Czy strumieniowanie gier przy nowej generacji konsol ma sens? Twórcy OnLive wierzą, że tak
Pamiętacie jeszcze OnLive? Jest to serwis, który miał umożliwić granie bez posiadania odpowiedniego sprzętu, za pośrednictwem chmury. Serwis ten był uważany za jednego z największych potentatów na rynku gier, ale na jakiś czas o nim ucichło. Teraz wraca on na rynek i ma w zanadrzu kilka nowości.
Pierwszą z nich jest nowe kierownictwo i struktura firmy. Prezesem OnLive został Mark Jung, czyli były szef projektów takich jak IGN oraz VUDU. Kolejnym nowym człowiekiem w OnLive jest Carrie Holder, czyli były dyrektor do współpracy z partnerami. Teraz pełni on funkcję wiceprezesa do spraw rozwoju biznesu. Oprócz tego OnLive zatrudniło byłego wiceprezesa Disney Interactive, Ricka Sancheza, i kilka innych osób.
Drugą zmianą jest zupełnie nowe podejście do chmury.
Twórcy OnLive stwierdzili, że nie wszyscy gracze chcą zawsze korzystać z chmury. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ strumieniowanie gier nie jest rozwiązaniem idealnym. Co prawda umożliwia granie w bardzo wymagające tytuły nawet na sprzętach pozornie do tego nie dostosowanych, na przykład smartfonach i tabletach, jednak w zamian oferuje grafikę niższej jakości.
O ile nie powinno to przeszkadzać posiadaczom urządzeń mobilnych, to może denerwować to osoby, które mają mocne komputery do gier. Z tego powodu OnLive zdecydował się wprowadzić usługę CloudLift, która umożliwia granie w chmurze lub lokalnie, zależnie od naszych aktualnych potrzeb.
Oznacza to nie tylko lepsze dopasowanie usług do potrzeb graczy, ale też znaczne odciążenie infrastruktury i wykorzystanie mocy tam, gdzie jest najbardziej potrzebna.
Usługa ta ma pewien minus. Nie zapewni nam możliwości grania lokalnie w dowolne gry. By to zrobić, będziemy musieli posiadać grę i dodatkowo opłacać abonament OnLive wynoszący 15 dolarów miesięcznie. Wówczas nasza biblioteka połączy się z OnLive i zsynchronizuje stany zapisu gier między platformami.
Usługa CloudLift pojawi się za kilka miesięcy i na samym początku będzie obsługiwać 20 tytułów, jednak liczba ta będzie się stale zwiększać.Kolejną nową usługą w portfolio OnLive jest OnLive Go, które doda do chmury funkcjonalność MMO i wirtualnego życia, podobną to Second Life.
Jak poza tym rozwija się OnLive? Całkiem dobrze.
Co prawda liczba pracowników spadła z ponad 200 do około 100, za to liczba serwerów wzrosła z czterech do sześciu, a patentów z 14 do 95. Jednak nie wiadomo, czy wystarczy to, by na nowo zaistnieć na rynku. Gdy OnLive debiutował, był jedyną tego rodzaju usługą, a konkurentem był o wiele mniejszy Gaikai, który teraz został wykupiony przez Sony i ma być używany w konsoli Sony Playstation 4.
Ważne jest też, że na rynku są już konsole nowej generacji, a za chwilę pojawią się Steamboksy.
Wielu graczy oczekiwało kilka lat temu na usługi strumieniujące gry, gdyż pożądali grafiki lepszej niż na Xboksie 360 i Playstation 3.
Kto teraz zgodzi się płacić za OnLive, skoro właśnie pojawiły się Playstation 4 i Xbox One – konsole, które w najgorszym wypadku starczą nam na pięć lat. Biorąc pod uwagę taki najmniej optymistyczny scenariusz okazuje się, że miesięczny koszt Playstation 4 po rozbiciu na 5 lat to 6,65 dolarów miesięcznie, ponad dwa razy mniej niż za OnLive.
Kosztu gier nie doliczam, bo za nie i tak trzeba zapłacić.
Właśnie dlatego nie jestem przekonany co do tego, że obecnie ktoś będzie chciał dodatkowo płacić za możliwość strumieniowania gier, skoro za mniejsze pieniądze można kupić bardziej perspektywiczną konsolę, na którą dzięki abonamentowi Playstation Plus otrzymamy sporo bezpłatnych tytułów
Krótko mówiąc, OnLive jest genialnym pomysłem, ale przestrzelonym o kilka lat. O ile pół dekady temu od razu zainwestowałbym w odpowiedni abonament do strumieniowania gier, tak teraz nie jestem tym absolutnie zainteresowany. By odnieść sukces, chmura taka musiałaby być darmowa. Tylko jak wtedy zarobiliby na niej jej twórcy i właściciele?