A nie mówiłem? Electronic Arts zepchnęło kultowego Dungeon Keepera do rynsztoka
Kiedy latem ubiegłego roku informowałem o nowej, mobilnej odsłonie Dungeon Keepera, przepełniały mnie obawy. Electronic Arts zabiło już wiele pięknych marek i byłem przekonany, że podobny los spotka uznane przez graczy arcydzieło. Część z Czytelników zarzuciła mi, że tak nie wypada, wyrokować jedynie po materiałach promocyjnych. Mimo wszystko instynkt mnie nie zawiódł, natomiast mobilny Dungeon Keeper stanowi modelowy wzór na to, jak zniszczyć piękną kiedyś grę, wszystkimi możliwymi sposobami.
Po pierwsze, Dungeon Keeper od EA nie jest grą darmową. Chyba jeszcze nigdy wcześniej nie widziałem tak bezczelnego modelu mikrotransakcji
Bez wydania prawdziwych pieniędzy przenośny tytuł jest całkowicie niegrywalny. Możecie sobie pomyśleć, „panicz się znalazł, zachciało mu się wszystkiego od razu”, ale to zupełnie nie tak. Mam na swoim koncie wiele produkcji, które mozolną i monotonną drogą pozwalały osiągnąć to, co inni mieli w okamgnieniu, za sprawą miko-transakcji. Dungeon Keeper taki nie jest. Tytuł wydany przez Electronic Arts jest po prostu niemożliwy do rozegrania, jeżeli zakładacie, że nie wydacie na ten produkt ani złotówki.
Dzieło Mythic zostało tak skonstruowane, aby nawet najbardziej podstawowe i prozaiczne czynności wymagały ogromnej, zupełnie nierealnej ilości czasu na ich wypełnienie. W jednym z wywiadów przedstawicielka EA zarzekała się, jakoby ich najnowsza produkcja była typowym przedstawicielem darmowego, mobilnego modelu i pozwalała cieszyć się grą nawet bez opłat. Po koszmarnych sesjach z tym potworem stwierdzam, że wydawca najzwyczajniej w świecie kłamał. Dungeon Keeper jest całkowicie bezużytecznym tworem, jeżeli nie wyłożycie na stół prawdziwych pieniędzy. Czekanie kilku lub kilkunastu godzin na tak podstawowe czynności jak poszerzanie terenu to kpina z gracza oraz złamanie pewnych podstawowych, niepisanych zasad. Wydawca sam obdziera się z resztek godności, będąc chciwym całkowicie ponad miarę. Jedyne, co w mobilnym Dungeon Keeperze naprawdę jest za darmo, to czekanie, nic więcej.
Po drugie, za pomocą Dungeon Keepera od EA twórca chciał w sprytny sposób zamknąć usta graczom oceniającym ich aplikację na mniej niż 5 gwiazdek. Tak się dzisiaj uprawia cenzurę
Wskaźnik ocen w sklepie Google Play nie jest najbardziej wymiernym źródłem informacji o grze. Kiedy jednak widzimy, że tytuł dostaje raz za razem jedną albo dwie gwiazdki, wiadomo, że szkoda czasu i pamięci smartfona na mieszanego z błotem potworka. Wydawca Dungeon Keepera jest przekonany, że jego dzieło jest świetne, ponieważ wskazują na to gwiazdki w Google Play. Same 5-gwiazdkowe oceny mogłyby faktycznie imponować, gdyby nie obrzydliwe działanie twórców. EA starało się zepchnąć krytykujących graczy w niebyt, za pomocą paskudnego fortelu.
Twórcy dokonali prostego podziału – jeżeli chcesz dać ich tytułowi 1-4 gwiazdki, lądujesz w wewnętrznej witrynie EA. Kiedy jednak dajesz 5 gwiazdek, zostajesz przeniesiony do Google Play. Sprytne? Raczej szokująco bezczelne. W EA są na tyle cyniczni, aby bronić się przed zmasowaną ilością krytycznych głosów gwiazdkami w sklepie Google Play. Tymi samymi, które zostały przez wydawcę całkowicie zmanipulowane. Jeszcze nigdy nie pisałem, że coś jest „obrzydliwe” w kontekście działania wydawcy, ale tym razem jest do całkowicie uzasadnione określenie. Takie praktyki budzą mój nieskrywany niesmak i są godne najwyższego potępienia.
Po trzecie, Dungeon Keeper od EA jest uzależniony od sieci. Bez połączenia z Internetem nie zagracie
Zdaję sobie sprawę, że dzisiaj stałe połączenie z siecią to żaden problem. Mimo tego, Dungeon Keeper jest tytułem, którego całe sekcje mogą być rozgrywane bez połączenia z Internetem – ten tytuł go po prostu nie potrzebuje. Wydawca po raz kolejny sprawia wrażenie, jak gdyby nie uczył się na swoich własnych błędach. Po ogromnej aferze związanej z najgorszą premierą produktu w najnowszej historii gier komputerowych Elektronicy wchodzą do tej samej rzeki. W EA nie wyciągnęli żadnych nauk, po raz kolejny chcąc przyspawać graczy do działających w kratkę serwerów. Żenada.
Po czwarte, Dungeon Keepera od EA wstydzi się nawet Peter Molyneux - ikona komputerowej roz(g)rywki stojąca za pierwowzorem tego wynaturzenia
W wypowiedzi dla BBC Peter Molyneux powiedział wprost:
„W pewnym momencie musiałem powiedzieć –Co? To jakiś żart? To niedorzeczne. Chcę po prostu zbudować sobie loch. Nie mam ochoty rozplanowywać tego na sześć dni, nastawiając alarm i wracając do rozgrywki za każdym razem, kiedy kawałek skały zostanie wydrążony.”
Po piąte, to niezwykłe, jak wielki dar posiadają w Electronic Arts. Wydawca jest w stanie zwrócić przeciwko sobie każdego
Gracze, recenzenci, nawet twórca oryginalnej gry komputerowej z 1996 roku – wszyscy jak jeden mąż krytykują Electronic Arts za potwora, jakiego się dopuścili. To doprawdy niezwykłe. Twórcy za jednym posunięciem ustanowili nowe standardy niegodziwości w systemie ocen, podwyższyli poprzeczkę chciwości związanej z systemem mikrotransakcji oraz zniszczyli kultową markę. Musicie przyznać, że nie wielu posiada tak wielkie predyspozycje, aby ściągać na siebie gniew. W końcu nie bez powodu EA zostało okrzyknięte najgorszą firmą 2013 w Stanach Zjednoczonych. Myślałem, że od fatalnej premiery SimCity wydawca-moloch wszedł na drogę naprawy odpychającego wizerunku, ale byłem w błędzie. Elektronicy konsekwencje, krok po kroku idą w kierunku jasno obranego celu – niech znienawidzi nas cały świat.