M-346 Master - na tych samolotach będą ćwiczyć polscy lotnicy
Narodowe Siły Zbrojne doczekają się nowych samolotów. Maszynami tymi są M-346 Master, które właśnie przeszły wszystkie niezbędne testy i okazały się odpowiednie do użytku w polskiej armii. Są one jednym z elementów zamówienia NSZ na zintegrowany system szkolenia zaawansowanego.
Na czym polega taka weryfikacja? Doskonale wyjaśnia to stanowisko Sił Zbrojnych RP, które mówi, że "komisyjnemu sprawdzeniu poddane zostały parametry krytyczne oferowanego samolotu, m.in. prędkość lotu, prędkość wznoszenia, pułap praktyczny, zakres przeciążeń, obciążenie ciągu, czy ukompletowanie systemu zobrazowania informacji w kabinie samolotu.". Weryfikacja ta odbyła się w zeszłym tygodniu w 41. Bazie Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie i zakończyła się pozytywnymi wynikami maszyny wyprodukowanej przez konsorcjum Alenia Aermacchi.
Oficjalne podpisanie umowy powinno odbyć się pod koniec pierwszego kwartału bieżącego roku. W zamian za 1,2 miliarda złotych Siły Powietrzne RP staną się posiadaczami ośmiu samolotów M-346 Master i będą mieć możliwość kupienia kolejnych czterech w przyszłości. Kontrakt obejmuje nie tylko kupno maszyn, ale też związany z nimi pakiet usług logistycznych, technicznych i wspomagania szkolenia załóg.
Czym jest wspomniany M-346 Master? Samolot ten powstał dzięki radzieckiemu biuru projektowemu Jakowlewa, które na początku lat dziewięćdziesiątych miało stworzyć nowe maszyny szkolne. Po upadku ZSRR , w 1993 roku, rosyjskie już biuro nawiązało współpracę z włoską firmą Aermacchi. Włosi bowiem, podobnie jak Rosjanie, potrzebowali nowego samolotu szkoleniowego. Dzięki połączeniu dawnych radzieckich rozwiązań, włoskiego doświadczenia i zachodnich technologii możliwe było stworzenie zupełnie nowego modelu. Pomysły radzieckich inżynierów idealnie współgrały z jedną z koncepcji samolotu szkoleniowego, która powstała dzięki uruchomionemu w 1989 roku programowi AT-2000 (Advanced Trainer for 2000), w którym brał udział Aermacchi. Koncepcją tą był dwusilnikowa maszyna okołodźwiękowa.
Stworzona przez Jakowlewa, Aermacchi i słowacką firmę Povazske Strojarne dostarczającą dwuprzepływowe silniki odrzutowe DV-2 maszyna, znana jako AEM/Jak-130D (D – od demonstrator technologii) po raz pierwszy odbyła lot w Rosji 25 kwietnia 1996 r., i w następnym roku zaprezentowano ją we Włoszech. Cechowała się ona mniejszymi wymiarami (o 41 cm zmniejszono długość, o 94 cm rozpiętość skrzydeł) niż oryginał. Oprócz tego w kabinie pilota znalazł się nowocześniejsze, cyfrowe przyrządy pokładowe i układ sterowania, a także wyświetlacze LCD. Samolot ten miał ogromne szanse na zdobycie rynku dzięki rosyjskim rozwiązaniom, zachodniej technologii i… bardzo taniej, rosyjskiej sile roboczej.
Niestety na przełomie lat Jakowlew i Aermacchi zaprzestały współpracy. Oficjalnym powodem tej decyzji był brak porozumienia w sprawie dostosowania samolotu do wymagań zachodnich wojsk. W kuluarach jednak mówiło się, że firma kraju należącego do NATO nie chciała współpracować z Rosją. Włochom udało się odkupić wytworzoną dokumentację samolotu za 77 milionów dolarów. W ten sposób Aermacchi mogło samodzielnie ulepszać swoją konstrukcję, a Rosjanie zdobyli środki na dokończenie własnego programu Jak-130, który ostatecznie został wycofany na rzecz samolotów MiG-AT. Krótko mówiąc, wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
Mało kto wspomina o tym, że oprócz włoskiego konsorcjum, do przetargu na myśliwce szkolno-treningowe stanęły także BAE Systems i Lockheed Martin UK. Włoska konstrukcja z nimi wygrała, gdyż jako jedyna spełniła stawiane wymagania techniczne i zmieściła się w narzuconych widełkach cenowych (do 1,2 miliarda złotych). Oznacza to, że włoskie samoloty są jednymi z najlepszych tego typu maszyn w Europie, a może i na świecie. Krótko mówiąc, mają świetny stosunek ceny do jakości.
Fotografie pochodzą ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej