić swojego konkurenta, jednocześnie krytykując siebie samych. Między Apple i Samsungiem utworzyło się coś w rodzaju dziwnego związku, który trudno powtórzyć. To trochę, jak w sytuacji Realu i Barcelony. W trakcie El Clasico piłkarze są często bezwzględni, chamscy i pozbawieniu skrupułów, ich fani wręcz się nienawidzą, a jednocześnie sami piłkarze potrafią doceniać siebie nawzajem i później świetnie ze sobą współpracować chociażby w reprezentacji Hiszpanii.
I tak na przykład bardzo ciekawy w kontekście walki obu firm wydaje się e-mail napisany przez Phila Schillera, szefa marketingu w Apple, w którym pisze, że wyemitowana w trakcie Super Bowl reklama Samsunga jest po prostu dobra i daje poczucie tego, że „ci kolesie to czują”. Jednocześnie zauważa, że reklamy firmy z Cupertino nie są tak dobre i to go smuci, bo przecież mają dużo lepsze produkty. Zaznacza też, że coś musi się drastycznie zmienić i to szybko!
Nie sposób też pominąć maila, którego w 2011 roku napisał Steve Jobs. W podpunktach omawia całą strategię firmy z Cupertino i jeden z nich został wręcz nazwany „Holy War with Google”, czyli po prostu „Święta Wojna z Google”. To pokazuje, jak bardzo Apple skupiał się na walce ze swoimi konkurentami, jak bardzo zależało mu na tym (i pewnie nadal zależy), aby być po prostu lepszym.
Samsung nie był pod tym względem o wiele lepszy. Zbliżająca się rozprawa sądowa dotyczy pięciu różnych patentów amerykańskiej firmy, a jeden z nich dotyczy mechanizmu odblokowywania telefonów (slide-to-unlock). Okazuje się, że zarzuty Apple’a wcale mogą nie być aż tak bardzo wydumane, jak się wydawało. W 2009 roku w Samsungu powstała prezentacja na temat emocjonalności interfejsu telefonów koreańskiego producenta. Można w niej przeczytać, że sposób odblokowywania ekranu w iPhone’ach już „fajny” i „przyjemny”, a ten w Samsungach nie budzi żadnych emocji.
Jeszcze rok wcześniej – w 2008 roku – w Samsungu powstał inny dokument, w którym również skupiano się bardzo na telefonach z nadgryzionym jabłkiem w logo. Stwierdzono w nim nawet, że iPhone na nowo zdefiniował dynamikę amerykańskiego rynku.
Jednak najlepsze przychodzi na przełomie lat 2011-2012. To właśnie wtedy pracownicy koreańskiego producenta stworzyli dokument, w którym za cel numer jeden stawiają sobie… pokonanie Apple. „Trzeba zrobić wszystko, żeby pokonać Apple”. Jednocześnie można przeczytać, że zagrożenie ze strony amerykańskiej firmy jest ekstremalnie realne.
Nie jest żadną tajemnicą, że Apple i Samsung ze sobą konkurują, nie tylko na sklepowych półkach czy nawet w sercach i umysłach potencjalnych klientów, ale także na sądowych salach. Nieco przerażające jest jednak to, jak bardzo obie firmy mają obsesję na swoich punktach i jak bardzo skupiają się nie na tym, aby stworzyć dobre produkty, z których będziemy zadowoleni, ale na tym, że pokonać rywala. W efekcie oczywiście może doprowadzić to do tego, że nowy iPhone lub Samsung Galaxy S będzie świetny, ale podejście nie wydaje się właściwe. Nie my – konsumenci, jesteśmy najważniejsi. Kluczowe jest to, że dokopać przeciwnikowi, pogrążyć go i wyjść z walki z tarczą, a nie na tarczy. To nie jest zdrowe.
To nie jest też dobra strategia
Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. W tym wypadku skorzystać może trzeci, czwarty, a nawet piąty. Odnoszę wrażenie, że dwaj liderzy rynku mobilnego tam bardzo skupili się na sobie, że zapomnieli o pozostałych graczach. A ci radzą sobie coraz lepiej. LG w końcu pokazało, że umie robić dobre smartfony, które są w stanie konkurować z najlepszymi modelami. Lenovo coraz śmielej poczyna sobie w Azji, a po przejęciu Motoroli na pewno wejdzie także na amerykański rynek, a z czasem także europejski. Xiaomi planuje w tym roku sprzedać aż 60 mln smartfonów i to nie działając globalnie. Nawet Nokia, pomimo tego, że udziały Windows Phone’a są cały czas niskie, radzi sobie coraz lepiej. Urządzenia fińskiego producenta budzą coraz więcej emocji i zaciekawienia. Widać to w trakcie premier nowych smartfonów, a także po pisanych przez Was komentarzach. A większe zainteresowanie klientów to podstawa ku temu, aby zdobywać coraz większe udziały w rynku.
Apple’u, Samsungu – czas skupić się na całym rynku, na kliencie, a nie tylko na głównym rywalu.